🇻🇳 Wietnam 2022 – Dzień 15 – Obiad z Obamą ⛴🥘🍛😎
Program drugiego dnia na statku zaczyna się o 6tej rano gimnastyką tai chi na górnym pokładzie przy wschodzie słońca. Naturalnie, nikt z nas nie wstał 😂
Od 7:00 zaczynają serwować śniadanie. Takie lekkie, bo za 3h będzie lunch. Jest pan który smaży jajka czy omlety, jest drugi co zupę Pho przyrządza i nalewa, sa sałatki, warzywa i owoce. Jest i poranna kawusia. Po śniadaniu zaczyna lekko padać a tu kajaki w planie. Może odwołają i coś innego zaproponują na te godzinę – pomyślałem. Nic takiego, kajaki są a deszczyk zaraz przestaje padać. Dziewczyny się decydują na wiosłowanie. Ja dokumentuje z pokładu i powietrza✈️
Potem to już poszło szybko bo zaraz po wiosłowaniu zarządzony jest check-out. Pakujemy sie i wystawiamy walizki na korytarz. Idziemy na taki wczesny lunch. Nasz statek oraz inne także, płyną już z powrotem w stronę kotwicowiska początkowego.
Po godzinie tego lunchowania zaczynają sie pierwsze „rozwózki”. Cześć z gości płynie na wyspę Cat Ba, cześć – tak jak my, czekamy na tendera aby wrócił i zabrał nas do portu. Tak tez sie dzieje i punktualnie o 12tej schodzimy na suchy ląd, gdzie zaraz podjeżdża nasz autobusik i sprawnie jedziemy do Hanoi. Wycieczkę / rejs po Ha Long Bay uważamy za udaną, choć pewne niedociągnięcia były. Najbardziej widoczne, na co zwróciliśmy uwagę w ankiecie to fakt, że 90% obsługi nie zna angielskiego i na tym gruncie pojawiały się problemy i nieporozumienia. Reszta OK.
Wracamy do hotelu, dwa kwadranse na odpoczynek. Ja w tym czasie zanoszę pranie do pobliskiej pralni i zamawiam GRABa. Jedziemy na wczesną kolacje do można by rzec, kultowej restauracji w Hanoi. A czemu kultowej – bo jadł tam prezydent USA, Barack Obama lunch w 2016 toku ze Anthony Bourdainem. Film z tego wydarzenia TUTAJ. My dojeżdżamy w 5 minut mijając po drodze lokalnego fryzjera 😃 i zamawiamy jakże by inaczej – Obama Combo. Na ścianach zdjęcia upamiętniające te zdarzenie a w osobnym pomieszczeniu coś na kształt ołtarzyka, czyli stolik i zastawa z której oni wtedy jedli. Trochę to traci komerchą ale Bun Cha smakuje wyśmienicie. Gdy już sobie posiedliśmy, nasze kroki skierowaliśmy w stronę nieodległej opery w Hanoi. Budynek wzniesionym 1911 jest imponujący. Wzorowany na paryskim budynku opery Garnier jest bardzo ładnie zachowany i w dalszym ciągu pełni jednocześnie funkcję reprezentacyjną jaki kulturalną. Budynek jest w tej chwili zamknięty.
Idziemy dalej w kierunku naszego hotelu czyli na północ. Zbliżamy sie do jeziorka Hoan Kiem, co oznacza „Jezioro Zwróconego Miecza” lub „Jezioro Odzyskanego Miecza”. Jezioro jest jednym z głównych punktów widokowych w mieście i stanowi centralny punkt życia publicznego. Ma powierzchnie ok. 12ha.
Na jeziorze są dwie wyspy – jedna malutka na której mieszkał żółw ( ale o nim później ) i jedna większa na której jest świątynia.
Świątynia Ngoc Son (Świątynia Jadeitowej Góry) została wzniesiona w XIX wieku dla upamiętnienia Tran Hung Dao, największego dowódcy wojskowego dynastii Tran. Dzięki swojemu geniuszowi militarnemu Tran Hung Dao poprowadził armię wietnamską do kilku zwycięstw nad dynastią Yuan w XIII wieku. Świątynia składa również hołd Van Xuong De Quan, bogu dobrobytu w starożytnej chińskiej kulturze i filozofii taoistycznej. Na wyspę przechodzi sie przez czerwony mostek, którego kolor potęguje jeszcze właściwe podświetlenie, gdy sie ściemni. Przechodzimy tam i zwiedzamy.
W jednej z sal jest zmumifikowany żółw. I teraz o tym żółwiu będzie.
Według legendy, po pokonaniu Chińczyków, na początku 1428 roku cesarz Le Loi pływał łódką po jeziorze, gdy nagle wynurzył się Złoty Bóg Żółwi (Kim Qui) i poprosił o swój magiczny miecz. Cesarz oddał miecz żółwiowi i aby upamiętnić to wydarzenie, postanowił zmienić dawną nazwę Luc Thuy (co oznacza „zielona woda”) na jezioro Hoan Kiem (co oznacza jezioro Zwróconego Miecza). I tak ta legenda sobie trwała póki nie zauważono ogromnego żyjącego tam żółwia w latach 90 tych. To była prawdziwa euforia w Wietnamie i lud pracujący pospieszył w czynie społecznym do odnowienia i oczyszczenia jeziorka, aby ten żółw (historyczny, nazwany Cu Rua), symbol dobrobytu i pokoju żył sobie tutaj. I tak było do 2016 roku kiedy to wiekowe zwierze zdechło. Przygnębiające wydarzenie dla Wietnamczyków spotęgowane zostało faktem, że stało sie to podczas trwającego właśnie XII kongresu partii komunistycznej, podczas którego wybierane były nowe władze kraju.
Jeszcze rzut oka na czerwony mostek po zmroku i kierunek hotel.