🇹🇿 Zanzibar 2022 – Dzień 1 – Lot na wyspę ✈️✈️✈️😎🙈
To była bardzo krótka noc. Spałem może 4 godziny. Planowaliśmy wstać o 3:30 aby być na lotnisku około piątej, ale nie dospaliśmy do alarmu budzika i byliśmy na nogach już o 3:10. Zaraz po czwartej ruszamy do Pyrzowic. Temperatura ujemna (-6C) ale bez opadu i jedzie sie bez problemów bo droga także o tej porze pusta. O 4:45 dojeżdżamy, je jeszcze odstawiam samochód na pobliski parking i już ustawiamy sie w niewielkiej kolejce do odprawy. Tu idzie sprawnie i zaraz po sprawdzeniu testów COVID i zdaniu walizek meldujemy sie na kontroli bezpieczeństwa i dalej do pograniczników z paszportami. Na hali odlotów już pod naszą bramka jest kilka osób. Czekamy grzecznie do 6:30 i zaczyna sie boarding. Jak wspominałem wcześniej lecimy Enterem z międzylądowaniem w egipskiej Hurgadzie.
Nie jest to najlepsze rozwiązanie ale taki transfer przygotowała Itaka. Do samolotu tradycyjnie autobusem i zaraz po odlodzeniu startujemy. Wszystkie miejsca zajęte, nie ma wolnego siedzenia. Jest 7:30 a lot do Hurgady potrwa 3:50. Mamy miejsca w jednym rzędzie ale fotele są super niewygodne. Siedziska sa krótkie, oparcia twarde i nie rozkładają się. Obsługa za to bardzo sympatyczna i reagująca w mig na nasze potrzeby. Te kilka godzin do międzylądowania w Egipcie mija w miarę szybko bo zmęczenie spore wiec trochę snu, trochę filmu na iPadzie i czas biegnie. Towarzystwo w samolocie na początku tez znużone ale z biegiem czasu coraz bardziej rozrywkowe.
Po 4h ładujemy spokojnie na dotankowanie w Hurgadzie. Okazuje sie, że także zmienia sie tu cała załoga. Dalej polecimy z nowym pilotem oraz obsługą pokładową. Postój trwa ok. godziny i już z pełnym bakiem startujemy i kierujemy sie na południe. Dalszy lot na Zanzibar potrwa ponad 5 godzin. Lot spokojny, powoli mijają kolejne godziny lotu tylko kości od tego ciągłego siedzenia bolą i ogólnie zmęczenie doskwiera. Lecimy nad Egiptem, Sudanem, Sudanem Południowym i Kenią. W tak zwanym międzyczasie dostajemy do wypełnienie kilka tanzańskich deklaracji. Sa to kwestionariusze wizowe, zdrowotne i takie ogólne wjazdowe z danymi miejsca pobytu. W sumie na naszą trójkę jest tych deklaracji dziewięć. Wypełnienie tych formularzy nie jest takie proste bo są dość szczegółowe a angielskie opisy nie wiem kto tłumaczył. Wiele osób ma problemy z odgadnięcie co autor miał na myśli. Asia jednak sprawnie wypełnia cały zestaw w 1/2h.
Mnie rozbawił napis „Hakuna matata” na jednej z deklaracji. Jak pewnie pamiętacie tak było mówione w animowanym filmie „Król lew”, który był popularny kilkanaście lat temu. Timon i Pumba jak dobrze pamietam tak mówili i jak odnalazłem znaczy to w języku suahili – „nie ma problemu, niema sprawy”.
Szczęśliwie lądujemy na Zanzibarze o czasie tj. 17:40 czasu polskiego. Lokalnie mamy już 19:40, jest już ciemno. Mimo, że podjeżdżamy pod rękaw to wychodzimy jednak na płytę lotniskową i po schodkach wchodzimy do tego rękawa aby wejść na lotnisko. Ja nie wiem kto to wymyślił i dlaczego. Pewnie biuro podróży aby zmniejszyć koszty – wstyd. Potem to już kolejki i sprawdzanie wszystkich tych dokumentów, które Asia tak skrzętnie wypełniała. Na samym końcu płacimy po 50$ od osoby za wizę i wziąwszy bagaże wychodzimy z lotniska gdzie obsługa z Itaki sprawnie kieruje nas do busika nr 11 który jedzie do Nungwi.
Jest nas 20 osób z całego samolotu którzy jadą na północ. Podróż trwa lekko ponad godzinę i jest swoistego rodzaju ekstremalnym przeżyciem i doświadczeniem. Powiem tylko – tutaj nie obowiązują żadne, ale to żadne przepisy. Trochę przerażeni stylem jazdy lokalnych kierowców dojeżdżamy do hotelu. Jest już lokalne 22:45. Szybko zabieramy klucze do naszego pokoju, Welcome drink w barze który jest jeszcze otwarty i już północ. Zmęczeni po długiej podróży padamy i zasypiamy.
Cześć! 😉
Witamy najwierniejszych i pozdrawiamy z Afryki