⛩🇯🇵⛩ Japonia 2019 – Dzień 11 – Hell Tour Beppu 🌋👹🔥🌧

No cóż, do spania na futonach trzeba się chyba przyzwyczaić. Po jednej nocy na tych 2-3 centymetrowych materacach budzimy się wszyscy obolali i ledwo co wstajemy. Najlepiej zrobiła w nocy Zuzia, bo z szafy wyciągła jakąś dodatkową kołdrę i położyła ją na futonie. Miała bardziej miękko.

Wczoraj pan z recepcji, który trochę mówi po angielsku, pytał czy chcemy śniadanie w stylu japońskim czy europejskim. Ja oczywiście wybrałem japońskie jedzenie, reszta dziewczyn chce sobie trochę odmienić i wybiera kontynentalne menu. Gdy przychodzimy na śniadanie, stolik dla nas jest już zastawiony. To co zimne leży już na stole , to co ciepłe zaraz zostaje nam podane i resztę… należy zrobić sobie samemu. Każdy z nas ma taki malutki, osobisty grill, podgrzewacz – w sumie nie wiem jak to nazwać. Na małym palenisku stoi mała patelnie ale bez rączki i z przykrywką. Na nich należy przyrządzić sobie jajka. Są dwa surowe dla każdego, wiec finalnie dziewczyny podpiekają bekon i robią sobie jajecznicę. Ja nie mam tej patelenki tylko siatkę nad płomieniem na której muszę sobie podgrzać malutką, uwędzoną wcześniej rybkę. Oprócz tego mam tofu, różne kiszonki, miso, zielona herbatę, ryż, jakieś dodatki w postaci past czy posypek. Mnie smakowało😄

Największą atrakcja Beppu są gorące źródła. Wykorzystywane są one do zasilania onsenów (u nas w ryokanie woda zasilające te „baseny” ma 42C), do ogrzewania zimą, ale także są największą atrakcja turystyczną. Kilka takich miejsc gdzie woda wypływa z ziemi które tworząc jeziorka i błotne gejzerki nazwani jigoku czyli piekiełka , zrobiono tu z kilku z nich trasę turystyczną. Nazwano ją Jigoku Meguri czyli Hell Tour. Właśnie wybieramy się na taką wycieczkę. Tych „piekiełek” jest w sumie 7 i są umiejscowione w dwóch lokalizacjach. W jednej 5, w drugiej 2 miejsca. W punkcie informacyjnym na dworcu JR kupujemy bilety na wszystko wraz z biletami na transport publiczny. Liniowy autobus zawiezie nas w te miejsca, które są oddalone od nas kilka kilometrów.

Cały autobus wysiada na przystanku gdzie znajduje się 5 jigoku. Zaczynamy zwidzanie od Uni Jigoku, gdzie widzimy buchającą z jeziorka parę, spływająca przez kamienie wrząca wodę, baseniki do moczenia nóg w wodzie o temperaturze 55C. Oczywiście sklep z pamiątkami.

Tutaj też kupujemy gotowane na lokalnej parze słodycze. Takie … nie wiem jak to nazwać, ale to coś miało nadzienie ze słodkiej fasoli. Smakowało jak mała, słodka kluseczka na parze 😄

Zaraz obok jest następne miejsce, które nazywa się Onishibozu Jigoku. To błotne bulgotki i gorący basenik na nóżki.

Zaraz dalej jest Kamado Jigoku, gdzie widzimy błotne bulgotki oraz jeziorko. Tu zaczęło nam już zdrowo padać.

Idziemy dalej do Oniyama Jigoku, gdzie jest ładne jeziorko z którego bucha para oraz dla urozmaicenia, hodowla krokodyli.

Ostatni w tej części był Shiraike Jigoku z ładnym jeziorkiem oraz z akwariami z rybami tropikalnymi.

Po zobaczeniu tych 5ciu miejsc, przejeżdżamy autobusem kilka przystanków aby zobaczyć jeszcze te dwa Jigoku. W miejscu Chinoike Jigoku sporej wielkości czerwone jeziorko z buchającą z niego parą.

Ostatnim jest Tatsumaki Jigoku z gejzerem.

Niby ładne wszystko ale jakoś nie robi na nas większego wrażenia. Porównują się tutaj na każdym kroku z amerykańskim Yellowstone, ale według nas nie ma nawet czego porównywać. Tutaj nasza relacja z Yellowstone z 2016 – www

Wracając do hotelu zachodzimy na lunch do pobliskiego supermarketu, gdzie mamy foodcourt. Jest sobota, wczesne popołudnie, wiele lokalnych restauracji jest jeszcze zamknięta. Asia je zapiekankę z krewetkami na ryżu, ja japońskie curry z omletem nadziewanym ryżem z sosem o smaku ciekawym ale bliżej mi nie znanym. Dziewczyny testują lokalne Teriyaki Burgery.

To jest dość popularne danie – może ktoś wie jak się nazywa bo my mieliśmy tylko menu obrazkowe 😄

Że to supermarket jest zaraz u moich niewiast włącza się program ZAKUPY. Ja opuszczam je na chwile idąc do hotelu po paszport bo zapowiada się grubo i trzeba skorzystać z opcji zakupów bez podatku (tax free). Z wielkim reklamówkami wracamy do hotelu. Ciekawe jak się jutro spakujemy do naszych walizek na powrót do Tokio? Tego program ZAKUPY nie brał w ogóle pod uwagę (pewnie ma buga 😂 )

Po południu znowu idziemy do rodzinnego onsenu w naszym hotelu. Wymyci do granic wzorca czystości i wypluskani odpoczywamy na naszych cienkich futonach i tak kończymy dzień. Jutro jemy śniadanie i długi powrót do Tokio nas czeka.

4 komentarze

  • mirka

    W Tokio serdecznie polecamy Senso-ji Temple w dzielnicy Asakusa. A ponadto National Arts Center.

    • Piotr

      No właśnie zameldowaliśmy sie w Asakusa po 1000km przebytych shinkansenem. Sensoji jutro (mamy 400m), na NAC już nie będzie czasu bo shopping time is coming :):)

  • eecchhh

    To błotko to na takie solne bardziej wygląda, próbowaliście?

    • Piotr

      No nie, błotka wygrodzone nie da rady. Próbowaliśmy, tak na język, wody z tych jeziorek (były miejsca z kranikami). Była lekko słona, żelazawa i trochę zalatywała zgniłymi jajkami – taki nasz rozcieńczony zuber.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.