🇱🇰 Sri Lanka 2024 – Dzień 10 – Prohibicja na Sri Lance 😁🤷🏼‍♂️🍻⛔️

Dzisiaj mamy kolejny dzień odpoczynku i nicnierobienia. Taki był plan jeszcze wczoraj wieczorem. Poranek jednak pokazał, że musimy skorygować nieco plany gdyż jest pochmurno, trochę wietrznie a ocean generuje ogromne fale. Idziemy na śniadanko i rozmyślamy co dalej, bo co prawda na leżakach da się leżeć ale z opalania nici to odleżyn się dostanie a kolor blady dalej.

Pada więc propozycja masaży. Pytam managera naszego hotelu czy zna jakiś dobry SPA salon w okolicy, który mógłby polecić. Natychmiast gdzieś dzwoni i umawia dziewczyny na 11:00 w oddalonym o 2km wellnesie. Ja za takimi przyjemnościami nie przepadam to odwiedzę oddaloną trochę dalej świątynię buddyjską górującą nad niedalekim cyplem.

Zamawiam tuktuka przez UBERa i za 5 minut już jedziemy. Zostawiam dziewczyny pod SPA a ja jadę dalej do świątyni buddyjskiej.

Jest to japońska Pagoda Pokoju, która jest ukryta wśród drzew lasów deszczowych Unawatuna, a jednocześnie widoczna po drugiej stronie wody z historycznego fortu Galle. Jest jedna z czterech japońskich Pagód Pokoju, które można znaleźć na Sri Lance. Skąd tu japońska świątynia?. Okazuje się , że projekt rozpoczęty w 1947 roku przez japońskiego mnicha buddyjskiego Nichidatsu Fujii, który poświęcił swoje życie budowie Pagód Pokoju na całym świecie jako symboli pokoju. Na całym świecie zbudowano ponad 80 Pagód Pokoju, w tym w Europie, Azji i Stanach Zjednoczonych. Ta tu obecna jest została zbudowana z pomocy japońskich mnichów buddyjskich w 2005 roku (kiedy Sri Lanka wciąż toczyła wyniszczającą wojnę domową) w ramach planu budowy świątyń pokoju w strefach konfliktu.

Dziś jest symbolem pokoju dla Sri Lanki, kraju z większością buddyjską, ale jego czysty, zaokrąglony kształt ma reprezentować harmonię między ludźmi ze wszystkich środowisk także.

Zaczyna lekko kropić wracam więc do tuktuka i jedziemy z powrotem do SPA aby odebrać Asię i Zuzię. Jest jeszcze jednak za wcześnie, rozliczam się więc z szoferem czerwonego tuktuka i czekam na nie.

Wychodzą bardzo zadowolone a że czas lunchowy to idąc w kierunku hotelu, wstępujemy do tej samej pizzerni w której jedliśmy przedwczoraj. Zamawiamy smażone makarony i ryże oraz pizzę. Tradycyjnie chciałem wziąć piwko a tu kelner odpowiada, że dziś alkoholu się nie podaje i nie sprzedaje także w sklepach, gdyż jest Dzień Niepodległości – święto narodowe. Ups, byłem przekonany, że to święto przypada na dzień jutrzejszy i tak też pisałem we wczorajszym poście, ale myliłem sie – to jest dzisiaj. Piwka nie będzie więc a wczorajszy wpis już poprawiłem.

Wracamy do hotelu już na piechotkę a że niebo trochę przejaśniało to decyzja o wystawieniu jednak ciał na działanie słońca i odpoczynek na leżakach. Fale jednak dalej sa wysokie co uniemożliwia kąpiel w oceanie. Korzystamy z basenu.

https://youtu.be/sunpTemlpG8?si=upIZ4q5pdyzyU9hg

O 18:00 idziemy do pobliskiej restauracji seefoodowej na niedzielną/niepodległościową i trochę pożegnalną kolację, gdyż jutro rano jedziemy dalej, do stolicy Kolombo. Restauracja Salt & Lemons słynie z owoców morza. A my je bardzo lubimy. Zamawiamy plater mix dla dwóch osób. Zuzia idzie w makarony.

A tak nasz stolik wyglądał po 1/2h po podaniu. Wszystko świeże i przepyszne było.

Co ciekawe, można było zamówić piwo. Kelner tylko zaznaczył, że w przypadku kontroli policji mamy mówić że to nasze, prywatne piwo z którym tu przyszliśmy 😂😂😂.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.