🇨🇷 Tajlandia 2023 – Dzień 8 – Wycieczka na 4 wyspy 😀🚢🌊🏖️⛰️
Dzisiaj zapowiadana wycieczka o nazwie „4 Islands”, co można przetłumaczyć i zrozumieć, że na 4 wyspy ta wycieczka jest. Wyjazd raniutko, wiec wstajemy wcześniej i idziemy na śniadanie na 7:30. Wyjazd z hotelu jest od 8:15 do 8:45. Takie widełki czasowe, gdyż mikrobusiki które zbierają uczestników odwiedzają kilka okolicznych hoteli i później kierują sie do portu, gdzie już przechodzi sie na łódki. Do wyboru są programy indywidualne, grupowe, longtailem czy w końcu speed boatem. My wybraliśmy wycieczkę grupowa szybką motorówką czyli tzw. tutaj – speedboatem. Chwile czekamy na nasz transport, ale w końcu pojawia się mikrobus, który zabiera nas 3 km na zachód, gdzie w delcie rzeki, która wpływa tutaj do Morza Andamańskiego, firma która zorganizowała tą wycieczkę ma swój mały port. Wycieczkę zakupiliśmy wczoraj wieczorem, w jednej z agencji turystycznej, których tu na głównej ulicy sporo. Cena cennikowa za osobę to 2000THB + 200THB za wstęp do parku narodowego (gdyż, na wyspach ustanowiony jest obszar parku narodowego). Teraz jest tu niski sezon i sprzedawcy schodzą z ceny, żeby zapełnić łódki. Udało sie wynegocjować cenę 1000THB wraz z kosztem wstępu do parku już razem dla każdego z naszej grupy.
Dojeżdżamy do tego mini portu i dowiadujemy sie, że nasza grupa będzie liczyć 15 osób z nami razem już. Super. Nie płyniemy tez największym speed boatem do którego wchodzi 35-40 osób ale mniejszym właśnie na 15-20 osób. Oprócz nas płyną Amerykanie, para z Korei i para wyglądając na Hindusów. Szybko odpływamy i płyniemy na Railay Beach! Tak to to samo miejsce, gdzie byliśmy wczoraj! Ale przecież to nie wyspa tylko niedostępny od lądu cypel. Miały być 4 wyspy a tu na początek wjazd na cypel. Ha, ha to taki lokalny marketing trochę – skoro w to miejsce można sie dostać tylko łodzią to jakby to wyspa była i należy ten pierwszy przystanek potraktować jako pierwszą wyspę z 4ech jakie dziś odwiedzimy. Spoko – dobijamy w to samo miejsce co wczoraj popołudniu ale zmiana jest zauważalna – poziom wody jest znacznie, znacznie wyższy niż wczoraj i dopływamy zatem łodzią do samego brzegu. Nie idziemy na plaże Railay, gdyż tam byliśmy wczoraj, ale taka ukrytą ścieżką na plaże Phra Nang Cave. Byliśmy tam już kiedyś – na tej niewielkiej plaży znajduje sie mała buddyjska świątynia poświęcona płodności. Jak widzicie na zdjęciach, wierni przynoszą tu ofiary czy wota o określonych kształtach 😂😂😂. W okolicy tej groty skalnej gdzie jest ta świątynia, widzimy grupkę wspinaczy skałkowych (może to jaka szkółka była), która trenuje wyjścia na pionowe skały. Mamy chwile czasu tutaj a wody jest dziś sporo i jest cieplutka, wiec chlup 🌊☀️🌊
Wracamy na łódkę i kierunek Chicken Island (czyli wyspa kurczaka 😂). To wyspa ze skałą w kształcie głowy kury/kurczaka i dlatego taka nazwa. Z łódki robimy kilka zdjęć, gdyż ta wyspa jest wskazana jaka 2 w kolei ale nie dobijamy do niej – za to znajdujemy niedaleko miejsce do snurkelingu i wskakujemy do wody aby popodglądać lokalne rybki. Jak informuje nas kierownik wycieczki, nie będzie szału, gdyż od kilku dni wiało tu mocno plus duże pławy bo księżyc w pełni i dlatego woda jeszcze jest trochę mętna. Zobaczymy. Zakładamy maski i pływamy pół godziny. Rzeczywiście rybek nie ma zbyt wiele a te co sa to takie pospolite żółto-czarne, które tu sa wszędzie.
Następny przystanek to wyspa Tup. Tu dopływamy do jej plaży i jak informuje przewodnik, gdyby był niższy poziom wody to z tej wyspy można przejść brodząc do odległej o 150m wyspy Mor lub trochę dalej do widzianej już wyspy kurczakowej. Niestety, poziom wody jest wysoki i można tam dopłynąć raczej, ale nie decydujemy sie bo tam nic nie ma. Atrakcja właśnie jest ten sand bridge, który jest teraz zalany. Ja pamietam to przejście z 2016 jak tu byliśmy zimą – no wtedy to poziom wody był niższy niż dziś ( wpis z 2016 ). Jesteśmy tu 2-3 kwadranse i płyniemy na sąsiednią wyspę Poda.
Poda to ostatnia wyspa w planie tej wycieczki. To tez park narodowy i miejsce bardziej zagospodarowane i przystosowane do ruchu turystycznego. Toalety, prysznice, miejsca biwakowe możemy tu znaleść, gdyż jest to miejsce gdzie wszystkie wycieczki w programie mają lunch. Nasz posiłek, przypłynął z nami w lunch boxach. Dania składają sie z ryżu, wołowiny smażonej z liśćmi tajskiej bazlii, smażonego jajka i owoców (arbuz i ananas). Posiłek jak to na takich wycieczkach prosty ale bardzo smaczny i lekkostrawny. Po zaspokojeniu niewielkiego jednak głodu, mamy jeszcze 1h na relaks i kompanko.
Powrót do portu trwał krótko, bo szczerze powiedziawszy te wyspy nie są jakość bardzo oddalone od Ao Nang. Z portu zabiera nas podobny busik co rano i dojeżdżamy do hotelu. Jest 15:00 a to ważna godzina dla nas a w szczególności dla Zuzi, gdyż o tej porze właśnie dziś ogłaszane są wyniki testu ósmoklasistów. Zuzia sprawdziła swoje „procenty” i jest bardzo zadowolona z osiągniętych rezultatów. My tez sie cieszymy i gratulujemy.
Jest wczesna godzina a my do siedzenia w hotelu nie przyzwyczajeni i proponujemy szybki wyjazd samochodem do niedalekiej świątyni buddyjskiej, która umiejscowiona jest na zboczu góry. Odzew jest taki, że jedziemy z Asią sami 😀. Kilka kilometrów i dojeżdżamy pod samą świątynie. Na samą górę prowadzą dziesiątki schodów i my w tym upale rezygnujemy ze spinaczki.
Po drugiej stronie ulicy, lokalny targ. Takie miejsca mają niepowtarzalny klimat to zachodzimy i kupujemy przekąski i owoce. Jesteśmy jedynymi białymi tutaj 👍😃👍
Potem jeszcze standardowa kolacja i wieczorne masaże – dziś to nawet Maciek sie skusił na te usługę 😀😀😀😀
My też się cieszymy i z waszej wycieczki i z wyników egzaminów Zuzi. Tak trzymać.