ZEA i RPA 2015 – Dzień 13 – Mangwanani

Tajemniczy tytuł wpisu, co? Już wyjaśniam 🙂 Mangwanani to resort spa pod Johannesburgiem, gdzie w  środku buszu, profesjonalny personel sprawia, że masz siłę i chęć życia. Jednodniowe, pół-dniowe pobyty potrafią postawić człowieka na nogi. Jedziemy do Mangwanani !!!


Nasz program spa zaczyna się o 12ej. Wyjeżdżamy z domu po 10tej i jedziemy na północ jakieś 50 km. Wpierw szerokimi autostradami, później normalnymi dwupasmowymi, które z biegiem kilometrów zamieniają się w jednopasmowe czasami bardzo dziurawe. Na koniec skręcamy w szutrową drogę i przez rzekę (dosłownie) dojeżdżamy do ukrytego wśród drzew ośrodka.

Nasz pobyt tutaj obejmuje lunch i 3 godziny masaży. Dostajemy gustowne szlafroczki i klapeczki. Ola jedzie na swoje spotkanie biznesowe a my, ponieważ mamy jeszcze czas do 12tej, idziemy pooglądać ośrodek i jego „mieszkańców”.

Oficjalne powitanie z murzyńskimi śpiewami, lunch i już jedna z managerek prowadzi nas na pierwsze masaże.

Wybieramy zapachowe kompozycje olejków do masażu i oddajemy się przemiłym zabiegom dedykowanym naszym ramionom i głowom. Po około 45 minutach odgłos murzyńskich bębnów sygnalizuje, że to koniec pierwszego masażu. Mamy 10 minut na „poleżenie”, zamówienie napojów i idziemy na masaż stóp.
45 minut, bębny i przerwa. Ponieważ jest bardzo gorąco to dziewczyny wykorzystują ją dla ochłody ciała w pobliskim baseniku.
Ostatnia godzina przeznaczona jest na masaż całego ciała. Zuzia oddaje się do końca przyjemności i niespodziewanie zasypia 🙂 na koniec leżąc na brzuszku. Muszę ją budzić co wzbudza rozbawienie masażystek 🙂
Po blisko 5 godzinnym pobycie w Mangwanani wracamy do domu. Powrót trwa dłużej bo drogi zakorkowane. Po drodze Ola pokazuje nam najdroższy dom w RPA.


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.