🇨🇷 Tajlandia 2023 – Dzień 15 – Tajski MasterChef 🍛🥘🍽️🍝🫕

Dzisiejszy wpis zaczniemy od małego bonusika. Gdy opublikowałem jeż wczorajszy post, zaraz przed 22:00 zaczęły w niebo strzelać przepiękne fajerwerki, które możemy ładnie obserwować z naszego balkonu. Nie wiemy co to była za okazja ale trwało to chwilę wiec dzielimy sie w Wami tymi widokami.

https://youtu.be/c57-Uy9aSPs

Dzisiaj pobudka o 8:30 i zaraz idziemy na śniadanie. Pogoda taka niewyraźna – zachmurzone, parno i deszcz z pewnością będzie padał. Nawet nie zdążyliśmy zjeść posiłku a już rozpadało sie bardzo. Ale, na szczęście to taki typowy deszcz tropikalny – pada obficie 10-15 minut, potem przechodzi w lekki deszczyk i zanika. Takich „akcji” może być w ciągu dnia kilka.

Odpoczywamy sobie w pokojach a Asia nie bacząc na lekki showerek idzie na basen. Po godzinie wraca i szykujemy się do wyjścia a raczej do wyjazdu. Do miejsca docelowego mamy ok. 16km i podróż zajmie ok 45 minut. O godzinie 13:30 przy wejściu do jednej ze stacji metra (linia niebieska, stacja Huai Khwang) spotykamy się z organizatorem szkoły gotowania (Cooking Class), czyli będziemy sie uczyć gotować tajskie potrawy. Zamawiam dla zmiany Bolta, który niedawno wszedł to Tajlandii i oferuje dobre ceny na zachętę. Bierzemy większy samochód, taki 6-miejscowy, abyśmy sie mogli pomieścić wszyscy do jednego auta. Ulice nie są jakoś bardzo zatłoczone a kierowca sprytny i dojeżdżamy na 12:40 na miejsce.

No tak, dużo czasu, ale mój błąd w zaznaczeniu na mapie miejsca spotkania spowodował, że wysiedliśmy 2,5km za wcześnie. Na szczęście jest metro i w chwile dojeżdżamy na te właściwą stacje i mamy jeszcze 15 minut czasu więc odwiedzamy hinduska świątynię, która jest praktycznie na skrzyżowaniu. Bardzo dużo wiernych sie modli, to tylko pstrykam kilka fotek i idziemy na miejsce spotkania ze „szkołą gotowania”.

Wita nas miło właścicielka tej szkoły i przedstawia naszego nauczyciela/kucharza, który będzie nam przekazywał tajniki kuchni tajskiej dziś. Oprócz naszej piątki jest jeszcze jedna para z wyspy Guam oraz pani z Korei Południowej. Ponieważ ja z Maćkiem będziemy raczej biernymi fotoreporterami, to gotującą grupa liczy 6 osób.

Cała szóstka dostaje gustowne koszyczki i kierujemy się już tylko z naszym kucharzem na pobliski targ, gdzie musimy zrobić zakupy aby było z czego gotować przewidziane na dzisiaj potrawy. A będą to: zupa Tom Yum (tajski klasyk), Pad Thai (zasmażany makaron ryzykowny z krewetkami – klasyk), Massaman Curry z kurczakiem i na koniec Mango sticky rice (deser – klasyk).

Jak to na tajskim targu – jest wszystko. Wszystko świeże i w doskonałych cenach. Zatrzymujemy sie przy kilku straganikach i kupujemy potrzebne do gotowania powyższych dań składniki.

Na koniec pakujemy sie do tuk-tuków i jedziemy już do oddalonej o 2km szkoły.

Na początku grupa jest instruowania jeszcze raz co i w jakiej kolejności będzie gotowane i po chwili zaczynaja proces wyrobu/wygniatania mleczka kokosowego z poszatkowanej łupiny orzecha kokosowego. Idzie im dobrze i po 15 minutach wyciśnięte jest już tyle płynu aby wystarczyło do wszystkich dań.

Teraz czas na zupę Tom-Yum. Wpierw przygotowywane sa podstawowe składniki jak trawa cytrynowa, galangal, liście limonki kafir, pomidor, grzyby ostrygowe, sos rybny, sok z limonki, pasta chili i pasta z tamaryndowca. Ten proces ma miejsce w jeden z klimatyzowanych salek. Gotowanie to już będzie na zadaszonym, zewnętrznym pomieszczeniu, na przygotowanych wcześniej palnikach gazowych. Przygotowanie zupy trwa w sumie może z 4-5 minut. Wszystkie składniki są w odpowiedniej kolejności wrzucane do garnka do niedużej ilości wody i tak powstaje wspaniała zupa. W zależności od oczekiwanego stopnia ostrości wrzucane jest pokrojone chili – dał nas jedna papryczka wystarczy 😀. Na koniec kucharz/instruktor wrzuca do każdego garnka po 2 krewetki i zupa gotowa 💪👍🥘

Konsumpcja gotowych dan ma miejsce w jeszcze innym pomieszczeniu. Wszyscy smakują i stwierdzają, że wyszła bardzo dobra.

Teraz czas na Pad Thaja, ale wcześniej namoczona zostaje specjalna odmiana ryżu na deser czyli Mango Sticky Rice. Musi się trochę pomoczyć a następnie będzie gotowany na parze.

Teraz w „pokoju przygotowań” krojone są i odmierzane składniki do Pad Thaja z kurczakiem. Do gry wchodzi – zielona cebulka i szalotka, tajski czosnek, tofu, kiełki, cukier palmowy, piklowana rzodkiew, pasta z tamaryndowca, sos ostrygowy, odrobina chili, jajko, kurczak i oczywiście różowy makaron. Teraz już gotowanie w wokach. I znowu trzeba pilnować tempa aby wszystko szybko i w odpowiedniej kolejności pododawać aby dobrze wyszło. Akcja także typu 5 minut. Samo danie również zaliczamy do tych dużo lepszych niż zazwyczaj jemy w barach czy restauracjach.

Teraz wracamy do ryżu, który już ugotowany na parze dla nas na innej kuchni, wraca na naszą kuchnię aby go zakolorować 😃 My spotykaliśmy ryż do tego deseru w 3 kolorach. Oczywiście białym bez żadnego kolorowania, niebieskim (kolorowany jakimiś kwiatami) i zielonym – kolorowanym liśćmi pandamu. My będziemy barwie ryż na niebiesko za pomocą takich niebieskich kwiatów (nazwałem je roboczo bratki 😀). Zalane ciepłą woda z dodatkiem soku z limonki, puszczają farbę a ryż barwi sie na niebiesko. Odsączony będzie czekał na koniec dzisiejszego kursu jako deser 😃.

Teraz wracamy do Massaman Curry do którego głównym składnikiem, który trzeba przygotować jest specjalna pasta. Składa sie ona z wielu składników, które miażdżone są jeden po drugim w kamiennym moździerzu. Do moździerza lądują po kolei: ziarna kolendry, czarny pieprz, galangal, kurkuma, czosnek, kumin, godzinki,korzeń kolendry, skórka z limonki kafir i szalotki. Dla kolory słodkie, suszone papryczki chili. Wszyscy po kolei ubijają składniki a produktem końcowym jest aromatyczna pasta. Bierzemy ja i idziemy do kuchni, gdzie już przygotowane na patelniach sa kawałki kurczaka z ziemniakiem i pomidorem. Jak wcześniej, proces gotowania to 5 minut. Wszystkim ta potrawa smakuje również doskonale.

Na deser przygotowane będzie Mango Sticky Rice. Niebieski ryż już gotowy. Teraz wystarczy obrać mango i do niewielkiej miseczki wlać mleczka kokosowego, które jak wiecie dziewczyny przygotowały wcześniej. Polany tem słodkim mleczkiem ryż plus słodziutkie mango łącza sie w doskonały i prosty deser – smakuje super.

Po 3,5h nauki i gotowania, kończy sie kurs rozdaniem mini książeczki z przepisami oraz wspólnym zdjęciem. Wszyscy podsumowali kurs jako bardzo udany. Szkoła nazywa sie Siamese Cookery House a ten kurs/nauka kosztowała po 38$ na osobę.

Żegnamy sie z pozostałymi uczestnikami szkoły i zamawiamy znowu Bolta aby wrócić do hotelu. Czekamy dość długo bo kierowca jakiś zakręcony i nie może trafić po nas. W końcu dojeżdża i kierując sie w stronę hotelu wpadamy w ogromne korki uliczne, gdyż jest już 18ta a w Bangkoku to początek powrotów do domów. Jedziemy do hotelu ponad 70 minut.

Na dziś to koniec aktywności. Dziewczyny jeszcze idą do hotelowego spa na krótkie masaże a po ich powrocie planujemy jutrzejszy dzień i idziemy spać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.