🇻🇳 Wietnam 2022 – Dzień 3 – Delta Mekongu 🚌🚤🐠🚶☀️☀️

Dziś jedziemy na wycieczkę to musimy wstać trochę wcześniej bo autobus przyjeżdża po nas o 8:00. Jedziemy do My Tho, stolicy prowincji Ja Tien Giang. To około 70km na południowy zachód od Sajgonu a jedziemy tam bo to delta Mekongu i chcemy zobaczyć te ogromną rzekę. Wycieczka jest zorganizowana przez Vietnam Adventure Tours i kupowałem ją poprzez Viator. Kosztowała 23$ od osoby.

Punktualnie o 8:00 podjeżdża nieduży autobusik. Jesteśmy pierwsi na trasie zbierania pozostałych wycieczkowiczów z hoteli. Jeździmy po okolicy jakieś 1/2h. Kilka przystanków i już jest nas 21 osób z USA, Kanady, Francji, Danii, Hiszpanii i z Polski. Z Polski jest nas w sumie piec osób – oprócz nas są dwie dziewczyny z Łodzi. Naszym przewodnikiem jest Kevin, który obszernie podczas wyjazdu z Sajgonu, informuje nas co będziemy zwiedzać, gdzie płynąć co jeść. Program oczywiście wstępnie już znaliśmy z opisu na stronie www przez którą te wycieczkę kupowaliśmy, ale Kevin nam w szczegółach przedstawił to jeszcze raz.

Wyjeżdżanie z Sajgonu zajęło około godziny – to ogromne miasto jest. Potem następna godzina to już droga wiodąca przez pola ryżowe. Droga dwupasmowa, ale tu nie jeździ sie tak szybko jak w Europie. Autobusik jedzie może z 70km/h. Po dwóch godzinach do startu dojeżdżamy do pierwszej atrakcji. Jest to kompleks świątyń buddyjskich o nazwie Vinh Trang. Tu mamy 1/2h na zwiedzenie tej świątyni a Kevin informuje nas, że 42% Wietnamczyków jest wyznania buddyjskiego. Jest po 10tej a słońce tak daje, że nie da się przebywać na zewnątrz. Robimy kilka zdjęć we wnętrzu, kilka zdjęć rożnym wcieleniom Buddy i wracamy do klimatyzowanego autobusu.

Jedziemy dalej jakieś 6km do przystani promowej na Mekongu. Jak informuje nas nasz przewodnik, rzeka ma tu szerokość ok. 2km i jest to jedna z czterech odnóg tej rzeki w delcie. Obszar delty jest ogromny. My dziś popłyniemy na dwie z czterech wysp jakie znajdują się w tej części biegu rzeki. Na wszystkich tych wyspach mieszkają ludzie (na największej jest ich 10tyś), którzy zajmują sie hodowla, rolnictwem i rzemiosłem. Ze względu na swe położenie jest to także rejon mocno turystyczny.

Płyniemy na pierwszą wyspę, gdzie zobaczymy hodowle pszczół i produkcje miodu. W międzyczasie Kevin opowiada nam o Mekongu.

Rzeka Mekong źródła swoje bierze z płaskowyżu tybetańskiego i przepływa przez sześć krajów: Chiny, Birmę, Tajlandię, Laos, Kambodżę i Wietnam. Ma długość ok 4900 kilometrów, jest to siódma najdłuższa rzeka w Azji i dziesiąta najdłuższa na świecie.

Na farmie pszczół, która jest zrobiona typowo „pod turystów” , lokalni hodowcy opowiadają jak wyglada proces produkcji i jakie produkty możemy otrzymać z ula. Potem mamy degustacje miodu, miodowej herbatki, mleczka i pyłku.

Później przechodzimy kilkaset metrów w głąb wyspy na owocowy poczęstunek. Wszystkie owoce które próbujemy rosną na tej wyspie a sa to: rambutany, pitaje, longany, guławy, ananasy i jeszcze jeden owoc którego nie znaliśmy a nazwę niestety zapomniałem.

Po tej degustacji i po chwili odpoczynku idziemy na niewielką przystań skąd zabiorą nas małe i smukłe, płaskodenne łódeczki które służą tu na wyspie do komunikacji po kanałach. Rejsik ten trwa kilkanaście minut a dystans jaki przepłynęliśmy jest bliski 2km. Każda taka łódeczką ma napęd wiosłowy tylko i obsługiwana jest przez 2 osoby. Dopływamy tymi kanałami do miejsca gdzie zacumowany jest nasz promik i przesiadamy sie do niego aby płynąć na drugą wyspę.

Płyniemy ok. 20 minut, cumujemy i idziemy do rodzinnej fabryki produkującej słodycze z kokosów. Tutaj widzimy jak wyglada proces produkcji kokosowych cukierków. Aby wyprodukować dobre cukierki należy oddzielić ten biały miąższ od skorupy, zetrzeć go i wycisnąć biały płyn, czyli to mleko kokosowe. Potem to mleko stoi w kadzi przez kilkanaście godzin i rozwarstwia się na olej i cięższe mleko kokosowe. Odlewa się olej a to mleko podgrzewa sie ciagle mieszając, aby odparować jeszcze wodę. Uzyskany półprodukt o konsystencji plasteliny, formuje sie, tnie na cukierki i zawija w papier ryżowy, aby nie wyschły. Potem owija sie je w przysłowiowe sreberka. Na etapie odparowywania można dodać innych aromatów czy dodatków aby uzyskać różne smaki i kolory. Testujemy. Mnie te słodycze nawet smakowały choć nie przepadam za słodkim. Kupujemy kilka paczek do domu. Dalej degustacja alkoholu z wymoczonych węży ( ja to tak nazwałem ). Oficjalna nazwa to pewnie – „super nalewka o właściwościach medycznych, która postawi każdemu facetowi to co może mu już nie stawać” 😂😂😂

Następnie idziemy kilkaset metrów na lunch. Jest ryba, wieprzowina, jakaś zielenina, sajgonki i do oporu ryżu. Najadamy sie pod korek, chwila odpoczynku i powoli wracamy na prom, aby przepłynąć do brzegu Mekongu, gdzie mamy zaparkowany autobusik.

Jest przed 15tą gdy ruszamy w drogę powrotną do Sajgonu. Jedziemy inna drogą i docieramy do naszego hotelu tuż przed 17:00. Choć było i jest bardzo gorąco ( wg Kevina ok 36C ) i jesteśmy bardzo zmęczeni tą temperaturą to wycieczkę uważamy za udaną. Oczywiście byliśmy przygotowani na te dawkę komerchy jaka była. Uwierzcie nam, lokalni którzy żyją z turystyki i ich biznesy bardzo podupadli przez te dwa lata kiedy Wietnam był zamknięty – bardzo sie cieszą, że wszystko z turystyką powoli wraca do normy to i my się też cieszymy 😂😂

Mekong to zdecydowanie największa rzeka jaką dotychczas widzieliśmy.

Dziś już nic nie robimy. Dziewczyny idą na basen, ja pisze ten wpis. Ta temperatura nas dzisiaj wykończyła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.