🇨🇷 Tajlandia 2023 – Dzień 2 – Lokalny kpt. Wrona w akcji czyli jak odchodziliśmy na drugi krąg ✈️🙈✈️🙈✈️👍💪🏖️

Zaraz po wysłaniu wczorajszego posta, poszliśmy już na pokład samolotu do Bangkoku. Trochę sie korkowało bo, ten kierunek bardziej chyba popularny i samolot wypełniony w 100%. Niestety nie wystartował zgodnie z planem czyli o 22:30 ale z blisko 40 minutowym opóźnieniem. Trochę to nas zaniepokoiło, bo jak wiecie czasu na przesiadkę w Bangkoku w przypadku wydłużonych kolejek do kontroli emigracyjnej nie mamy zbyt dużo i każde 10 minut może sie liczyć.

Ale już nie myślimy o tym, bo zmęczenie daje sie we znaki i właściwie czekamy na serwis pokładowy i do spania. Jest przecież środek nocy. Personel pokładowy sie sprawdza i po 1h lotu przekąszamy co nieco oraz „krople nasenne” z winnic RPA robią swoje – usypiamy. W tym czasie ogromny A380-800 nadrobił trochę i po pokonaniu trasy jak na poniższym zdjęciu lądujemy w Bangkoku tylko z 15 minutowym opóźnieniem czyli o 8:15 czasu lokalnego.

Na szczęście mieliśmy nasze miejsca blisko wyjścia i szybko ewakuujemy sie przez rękaw do budynku i w stronę kontroli emigracyjnej. Jak duże jest to lotnisko niech opisze fakt, że od miejsca wyjścia z samolotu do tej rzeczonej kontroli mamy ponad 0,5km piechotą. Wpadamy na kontrole a tam luzik, jesteśmy przed główna falą przylatujących i po krótkiej kolejce już meldujemy sie na karuzeli po walizki 😎.

Całość zajęła jakieś 60 minut, czyli jesteśmy bezpieczni z czasem. Idziemy zrobić checking do Bangkok Airways. Okienka pozamykane i musimy checking zrobić samodzielnie w maszynie i także bagaże musieliśmy nadać w innej maszynie sami. Ale nie było żadnych komplikacji i dysponując 60-70 minutami wolnego czasu idziemy na pierwszy lokalny posiłek. Asia stawia na sałatkę z zielonej papai a ja z Zuzia na makaron utopiony w zupie Tom Yum 🍜🍜🍜

No, nareszcie czujemy, że jesteśmy w Tajlandii. Już z wypalonymi przez chili przełykami, idziemy powoli na cześć krajową lotniska BKK skąd polecimy na wyspę Samui. Mamy jeszcze 1/2 godzinki to krótka drzemka bo snu nie było ostatniej nocy zbyt wiele. Tu kilka zdań o tej linii lotniczej którą będziemy lecieć. Bangkok Airways nazywają sie butikowa linia lotniczą i chcą łączyć przystępną cenę za przeloty z wysoką jakością obsługi. I chyba im sie to udaje, gdyż za zeszły rok zostali wybrani najlepszą linią regionalną na świecie. Mają na przykład saloniki dla podróżnych, gdzie serwują poczęstunki dla wszystkich lecących bez względu na status. Nawet na krótkich trasach serwują ciepłe posiłki i maja własne lotniska w Tajlandii. Jedno z ich lotnisk mieści się właśnie na wyspie Samui✈️

Wystartowaliśmy planowo, jak wspomniałem – zaraz podano także ciepły poczęstunek (curry z ryżem). Lot przebiegał bez problemowo a kapitan zapewniał w komunikatach, że ma dobrą pogodę do lądowania na wyspie. Nic nie przepowiadało kłopotów. A było trochę strasznie podczas przyziemiania. Gdy maszyna była już tylko, może 200~300 metrów nad ziemią, nagle wystąpiły tak nieoczekiwane, silne podmuchy wiatru czy może jakiś dziura powietrzna i samolot zaczął spadać gwałtownie. Pilot momentalnie zwiększył moc silników i podniósł bardzo ostro dziób do góry i wykonał odejście na drugi krąg, czyli nie wylądowaliśmy za pierwszym razem. Jak widzicie na poniższej grafice, podchodził od dołu wyspy, ale tym gwałtownym manewrem wzniósł sie nad pasem startowym i skręciwszy w prawo a potem kilka razy w lewo podchodził do lądowania z przeciwnej strony lotniska. Wylądował, no może nie gładko, bo rzucało maszyną jeszcze w powietrzu i w końcu dość mocno uderzył w płytę podczas kontaktu ale szczęśliwie już byliśmy na ziemi.

Samo lotnisko jest bardzo małe i obsługuje samoloty tylko Bangkok Airways. Sprawnie schodzimy na płytę lotniska a tu zamiast autobusów, zabierają nas takie większe melexy i jedziemy nimi pod budynek przylotów, który także wyglada egzotycznie.

Odbieramy bagaże i próbuje zamówień Graba (taki azjatycki UBER) aby jechać do hotelu. Niestety nie udaje się, gdyż te taksówki nie jeżdżą na to lotnisko. Czemu? Ano, jest to aeroport należący do Bangkok Airways i ta firma reguluje kto może świadczyć usługi transportowe – czyli jeździ firma należąca do tej korporacji albo ta która im sie opłaca. Nie zmienia to faktu, że taksówka kosztuje 2x drożej niż Grab, który może zabrać zza bramy lotniska dopiero. My już jesteśmy tak zmęczeni, nie kombinujemy i przepłacamy. Taksówka zabiera nas za 950BTH i jedziemy 12 km do hotelu Thai House który jest przy plaży Lamai. Docieramy tam po 30 minutach.

To jest niewielki ale lubiany przez odwiedzających hotel tuż przy plaży. Pokój już na nas czeka. Odpoczynek w klimatyzowanym pokoju i na basen, gdyż temperatura jest w okolicach 35C. Tak leniuchujemy do 18:00. Dziewczyny zaliczyły już także pierwsze tajskie masaże.

Na kolacje idziemy lokalnie do pobliskiej restauracji przy głównej ulicy. Idziemy zaraz jak sie ściemniło czyli o 18:45, gdyż tu zmrok zapada wcześnie. Starsza pani, która przyjmowała zamówienie pytała czy ma być spicy. My, że oczywiście (tylko Zuzia poprosiła nie ostre) i skończyło się, że moja zupa nie zjedzona nawet w połowie i sałatka Asi także. Za to poparzone języki i usta 🙈🙈🙈. To nawet na nasze, lubiące pikantne rzeczy podniebienia było za ostre. Trochę neutralizowaliśmy piwem ale na niewiele sie zdało.

Jeszcze sprawdzamy oferty i ceny lokalnych biur organizujących wycieczki na pobliskie wyspy gdyż chcemy pojutrze popłynąć do parku narodowego który znajduje się na sąsiednim, niewielkim archipelagu. Na tę chwilę będziemy się żegnać bo u nas już 20:30 a oko się klei gdyż snu mało było i ta różnica czasu. W kontakcie wiec – do jutra 👍

One comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.