USA 2016 – Dzień 13 – Szybcy i wściekli 5 czyli wyścigi w Bonneville 😀😀😀
Ostatni nasz pełny dzień w USA. Niedziela, to po śniadaniu jedziemy sprawdzić jak wyglada Msza Św. w jakimś lokalnym kościele. Mimo iż mormoni dominują w Salt Lake City to znaleźliśmy kościół katolicki ba nawet katedra to była 🙂 Bardzo ładny architektonicznie budynek katedry pod wezwaniem Św Magdaleny mieści się w centrum i o godzinie 11:00 jest uroczysta msza niedzielna. Wiernych dość sporo, ładna polichromia i ciekawe organy.
Po mszy jedziemy do oddalonego o 120 mil na zachód pewnego miejsca – Bonnevile. Nie jest to miasto, park narodowy ani też schooping center. Jest to tor wyścigowy na dnie wyschniętego słonego jeziora. To tam bito rekordy prędkości przejazdów różnych pojazdów. Dziś są wyścigi motocyklowe.
Jak widać na mapie przejazdu, trasa wiedzie nieopodal słonego jeziora. Klika słów o nim. Wielkie Jezioro Słone to bezodpływowy akwen wodny o długości 120 i szerokości 45 kilometrów. Jest bardzo słone. Jakieś 3 do 5 razy bardziej niż woda oceaniczna. Tylko Morze Martwe jest bardziej słone. Średnia głębokość to 4 metry. Nie żyją w nim żadne ryby. Powierzchnia się zmienia w zależności od wielkości dopływów – w tym roku woda zaczynała się jakieś 700 metrów od brzegu. Przestrzeń pomiędzy wypełniał piasek pomieszany z solą. Można było chodzić po nim. Próbuje dolecieć do tego brzegu wody ale wiatr jest tak silny że mój dron szybko traci energię w akumulatorze. Ponadto, znowu jakaś strefa tu jest o czym ostrzega mnie kontroler. Nie ryzykuje dalszego i wyższego lotu. Klika ujęć i wracam.
I kilka zdjeć jeziora oraz drogi do Bonnevile, która w większości prowadzi dnem wyschniętego setki tysięcy lat temu ogromnego, słonego jeziora.
Wszędzie jest biało, wszędzie sól 🙂 Po 115 milach zjeżdżamy z międzystanowej 80tki. Do toru mamy jeszcze kilka mil. Jak sprawdzałem informacje czy coś się tam w dniu dzisiejszym dzieje to wyczytałem, że są wyścigi motocyklow. I były, ale była to impreza zamknięta dla ogółu publiczności i nie było nam dane oglądać szybkich i wściekłych. Pozostało nam kliknięcie kilku fotek na wjeździe tuż za punktem kontroli, który był oddalony od miejsca wyścigów o jakieś 800-900 metrów. Szkoda, bo bardzo chciałem zobaczyć to słynne miejsce w którym pobito wiele rekordów prędkości ( miedzy innymi – 1970 rok, pojazd rakietowy Blue Flame – 1001,6 km/h) oraz nakręcono jeden z lepszych filmów jakie widziałem. Mowa tu o produkcji z 2005 roku z Anthony Hopkinsem w roli głównej – „The World’s Fastest Indian”. Polski tytuł to „Prawdziwa historia” . Film oparty na prawdziwej historii Nowozelandczyka – Burta Munlo, który w latach 50tych i 60tych wielokrotnie bił rekord prędkości w kategorii motocyklowej z silnikiem poniżej 1000cm3. Bił te rekordy na zmodyfikowanym przez siebie motocyklu Indian.
Poniżej scena w której bije właśnie kolejny rekord. Gorąco polecam ten film tym co jeszcze go nie widzieli.
I nasze zdjęcia z tego miejsca
Na pamiątkę zakupiona została koszulka. Jak Wam sie podoba ? 🙂
Mieliśmy już wracać z powrotem do naszego hotelu w SLC ale Asia zauważyła, że jesteśmy tylko kilka mil od granicy Utah i Nevady. Zajeżdżamy do West Wendower, który już leży na granicy stanów. W części która znajduje sie w Nevadzie od razu wyrastają kasyna i hotele 🙂 Taka to jest ta Nevada 🙂
Dwie ciekawostki zauważone w tym miasteczku – chyba najdłuższa przyczepa kampingową jaką widzieliśmy 🙂
oraz transport kilku ( chyba 7miu ) nowiutkich Tesli stojący na poboczu. Kierowca chyba wyskoczył na partyjkę Black Jacka do pobliskiego kasyna 🙂
Wracamy już do hotelu. Jeszcze małe zakupy po drodze, ostatni basen w hotelu i pakowanie. Jutro już wylatujemy do Polski. Raczej nie uda się napisać kolejnego wpisu o „zwykłej porze” bo będziemy wtedy gdzieś między Islandią a Irlandią. Wpis pewnie pojawi się wieczornem polskiego czasu. Trochę smutno opuszczać Stany bo chciałoby sie jechać dalej ale trzeba coś zostawić na kolejną wyprawę przecież 🙂
A coście robili między12 dniem a 30-tym.
Nie pamiętamy – to była chwila w wieczności 🙂
Kolejna wyprawa? Mówię Wam że my to musimy sie wreszcie gdzieś w szerokim świecie spotkać!!! Jak nie na Zanzibarze w grudniu to może w USA w następne lato? A może jednak rozważycie ten Zanzibar? My bilety już mamy!
No my USA to co 2 lata raczej, Zanzibar w grudniu to ferajna w szkołach jest. Najbliższy wolny termin to ferie. U nas to druga połowa stycznia 2017.