🇱🇰 Sri Lanka 2024 – Dzień 13 i 14 – Powrót do Polski ✈️🤷🏼♂️🚌🧳
Jak widzicie ten wpis to taki dwudniowy jest. Wczoraj naprawdę nie robiliśmy nic ciekawego. To był ostatni nasz dzień w Kolombo i spędzaliśmy go na początku bardzo leniwie wylegując się na basenowych leżakach i nagrzewając jeszcze nasze kości bo już jutro wracamy do rzeczywistości (ha, ale się zrymowało). Po południu zaczęliśmy się pakować i ważyć walizki czy wszystko w normie. Okazało sie, że jest jeszcze miejsce na niewielkie zakupy więc odwiedzamy nieodległe sklepy dokupując to herbatę, to jakieś słodycze. Wczesnym wieczorem poszliśmy jeszcze na szybką kolacje. Aby nie drażnić naszych żołądków przed lotem wybieramy KFC – tym się raczej nie zatrujemy.
Idziemy spać a budziki nastawiamy na 0:30. Na 1:00 mamy zamówioną taksówkę na lotnisko. Śpimy te kilka godzin i tak trochę półprzytomni wymeldowywujemy się z hotelu i pustymi o tej porze ulicami Kolombo, jedziemy ok. 30km na północ do lotniska. Docieramy przed 2-gą, temperatura powietrza o tej porze to 28C. Lotnisko pełne i panuje swoistego rodzaju chaos. Pierwsza kontrola przy wejściu na lotnisko – tylko paszporty. Druga kontrola przy wejściu w strefę check-in, paszporty i prześwietlanie wszystkich bagaży. Później 45 minut w kolejce do oddania bagaży. Do kontroli granicznej już krótko bo tylko 10 min i wchodzimy już do strefy bramek wylotowych. Dziwne, nie było szczegółowej kontroli bezpieczeństwa. Odwiedzamy jeszcze strefę duty free i kierujemy się do bramki nr 9, gdyż już mamy 3:25 i zaczął się boarding. Dochodzimy a tu spora kolejka i szybko nie idzie. Okazuje sie, że do każdej z bramek na tym terminalu właśnie w tym momencie przechodzi się kontrolę bezpieczeństwa. Znowu 20 minut w kolejce.
Na szczęście samolot już czeka i prawie z marszu po tej kontroli wchodzimy na pokład B777. Mamy przydzielone siedzenia z tyłu samolotu i trochę się martwimy dłuższym czasem wysiadania z samolotu w Dosze, bo mamy na przesiadkę tylko 55 minut. Liczymy, że samolot podjedzie do rękawa i zdążymy na lot do Warszawy bez problemów. Póki co, to zajmujemy nasze miejsca. Samolot startuje planowo o 4:35 chyba, a my zaraz usypiamy. Tak po godzinie od startu, serwowany jest posiłek. Dziewczyny śpią i nic nie chcą jeść, ja wziąłem danie ale w sumie to zjadłem tylko słodkawą bułeczkę i poszedłem spać dalej.
W Dosze lądujemy planowo i mamy jak wspomniałem 55 minut na przesiadkę. Niestety, samolot zatrzymuje się na płycie postojowej co oznacza, że szanse na to że zdążymy na samolot do Warszawy spada znacznie. Wysiadanie z samolotu trwa dość długo i dopiero po 20 minutach jesteśmy w autobusie.
Jak pisałem w postach z lotu na Sri Lanke kilkanaście dni temu, tutejsze lotnisko jest rozbudowywane i te autobusy jeżdżą wydaje sie w kółko a nie prosto do terminala. OK, w końcu dojeżdżamy do terminala głównego. Do odlotu jest 15 minut a tu jeszcze kontrola bezpieczeństwa przed nami. Na szczęście sprawnie i w 5 minut. Szybko lokalizujemy bramkę B6 i biegniemy, gdyż z głośników (nawet po polsku) już wołają, że zaraz branka zostanie zamknięta. Dolatujemy i chyba jako ostatni wchodzimy na pokład. Tyle co usiedliśmy, kapitan ogłasza informację „boarding complited”. Uff, udało się. Ciekawe czy nasze bagaże zdążyli przepakować?. Nie mamy zbyt wielu nadzieji ale o tym przekonamy się już w Warszawie. Dreamliner B787-8 jest pełniutki. Zaraz odcumowuje od rękawa i kilka minut po 8mej rano startujemy w 5,5 godzinny lot do Warszawy.
Lot był spokojny. Znowu głównie spaliśmy przez pierwsze 2 godziny, potem posiłek i dalszą część to doglądanie filmów i inna rozrywka pokładowa.
Lądujemy na Okęciu kilka minut przed południem. Oj, pogoda całkiem odmienna, ciężko będzie się przyzwyczaić na początku. Elegancko podjeżdżamy do rękawa, gęsiego do kontroli paszportowej i w dół po odbiór bagaży. Czekamy i czekamy na nasze walizki ale z minuty na minutę tracimy nadzieję. Zgodnie z pesymistycznymi przewidywaniami, nasze walizki zostały w Dosze co potwierdza już pracownik biura obsługi bagażu i przyjmuje reklamację na brak dostawy. Mówi, że widzi w systemie, że sa wyznaczone do dostarczenia następnym samolotem. Potem pracownik firmy kurierskiej będzie jechać z nimi do nas. Liczymy, że najpóźniej na sobotę będą.
Mamy jeszcze jedną sprawę do załatwienia na lotnisku. Jak pamiętacie podczas kontroli bezpieczeństwa na locie do Dohy zostawiłem iPada za skanerami. Okazało się później, gdy chciałem polatać trochę na Sri lance dronem, że baterie do niego zostały wtedy także. Idziemy więc do biura rzeczy znalezionych i odbieramy moje etui z trzema bateriami do drona.
Teraz to już tylko na parking P4. Odnalezienie samochodu nie było trudne, gdyż zaparkowałem w samym rogu zaraz przy wyjściu w kierunku terminala. Powoli ruszamy na południe. Szczęśliwie dojeżdżamy do domu przed 16tą.
Kolejna, udana wyprawa dobiegła końca. Nam się bardzo ale to bardzo Sri Lanka spodobała. Piękna przyroda, góry, piaszczyste plaże oceanu i bardzo życzliwi ludzie to wizytówka tej wyspy. My tu jeszcze postaramy się w przyszłości wrócić a Wam także polecamy to miejsce na dłuższy czy krótszy pobyt. Mamy już także plany na krótki wyjazd majowy a także, dłuższy wakacyjny. Wyglądajcie więc znów zapowiedzi naszych wyjazdów jak i potem codziennych relacji z nich. Na tym kończymy sprawozdanie z tego udanego pobytu na Sri Lance.
Super relacja jak zwykle. Pozdrawiam i dziękuję.
Dziękujemy za śledzenie i komentowanie naszych wpisów