Tajlandia 2016 – Dzień 8 – wyspy Phi Phi ( Koh Phi Phi )

Jedziemy na podobno jeden z bardziej malowniczych zespołów wysp w Tajlandii – wyspy Phi Phi. Jest tych wysp sześć , my odwiedzimy 3 z nich. Bardzo dużo zdjeć reklamujących Tajlandię jest właśnie robionych na tych wyspach. Tradycyjnie, jemy śniadanko i zaraz podjeżdża transfer który zawiezie nas do portu.


Nie tylko nam spieszno na wyprawę. Niektórzy spiesza sie także do pracy.





Speedboat zabiera nas równo o 9:00. Mamy jakieś 45 minut szybkiej jazdy dom pierwszego przystanku jakim jest Ko Mai Phai ( Bamboo Island ).  Siadamy na dziobie – jak szaleć to szaleć. I szaleństwo było: łódka bardzo szybka a fale duże. Wiatr we włosach i pupa w powietrzu:)).


  
  

Na Bamboo mamy czas aby sie pokąpać lub poopalać. Mimo, ze dopiero jest przed 10:00 to juz słońce operuje niesamowicie mocno.  
  
  
  

Tak, na plażowanie to ta wysepka sie nadaje -:) . Tak białego i delikatnego piasku jeszcze nie spotkaliśmy , a woda  cudownie  przejrzysta. Ruszamy dalej, dopływamy do następnej wyspy Phi Leh gdzie wpływamy do jednej z malowniczo położonych zatok aby podziwiać przejrzystość wody i wybrzeża klifowe.


  
  
  

Następnie płyniemy na najsłynniejsza chyba plażę Tajlandii – Maya Bay gdzie kręcony był film z Leonardo Di Caprio „The Beach”. Ostrzegano nas przed tłumami ale nie spodziewaliśmy sie tysięcy ludzi. W sumie jest to miejsce bardzo ładne ale cały urok to cieszenie sie widokiem zatoki i leżenie na bielutkim piasku. W szczycie sezonu jest to niemożliwe 🙁


  
  

Z Maya Beach można przejść do zatoki Losa Ma Bay – to tylko 200m przez fajny lasek. Po drodze mijamy bardzo oryginalne toalety. Dochodzimy do tej zatoki – nie ma zejścia tylko platforma widokowa, w tle sąsiednia wysepka.


  
  


Po męczącym jednak pobycie na Maya Bay, płyniemy na Phi Phi Don gdzie mamy dłuższą przerwę połączoną z lunchem. Po posiłku odwiedzamy plaże i kapiemy sie dla ochłody.


  

Następne punkty wycieczki to juz snurkowanie – na pierwszy ogień idzie Monkey Beach – co wytrwalsi popłynęli na plaże aby przywitać sie z małpami 🙂 My nie mieliśmy tyle siły.


  

  
Po 45 minutach zmieniamy akwen na Nui Bay, całkiem niedaleko, jakieś 10 minut naszą szybką łodzią. Znowu woda super przeźroczysta a ryb jest całe mnóstwo 🙂


  
  


To był juz ostatni punk dzisiejszego touru. Pewnie zdjęcia tego nie oddadzą, ale było bardzo fajnie a wyspy Phi Phi są cudowne. Nieprzypadkowo jest to obowiązkowy punkt pobytowy dla wielu wycieczkowiczów. Małe, urokliwe plaże których jest mnóstwo i do których w większości da sie tylko dostać od morza. Przepiękne zatoczki, wysokie pionowe skały brzegowe i ta niesamowicie przejrzysta woda. Raj dla nurków ! Może nie w najbliższej przyszłości ale tu należy wrócić !

Tymczasem wracamy do portu w Ao Nang i w następnej kolejności zostaliśmy „dostarczeni” do ośrodka. Dziś nasze ciała zostały narażone na bardzo ostre słońce a przez fakt, że podróżowaliśmy w przedniej, otwartej części łodzi to wiatr nie dał odczuć tego gorąca od razu. Po powrocie widzimy jacy jesteśmy czerwoni od słońca. W ruch idą kremy po opalaniu i nawilżacze. Do nawilżenia gardła stosujemy Changa 🙂 z lodówki. Potem basen bo Zuzia poznała koleżankę z Białorusi i ma sie z kim bawić w wodzie. Tak na marginesie to w ostatnich dniach pojawiło sie dużo rosyjskojęzycznych gości, za sprawą prawosławnych Świąt Bożego Narodzenia i związanych z nimi feriami.


  
Idziemy na wieczorny posiłek. Tez do lokalnego sklepo-baru jak wczoraj. Nie mamy siły jechać do centrum na jakieś wyszukane dania. Bierzemy wołowinę pikantną, kurczaka z woka z czosnkiem, spring rollsy, krewetki w cieście, warzywa w sosie słodko pikantnym, ryż i frytki dla Zuzi. Jedna kucharka uwija się z tym w 15 minut. Smaczne i napewno świeże bo po jedzenie przyjeżdzają tu na swoich skuterach także lokalsi.

Dodatkowo, nie chcemy przedłużać dzisiejszego wieczoru ze względu, ze dzień był bardzo wyczerpujący i musimy sie także spakować gdyż jutro rano opuszczamy Krabi , buuuuuuuuuu 🙁 . O 7:00 mamy check-out i transfer na lotnisko, o 9:10 mamy lot do Bangkoku. To jutro. Wszystko opiszemy i okrasimy zdjęciami 🙂 Do zobaczenia o zwykłej porze !!!

 

6 komentarzy

  • Anonim

    Ot wystarczy fotka z plaży, trochę słońca, dawka żaru a już z Polski dobiega jęk — trochę zazdrości, trochę zachwytu.
    Krysieńka i Waldi

  • Mirka

    F…… amazing!!!!!! Witam w klubie fanow Phi Phi:-)))!!!! To jest ta wlasnie Tajlandia jaka ja poznalam i jaka pamietam i do ktorej moglabym wrocic. Choc wiecie ze Azja to dla mnie mieszanka skrajnych uczuc i hustawka nastrojow od wielkiego fuj do wielkiego zachwytu. Szkoda ze juz sie konczy Wasz wyjazd, ale my tez w domu juz i po 2 dniach w pracy:-(

    • Piotr

      Tak, wyspy to jest to co powoduje, że chce sie tu wracać. Nawet jeśli trafi sie po drodze jakiś „fuj” to w sumie jest zawsze wielki „amazing” 🙂

  • Anonymus

    Phi Phi po raz pierwszy widzialem w zeszlym tysiacleciu. I niczego tam jeszcze nie bylo. 50 metrow deptaka pare budek, Maya Beach to bylo pustkowie. Pozniej byly tam juz dwa dive shopy (jeden polski). Nurkowalem z nimi i bylo super. Trzeci raz bylismy tam krotko przed Tsunami. To byl najpiekniejszy okres tej Wyspy. Co tam w zeszlym roku widzialem to wola o pomste do nieba.
    Jak mozna rozwalic taki raj i pobudowac tam taki syfiasty Babilon.

  • Anonymus

    Tak byla zamknieta ale mozna bylo plywac na zatoce pod skalistymi scianami i na malutka plaze pod gorami (tam gdzie Di Caprio rekin chcial zjesc). To bylo nawet lepsze niz ta plaza.
    Normalnie tam parkuja lodzie i motorowki i nie ma szans tam plywac, bo cie przejada.
    To bylo ok ale glowna wyspa jast teraz totalnie zabudowana i zasyfiona.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.