Malediwy 2017 – Dzień 4 – Adaaran Club Rannalhi
Tradycyjnie budzenie o 5:00 (muezin), lecz udaje się zasnąć jeszcze i śpimy do 7:00. Tak, dzisiaj wcześniejsza pobudka bo o 8:15 wyruszamy do resortu Adaaran Club Rannalhi. Z folderu wyglada dobrze, na czas pobytu mamy all inclusive ale tak do końca nie wiemy czego sie spodziewać. Zobaczymy. W hotelu płacimy 105$ za transfer w obie strony a na miejscu mamy dopłacić po 70$ za „wjazd”. „Będzie Pan zadowolony” …. rzuca na odchodne recepcjonista inkasując kasę :-). Do łódki mamy 5 minut. Płynie z nami jeszcze jedna para. Pogoda jakaś niewyraźna, zachmurzone.
Docieramy na miejsce w 25 minut. To ten sam atol lecz ok. 20km na zachód. Jesteśmy pierwszymi gośćmi z zewnątrz chyba dziś – welcome drink, kilka informacji uzupełniających i już lądujemy na plaży pod palmami. Ja idę na obchód – trzeba wiedzieć co w okolicy 🙂 . Wyspa ma z 300m długości i może 150m szerokości. Murowane domki na ladzie i kilkanaście na wodzie. Dużo zieleni, ładne lokalne, malutkie skrawki plaży przy domkach. Nawet całkiem ładnie. W wodzie dużo rybek 🙂 Mijając lokalnych wczasowiczów słyszę angielski, rosyjski, mandaryński, niemiecki i polski. Są rodacy, myślę !
Sprawdzamy co tam w barze na plaży – standardowe napitki alko i nie alko. Po piwku i do wody 🙂 Jakieś 2-3 metry od brzegu zaczyna sie już rafa ale jest mała i zaraz za nią głębina. Wiatr mocno wieje i znosi nas w z powrotem w kierunku brzegu (co jest w tym przypadku dobre, bo nie wyciągnie cię na pełne morze ). Rybek jest tu mnóstwo, dużo więcej niż na wczorajszych snurkowaniach. Rafa mała ale rybek pełno 🙂
W międzyczasie Aga i Asia wpadają w „ręce” resortowej masażystki, która w kilka minut przekonuje je, że warto jest wydać ponad 100$ za kilkudziesięciominutowy zabieg ( w Taj za kę kasę to pół dnia masażu + fish massage 🙂 ) No ale cóż – haczyk połknięty 🙂 Spotykamy dwie polskie pary, które są tu już tydzień. Są już znudzeni a mają jeszcze turnus do niedzieli. Nigdzie nie byli, żadnego snurkowania czy chociaż wypadu na sand bank czy delfinki 🙂 Taki stacjonarny wypoczynek to nie dla nas – 1 lub 2 dni w resorcie wystarczą 🙂
Czas upływa nam na pobycie w wodzie, na leżaku i spacerach. Zbliża sie 17:00 to się pakujemy bo o tej godzinie przypływa po nas łódka. Wiatr był spory dzisiaj i nie pozwalał na latanie dronem. Zdjęć i filmu znad wyspy zatem nie będzie 🙁
Kolacja jak wcześniej w Kaani Beach i wracamy do hotelu. Partyjka bilarda i do spania 🙂
Tu sie kiedys latalo na nurkowanie na super koralach z Mantami i wielkimi rybami ale teraz to tylko rybki tam zostaly, korale sa juz niezywe.
Moze sie za 10 lat odregeneruja.
Mówią, że woda cieplejsza na płyciznach tam gdzie korale i to z tego powodu obumarły 🙁