Singapur 2015 – Dzień 21 – … sweet, sweet home :)

W Dubaju mamy 6,5 godziny do lotu do Warszawy. O tej porze, kiedy wylądowaliśmy z Singapuru czyli po północy, to lotnisko przeżywa szczyt swojej operacyjnej działalności. Jest niesamowicie dużo ludzi. Każdy szuka swojego następnego lotu bo lotnisko w Dubaju to ogromny hub przesiadkowy łączący Australię i Azje z Europa, Afryką i obiema Amerykami. To przesiadkowe „szaleństwo” zakończy się koło 2-giej, 3-ciej w nocy. Do rana będzie spokojniej i znów nowa fala przylatujących i odlatujących samolotów. My, korzystając z możliwości jakie daje moje członkostwo w programie Emirates Skywards, udajemy się do business lounge, gdzie „byczymy” się w komfortowych warunkach do ogłoszenia boardingu na nasz samolot do Warszawy.

DSC_4379 DSC_4382 DSC_4375 DSC_4376 DSC_4378 DSC_4380
No nie myślcie sobie, że my to takie „biznesy” i latamy tą klasą 🙂 Po prostu mamy super przyjaciół ! Mister Nazeer (przyjaciel kuzynki Asi – Aleksandry mieszkającej w RPA ( patrz także nasze wpisy z RPA )), który dużo lata i ma najwyższy status w Emiartes czyli platynowy, podarował mi członkostwo na poziomie gold ! Bycie „platynowym” uprawnia do takiego, jednorazowego update. W jednej chwili z poziomu najniższego – niebieskiego stałem się złoty. ) Ha, ha – złoty chłopak 🙂
 
Nasz samolot do Warszawy, który ma odlot o 7:25, jest 45 minut wcześniej podpięty juz pod rękawy i zaczyna się boarding. Jest to airbus A330-200 – jeden z 21 samolotów tego przewoźnika. Na pokład zabiera 240 osób i jest to najmniejszy samolot we flocie Emirates :). Ku naszemu zdziwieniu … nasze miejsca są w klasie business !!! Mimo, że kupowałem klasę ekonomiczną to otrzymaliśmy bezpłatny upgrade do wyższej klasy. Tak działa „ozłocenie” !!! W komfortowych warunkach czekamy na start który się przeciąga. Jakieś opóźnione tankowanie i problemy techniczne ( nie działa klimatyzacja ) powodują, że startujemy z 90 minutowym opóźnieniem.
DSC_4385 DSC_4384 DSC_4383Klimatyzacja załącza się zaraz po stracie i lecimy sobie wygodnie i bezproblemowo 6 godzin do Warszawy.
blogger-image--844926196 blogger-image--1525872917 blogger-image-268421553 blogger-image-840571522 blogger-image-966113263Lądujemy i jeszcze tylko 3 godziny samochodem aby powiedzieć – „wszędzie dobrze ale w domu najlepiej” 🙂 Wyprawa zakończona !
 
Już w samolocie przemyśliwałem co było dobre, gdzie warto było pojechać, co było rozczarowaniem i można było sobie darować. To tak pokrótce, na gorąco nasza ocena tych miejsc które odwiedziliśmy – ok. tak od końca.
 
Singapur – trzeba zobaczyć. Nowoczesność i rozmach z jakim rozwija się to państwo-miasto jest zadziwiające. My te ostatnie dni które byliśmy w Singapurze potraktowaliśmy tylko „wypoczynkowo” i nie byliśmy ani słynnym zoo ani w równie znanym aquarium. Może w przyszłości odwiedzimy te miejsca podczas jakiejś przesiadki w Singapurze ( może w drodze do Australii ? 🙂
 
Malezja – Johor Bahru należy omijać szerokim łukiem. Kuala Lumpur warto odwiedzić ale myślimy, ze większość miejsc atrakcyjnych turystycznie odwiedziliśmy podczas naszego 4-dniowego pobytu. Przytłacza wielkość miasta. OK, trzeba zaliczyć ale kilka dni wystarczy. 
Wyspa Penang – fajna, super centrum kulinarne Malezji ale mało ciekawych plaż. Na pewno nie byliśmy we wszystkich, polecanych przez przewodniki miejscach na tej wyspie. 
Wyspa Langkawi – ze względu na pogodę nie odwiedziliśmy kilku miejsc, które były w planie ale wyspa fajna, doskonała kuchnia. Wiele dzikich, rajskich plaż, które znamy tylko z opowieści. Na Langkawi warto pojechać także ze względu ze jest to tax-free obszar i ceny wszystkiego są bardzo atrakcyjne. Z miejsc które polecają przewodniki w Malezji a w których nie byliśmy to Malaka i Cameron Highlands.
 
Tajlandia – no byliśmy tylko w Bangkoku. Zwiedziliśmy w nim może z 40% tego co tu można ciekawego zobaczyć. Na pewno warto zobaczyć więcej. Na pewno warto także pojechać na którąś z setek tajskich, rajskich wysp. Tajlandia wywarła na nas największe wrażenie i w 100% zgadzamy się z opinią Mirki, która mówi ze po wyjściu z samolotu zastanawia się po co kolejny raz tu przyjechała – potem nie chce nigdzie wracać. Tajlandię, tak myślimy, da się lubić ! Z tym ulicznym jedzeniem i chaosem na ulicach Bangkoku. Z tą życzliwością Tajów i także z tym, ze chcą na tobie zarobić na każdym kroku 🙂 Ze wspaniałą, prosta i przepyszna kuchnią, której staliśmy się fanami podczas tych kilku dni w Bangkoku. Zdecydowanie najmilej wspominamy Tajlandię i tu z pewnością w najbliższym czasie wrócimy. Wrócimy, aby zwiedzić w kilka dni tego co nie zobaczyliśmy w Bangkoku i okolicach i aby przenieść się zaraz potem na jedna z wysp aby cieszyć się ciszą, przyroda i lokalna kuchnią !!!




4 komentarze

  • Jeszcze tylko walka z jet lagiem i bedziecie w domu. Wlasnie jest 4.30 i Wy pewnie juz nie spicie bo w Singapurze juz 10.30 a ja dla odmiany jeszcze nie spie bo w Los Angeles przeciez dopiero 19.30 poprzedniego dnia. Niezmiernie sie ciesze ze najbardziej podobala sie Wam Tajlandia i od poczatku jak poznalam Wasz plan zalowalam ze nie wybieracie sie na zadne Kho Phi Phi czy Kho Samui. Ale nie ma tego zlego, moze wlasnie spotkamy sie kiedys ma ktorejs z rajskich tajskich plaz?
    Zycze bezbolesnego powrotu do lokalnej strefy czasowej, pamietajce ze ze wschodu wraca sie jednak duzo latwiej;-).
    Szkoda ze juz koniec opowiesci:-(!

  • … to be continued 🙂

  • Anonymus

    Emirates jest najlepsza linia lotnicza.
    Raz mi nawet przy boardingu zaproponowali „Dubai-Stop-Over for Free” (jeden dzien w Dubaju z nastepnym przelotem za 50% ceny) ale zrezygnowalem.
    Trzeba umiec tez powiedziec „Nie” Dubajowi :-).
    Za Business-Class na nastepnym locie A380 bym sie na „Dubai-Stop-Over for Free” zgodzil.
    Ale ty to teraz „Gold Member” to ci sie moze kiedys przydazyc jak polecisz kiedys sam…..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.