Malezja 2015 – Dzień 14 – Batu Caves czyli dzień hinduski :-)

Kolejny dzień w Kaula Lumpur. Jak pewnie odczytaliście w ostatnim wpisie – dziś wyprawa do Batu Caves. Może wyprawa to zbyt dużo powiedziane, ale dłuższa wycieczka to już jest w sam raz.

 
Batu Caves to wzgórza leżące ok 20 kilometrów od dworca KL Sentral. Można dojechać autobusem, pociągiem lub taksówką. My wybraliśmy pociąg. Wzgórza mają liczne jaskinie, które zostały odkryte w XIX w. Jedna z jaskiń, największa, wkrótce potem stała się miejscem kultu Hindusów a największy na świecie pomnik hinduskiego bóstwa – Lord Murugai został wykonany i umiejscowiony przy wejściu. 
 DSC_3656 DSC_3650 DSC_3592
Na górę, do jaskini, wiedzie 272 schodów. Pielgrzymom i turystom po drodze towarzyszą małpy. Na górze jedna wielka jaskinia z kilkoma hinduskimi ołtarzykami i jednym głównym przy którym modlą się pielgrzymi, palą lampki oliwne i zostawiają swoje dary: kwiaty i banany. Banany często porywają małpy 🙂 Pokonanie tych 272 schodów to nie lada wyczyn bo dziś strasznie wilgotno i parno. Na górze koszulkę można wyżymać 🙂 turystów wielu lecz przeważają wierni wyznania hinduistycznego dla których jest to święte miejsce.
DSC_3593 DSC_3594 DSC_3597 DSC_3600 DSC_3601 DSC_3602 DSC_3605 DSC_3618 DSC_3607 DSC_3613 DSC_3634 DSC_3636 DSC_3637 DSC_3642 DSC_3640 DSC_3638 DSC_3654 DSC_3661

Wracamy do Kuala Lumpur pociągiem ale nie wysiadamy w centrum ale jedziemy dalej na południe jakieś 4 przystanki za KL Sentral do stacji Bandar Tasik Selatan, gdzie znajduje się południowy dworzec autobusowy. Musimy kupić bilety na pojutrze bo opuszczamy KL i jedziemy do Johor Bahru. Można to zrobić on-line ale trzeba wydrukować potwierdzenie a ja nie mam takiej możliwości. Po odstaniu 20 minut w kolejce kupujemy bilety i wracamy na KL Sentrum. 
DSC_3662

Jest 13:20 wiec czas na lunch. Dziś jest on zaplanowany jest wg rekomendacji Marka Weinsa. Idziemy przez dzielnicę hinduską – Little India do restauracji, która serwuje dania kuchni indyjskiej. VISALATCHIS, bo tak się nazywa to miejsce, serwuje dania kuchni południowoindyjskiej. Po drodze mijamy inne bary/restauracje, punkty handlowe i usługowe oraz świątynie hinduskie.
DSC_3664 DSC_3665 DSC_3666 DSC_3667 DSC_3668
Tutaj film Marka z tej restauracji – właściwie po wizycie w niej trudno mi pisać, że to restauracja bo to raczej miejsce gdzie lokalni przychodzą jeść, turystów tu raczej nie ma. ( film http://youtu.be/AZY1bYzN0lM )
 
Zamiast talerzy – liście bananowca. Menu żadnego nie ma. Na początku przychodzi ktoś z obsługi i z małych, blaszanych wiadereczek serwuje sałatki mówiąc przy tym nazwy które nic nam nie mówią. Asia analizuje skład i znajduje ogórek z czymś tam, okra z czymś tam, marchewka z cynamonem i imbirem, chatney z mango z kiełkami i z czymś tam. Dostaliśmy w sumie po cztery takie sałatki. Potem przyszedł ryż – każdy dostał po konkretnej porcji. Zaraz za ryżem stał gościu z sosami – głownie curry z kurczaka i z ryby plus dwa sosy których nazw nie pamiętam. Za sosami zaraz przyszły mięska czyli kurczak i baranina – bierzemy po dwie porcje w rożnych wariantach. Na koniec jeszcze po zimnym dodatku – jakieś kulki rybne i napoje – ice tea i mango-lassie. Przy czym lokalna ice tea to nie żaden tam wyrób Liptona lecz normalna, czarna herbata z mlekiem i lodem 🙂 No i już bierzemy się do jedzenia w stylu jak na sąsiednich stolikach, czyli ręką prawą bezpośrednio do otworu gębowego, ale nie wychodzi. Obsługa lituje się i przynosi widelce 🙂
DSC_3679
DSC_3669 DSC_3671 DSC_3672 DSC_3674 DSC_3675 DSC_3677Po posiłku “talerze” skalda się jak na poniższym zdjęciu 🙂
DSC_3678Super miejsce, super jedzenie. Wszystko bardzo smaczne lecz zdrowo pikantne. Za całość która była bardzo syta płacimy ok. 50 PLN.
 
Jedziemy do hotelu aby odpocząć co nieco. Wieczorem jeszcze podjeżdżamy pod Petronas Towers bo dziewczyny czegoś tam nie kupiły wcześniej w sąsiednim centrum handlowym. Łapiemy się na codzienny pokaz fontann, ale to to samo co było dwa dni wcześniej to lody na koniec i wracamy do hotelu. Jest 21:00.
DSC_3694 DSC_3695 DSC_3691 DSC_3704 DSC_3705 DSC_3708
Jutro dzień malezyjski – zapraszamy do lektury jak zawsze, wieczorem czasu polskiego ! 

One comment

Skomentuj Mirka Dziechciarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.