🇬🇪 Gruzja 2024 – Dzień 8 – Batumi, ach Batumi …. 🎵🎶🎵☀️🚠🍤🐡🗼
Plan na dzisiejszy dzień jest taki, że pozostajemy w mieście i zwiedzamy do 17tej Batumi na własną rękę. W oficjalnej rozpisce na dzisiaj była wizyta w ogrodzie botanicznym i delfinarium ale podjęliśmy decyzję, że taki czas wolny będzie lepszym rozwiązaniem.
Musimy się podzielić jednak na dwie grupy, gdyż Maciek wymaga konsultacji lekarskiej i musimy skontaktować się z ubezpieczycielem i załatwić wizytę.
Resztę grupy, George zabiera samochodem pod dolną stację Argo Cable Car. Koleją linowa zabiera ich na gorę Anuria 250 metrów wyżej. Na szczycie znajduje się restauracja i punkt widokowy na miasto oraz wybrzeże.
My w międzyczasie dostajemy namiary od Allianza, gdzie bezkosztowo przyjmie Maćka lekarz i zaraz jedziemy w to miejsce. To inna część Batumi, która trochę szokuje swoim widokiem. To w większości plac budowy, gdzie nowoczesne i ogromne apartamentowce powstają w otoczeniu strych bloków mieszkalnych. Pewnie w niedługim czasie i one zostaną zburzone i w ich miejsce zostaną wybudowane inne budynki komercyjne. Taki będzie niechybnych ich los, gdyż Batumi, zwane także perłą morza czarnego, rozwija się w błyskawiczny tempie stając się tętniącym życiem, międzynarodowym kurortem. Ze względu na fakt, że buduje się tu dużo, szybko i wysoko, nazywane jest także „gruzińskim Dubajem”.
Wizyta u lekarza trwa krótko. Nie jest to nic poważnego i możemy kontynuować zwidzanie tej części miasta. Zachodzimy na plażę, ale nie wygląda ona atrakcyjnie gdyż nie ma piasku lecz sporej wielkości kamienie. Nie jest też najczyściej.
Bierzemy taksówkę i jedziemy w okolice głównej części nadmorskiej promenady, która w Batumi liczy ok. 7km. W jednym miejscu mamy tu wiele atrakcji – wieżę alfabetyczną, instalacje artystyczną Ali i Nino, diabelski młyn oraz port.
Wracamy do hotelu i wspólnie już z Giorgio wygaszamy na kolejną atrakcję turystyczną – targ rybny. Na targu nasz przewodnik wybiera po koleji ryby, krewetki, kalmary i ośmiornice, które zabiera pracownik do pobliskiej restauracji. Tam mistrzowie grilla przyrządzili dla nas prawdziwą rybną ucztę. Tradycyjnie, ilość przewyższa nasze możliwości ale wszystko jest pyszne i przyrządzone ze świeżych składników.
Nasza uczta trwała kilka godzin i gdy już wracamy do hotelu zapada zmrok. Jeszcze szybkie wizyty w pobliskich sklepach aby nabyć jakieś lokalne produkty, gdyż kończy się nam wizyta w Gruzji i jutro już wracamy do Polski. Nie będzie to jednak bezpośrednia trasa na lotnisko w Kutaisi lecz jeszcze mamy „coś” po drodze. Oczekujcie więc następnego wpisu.