🇮🇹 Italia 2021 – Dzień 14 – Assisi i Perugia 🚗🏛🏰🥵🍝

Dziś kontynuujemy naszą podróż przez Włochy w kierunku północnym. Około godz. 9:15 opuszczamy Termoli i kierujemy sie autostradą “Adriatica” na północ w kierunku Ancony. Mamy do przejechania 350 km wiec sporo ale następne dni to jeszcze większe dystanse przed nami. Na początku jedzie sie dobrze ale gdzieś na wysokości Pescary, autostrada staje sie bardzo kręta i wąska. Jedzie sie trudno i trzeba cholernie uważać bo kierowcy z rejestracjami IT raczej myślą może o kawce, co zjedzą na kolacje może, to nagminnie rozmawiają przez telefon, to machają rękami przez otwarte okno. Nie, żebym na nich jakoś narzekał, po prostu ich styl jazdy jest inny i trzeba sie do niego przyzwyczaić i zaufać 😀 To a propos kierowców. Teraz krotka ocena włoskich autostrad. No cóż, konstrukcyjnie ich lata świetności dawno minęły i nie mam na myśli jakości niezliczonych wiaduktów czy tuneli, ale fakt, że były one budowane dawno w oparciu o inne założenia. Są w większości wąskie i kręte – myśle że w Polsce wiele z nich nie otrzymało by statusu dwupasmowej drogi ekspresowej. Nagminnie brakuje pasa awaryjnego, są tylko takie zatoczki co kilka km. I są niestety miejscami dziurawe. Za to wszystko trzeba niestety słono płacić o czym pisałem. Aha, zapomniałem napisać, że jadąc od południa, bezpłatne autostrady skończyły się właśnie na wysokości Gargano. Czy “Adratica” jest płatna poniżej w kierunku Bari – nie wiem. No ale my sobie spokojnie jedziemy ze średnią 110/120 km/h i na kilkanaście kilometrów przed Anconą, zjeżdżamy w lokalną dwupasmówkę w w kierunku na zachód czyli tak do środka włoskiego buta.

Jedziemy ok. 100km i dojeżdżamy do miejscowości Assisi. To niewielkie ale bardzo malownicze i znane miasteczko. Pewnie polska nazwa Wam trochę podpowie – Assisi to Asyż. A jak Asyż to św. Franciszek. To bardzo popularne miejsce pielgrzymowania dla chrześcijan ale także urokliwe i bardzo stare miasto.

Podjeżdżamy na ostatni parking przy bazylice św. Franciszka i idziemy ją zwiedzać. Jest znowu bardzo gorąco ale pielgrzymów nie ma zbyt wielu. Bazylika skład się z starszego kościoła dolnego, gdzie w krypcie pochowany jest św. Franciszek oraz trochę później zbudowanego kościoła górnego. Całość wraz z budynkami zakonnymi (Franciszkanie) tworzy spory kompleks budynków, który kolorystycznie harmonizuje z reszta zabudowy Asyżu. Niestety w środku bazyliki nie można robić żadnych zdjęć nawet telefonem co zostało mi oznajmione gdy już kilka zrobiłem – myślałem, że tylko aparaty z lampą błyskową są zabronione ale nie – wszystko.

Wklejam wiec co tak kliknąłem oraz kilka stron:

Dolny kościół

Górny kościół

Krypta z grobem św. Franciszka

Przechadzamy sie urokliwymi uliczkami Asyżu i wstępujemy jeszcze do kościoła opactwa św. Piotra. Wnętrze surowe w porównaniu do bazyliki.

Ruszamy w stronę Perugii. To już niedaleko zaledwie kilkanaście kilometrów. Po drodze wstępujemy jeszcze do jednej bazyliki – Matki Bożej Anielskiej która jest oddalona kilka kilometrów i na powyższym planie to ten budynek na samym dole.

Dziewczyny narzekają, że znowu kolejny kościół 😀😀😀, ale ten jest ciekawy bo to rzec by można kościół w kościele. Chodzi o to że w centralnej części bazyliki znajduje sie malutki kościółek z IX wieku, który odbudował św. Franciszek w XIII w. i w tymże kościółku założył wspólnotę Braci Mniejszych ( dzisiejszych Franciskanow ). Kościółek nazywa sie Procjunkula i został w XVI w. obudowany murami dzisiejszej bazyliki.

Dojeżdżamy do hotelu. Odpoczynek do 18tej zanim pojedziemy do centrum Perugii zobaczyć zabytki i zjeść kolacje. Zuzia nie odpuszcza hotelowego basenu ale woda jest zimniejsza niż w morzu w którym sie kąpaliśmy stwierdzamy.

Po 18tej jedziemy te kilka km do centrum Perugii. Nie mamy jakiegoś planu zwiedzania. W sumie to tu nie ma jakichś sztandarowych zabytków. Ot, miasto stare, stolica Umbrii to z pewnością coś tam interesującego na gorze zobaczymy. Pisze “na gorze”, gdyż te historyczne centrum miasta znajduje się na dość znacznym wzgórzu, gdzie (całe szczęście) z jednego z dolnych parkingów można wyjechać schodami ruchomymi (kilka etapów). Później jeszcze kilkaset metrów pod górę wąskimi uliczkami i już jesteśmy na głównym placu otoczonym licznymi zabytkowymi budynkami. Jest katedra, jest fontanna są budynki administracyjne.

Teraz tylko pozostało już znaleźć odpowiednie miejsce na kolację. Odpowiednie w przypadku Perugii i całej Umbrii chyba to miejsce gdzie podają dania z truflami. Te rzadkie grzyby to właśnie skarb Umbrii i tutaj ich sie zbiera najwiecej. Znajdujemy jedna z wielu serwujących dania zawierajace trufle (fakt, nie są tanie) i zamawiamy risotta i tatara z truflami. Zuzię takie doznania smakowe nie interesują, ale też wybiera doskonale – makaron z raggu z dzika 👍😄

To była niezapomniana uczta truflowa poprzedzona regionalnymi antipasti.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.