USA 2016 – Dzień 14 – stary ale jary 😀✈️😀✈️

Ostatni dzień – powrót jest zawsze najgorszy. Żegnamy się już z Salt Lake City. Samolot mamy o 14:00 więc jeszcze rano ostatnie „amerykańskie” śniadanko hotelowe, ostatnie dopychanie walizek i ich ważenie aby nie było niespodzianek na lotnisku. Do aeroportu nie mamy daleko, wyjeżdżamy o 11:00, bo to już godzina check-out była i pani z odkurzaczem czekała na korytarzu 🙂


Samochód oddajemy bardzo sprawnie. To jest fajne na lotniskach USA, jeden punkt zdawania samochodów. Podjeżdżasz, obsługa chce tylko kluczyki i życzy udanego lotu. Prościej już nie można. Idziemy na terminal 2. Szybki check-in, security control i idziemy pod gate. Czasu do boardingu mamy sporo, pasażerów oczekujących jeszcze niewielu. Samolotu też jeszcze nie ma przy rękawie. O 13:05 podjeżdża B767. Jakiś taki nie pierwszej nowości z wyglądu. Sprawdzam jego wiek po numerze rejestracyjnym w internecie – „26 years old”. Staruszek – może doleci 🙂


Wylot planowy, serwis na pokładzie standardowy. Bez jakichś ekstra rzeczy ale na przyzwoitym poziomie. Lot w sumie trwa 10h planowo ładujemy w Amsterdamie tylko kości bolą niesamowicie bo siedzenia w tej starej Delcie były fatalne. Mamy 90 minut na połączenie do Warszawy.


Jak zwykle 🙂 samolot czeka na nas z drugiej strony lotniska, wiec poranny spacer po zatłoczonym Schipolu. Lądujemy w Warszawie planowo. Spać sie chce i zmęczenie spore bo to jakaś 3-cia w nocy według czasu do którego przyzwyczajaliśmy ostatnie 2 tygodnie nasze organizmy a spania jeszcze w moim przypadku od wylotu z USA żadnego nie było. Bierzemy samochód z parkingu i powoli, zapijając Red Bullem jedziemy na południe. Szczęśliwie meldujemy się w domu o 16tej. Tu mamy przygotowaną prawdziwą ucztę składająca się z potraw o których mogliśmy przez ostatnie 2 tygodnie tylko pomarzyć – rosołek, schabowy, mizeria, kluski śląskie. Mniam 🙂 Po dwóch tygodniach jakże odmiennej diety wszystko smakuje wyśmienicie – Krystyna i Waldemar brawo !

Organizmu nie oszukasz. Trzeba iść spać i tak też robimy. O 19:00 już w łóżkach i od razu nyny.

Kolejny udany wyjazd. Co najważniejsze, bez żadnych większych problemów i niespodzianek ( może pomijając tylko ten pożar w Yellowstone ). Druga eskapada na zachodnie wybrzeże USA dobiegła końca. Jest oczywiście jeszcze co zwiedzać i oglądać w tej części USA – nie zwiedziliśmy wszystkiego teraz i dwa lata temu ale następne podróż do Stanów będziemy planować chyba na wschodnie wybrzeże i Florydę. Może w połączeniu z jakimś rejsem po Karaibach? Któż to wie ? Czas pokaże.

Teraz czeka nas okres wytężonej pracy – w szkole i w firmie. Akumulatory naładowane aż do zimy. Gdzie planujemy zimowe ferie? No jest kilka kierunków. Głownie wschodnich ale żadna decyzja jeszcze nie zapadła. Póki co, teraz czas na filmy z USA. Myślę, że spróbuje jeszcze we wrześniu coś przygotować.

Dziękujemy za bycie z nami przez te ostatnie kilkanaście wpisów. Mam nadzieje, że nie zanudzaliśmy. Być może kogoś zainspirują nasze wpisy i wykorzysta nasze doświadczenia z podróży we własnej eskapadzie do USA. Gorąco polecamy i służymy radą i pomocą !!!

One comment

  • Anonymus

    Super eskapada.
    Mnie Ameryka nie rusza ale po twoich wypadach i opowiesciach wskocze tam na wedrowki po GC i Zion Park (tylko nie latem), do Yellowstone ale nie.
    LA, S-co i LV sobie tez daruje. Nature maja tam piekna ale te ich miasta to dla mnie nie za bardzo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.