🇹🇿 Zanzibar 2022 – Dzień 5 – Nungwi 🗺👩🏾🦲☀️☀️☀️🏖
Czwartek, minął wiec półmetek naszego pobytu na Zanzibarze. Dziś mamy zaplanowane słodkie lenistwo. Nie spieszymy się nigdzie. Wstajemy po 9-tej i dwa kwadranse później meldujemy sie na śniadanku. Wszystkie posiłki serwowane są tutaj w jednym miejscu. To sporych wymiarów, częściowo otwarta na morze, tylko zadaszona taką strzechą z liści palmowych restauracja. Jak to przeważnie w średniej klasy resortach, dominuje szwedzki stół. Są też wydzielone miejsca gdzie kucharze rano przygotowują pod zamówienie jajecznicę czy omlety oraz naleśniki. W zależności od posiłku w tych miejscach przygotowywane są inne dania oczywiście.
Jest już bardzo gorąco. Idziemy odpoczywać na leżaki przy basenie. Od basenu do plaży (na która sie schodzi po schodkach) jest ok. 30 metrów i właśnie na tej przestrzeni poustawiane sa sporej wielkości parasole, które dają cień dla 3-4 leżaków. Leniuchujemy tak do lunchu raz wskakując do basenu raz do morza. Obsługa informuje, że jest 34C ale ten upał potęguje całkowity brak ruchu powietrza.
Po lunchu udajemy do naszego pokoju bo temperatura wygrała jednak z nami. Odpoczynek pod klimatyzatorem do 16:30.
Zrobiło sie trochę chłodniej bo już słońce powoli chyli sie ku zachodowi. Idziemy na wycieczko-spacer do miejscowości Nungwi. Jak widzicie na mapce, nasz hotel leży w obrębie tej wioski ale na jej obrzeżu. Chcemy dojść do północnego cypla zabudowaniami i wróć do hotelu plażą. To będzie 2-3 km. Cóż, rzeczywistość jaką widzimy po drodze nie różni sie wiele od tego co wcześniej widzieliśmy na wycieczkach. Lokalna społeczność żyje skromnie, żeby nie powiedzieć biednie. Życie toczy sie przy głównej ulicy a czym bliżej morza, lokalne sklepiki coraz bardziej nastawione są na turystów. Tak, dla lokalnej społeczności tutaj turystyka to główne i jedyne źródło utrzymania. Jak mówił nam Jaś, im dalej na południe w głąb wyspy, tam pojawiają sie uprawy kukurydzy, ryżu, trzciny cukrowej i tam mniej ludzi jest uzależnionych od turystyki. Tutaj wszyscy prawie żyją z turystów. Tak jak wspominałem, lokalni żyją skromnie ale zawsze są życzliwi, uczynni i uśmiechnięci.
Wracamy do hotelu już plażą. Jest przypływ i czasami trzeba przejść przez inne hotele bo ich wąskie plaże są już zalane przez wodę. Obserwujemy majestatyczny zachód słońca, Zuzia jeszcze chlup do basenu i na kolację – taki resortowy rozkład zajęć. Po kolacji jeszcze drink przy barze i do łóżeczek. To słońce nas wymęczyło dziś bardzo.
Ciężko wyobrazić sobie z perespektywy polskiej szarugi, że gdzieś jest upał nie do wytrzymania.
Dziś znowu bardzo gorąco. Nawet tubylcy zaznaczają że te wysokie temperatury i brak wiatrów tez im doskwierają ale z pewnością nie tak jak nam. My już za 2 dni wracamy do szarej rzeczywistości i lokalnej temperatury (oby bardzo nie wiało ).
Ja bym nie wracał. Wczoraj tak wiało że na Okęciu kilka samolotów na drugi krąg odchodziło bo nie było szansy usiąść. Dziś już spokojnej, ale pogoda bardzo niespokojna tej zimo-wiosny.
No wiemy że wieje ale szans większych na zostanie tu nie ma. Zresztą dla mnie jest tu za ciepło ☀️, Ale to taka dobra przygotówka klimatyczna przed wakacjami była bo wracamy do Azji
Bardzo ładna kraina i jaka kolorowa no i co najważniejsze, że nikt tam nie wciska koroniastej ściemy. Chyba tam też polecę.