🇮🇹 Italia 2021 – Dzień 8 – Tropea ⛱🙈⛱
Jak pisałem Wam wczoraj, dziś jedziemy na historyczną plażę. I tutaj to określenie opisujące jakieś związki z przeszłością należałoby wziąć w cudzysłów. Jedziemy do sąsiedniej miejscowości o nazwie Tropea a ta historyczność wywodzi sie z faktu, że byliśmy tu na tej jakże charakterystycznej plaży 17 lat temu gdy Aga miała 4 latka. To wiec takie bardziej sentymentalne miejsce.
Tropea to bardzo stare miasto, a może bardziej niewielka miejscowość. Znana już od czasów rzymskich a obecnie centrum turystyki na półwyspie Vaticano. Podróż samochodem zajmuje nam 25 minut z czego 15 to szukanie miejsca do zaparkowania 😀😀😀. Udaje sie stanąć blisko centrum i pierwsze kroki kierujemy w wąskie uliczki starego miasta. „Stare miasto” to może nie najlepiej dobrane określenie w przypadku Tropei, bo tu nie ma nie nowego – wszystko jest stare. Ukształtowanie miasteczka jest ciekawe bo wszystkie budynki są wybudowane na klifie a plaże są sporo poniżej. Dwie główne plaże oddzielone są od siebie wysoką na kilkadziesiąt metrów skałą na której został zbudowany kościół. Widok jest imponujący. Ale jak wspomniałem, pierwsze kroki kierujemy w wąskie uliczki miasteczka aby zrobić zdjęcia ze specjalnego balkonu widokowego oraz zjeść lokalne, znane lody Tartufo. Lody są w kształcie kuli i są nadziewane płynną czekoladą lub nadzieniem owocowym w zależności od smaku.
Bierzemy z samochodu całe wyposażenie plażowe i schodzimy te kilkadziesiąt metrów w dół na plażę. Już z góry widzimy, że wolnych miejsc jak na lekarstwo. Próbujemy zając płatne leżaki i parasole ale obsługujący ten teren tylko przecząco kręcą głową mówiąc Resevado. Żar z nieba już leje sie nie do zniesienia, bez cienia nie wytrzymamy na plaży ani 10ciu minut. Nasze „plażowanie” kończymy wiec na zamoczeniu nóg po kolana i powrocie do domu. Ja jeszcze wchodzę na te skałę, gdzie zbudowany jest kościół Santa Maria Dell’Isola. W temperaturze 34C pokonanie ponad stu schodów to wyzwanie ale warto bo panorama głównej plaży z tego miejsca jest przepiękna. Sami oceńcie.
Wracamy do domu i prosto na basen. Tu sytuacja zgoła odmienna. Leżaki wolne, parasole wolne, żadnego ścisku. Szczerze mówiąc to jesteśmy na basenie sami 😄😄😄 Woda jest bardzo ciepła i ma ok. 30C. Kąpiel jest przyjemna i relaksująca. Później, Zuzia przygotowała nam lunch – makaron rogate w sosie z zielonym pesto oraz burratą. Czyż nie wyglada pięknie? Smakował wyśmienicie.
Po posiłku jeszcze basen a potem odpoczynek do 19:00 w pokojach. Gdy temperatura trochę opada, właśnie koło 19tej, zaczynaja otwierać sie restauracje. My dzisiaj idziemy do rybnej tawerny tu niedaleko, jakieś 200m. Gdy dochodzimy, kelner informuje nas że wszystko już zarezerwowane. Ale dodaje, że jeśli zjemy w 2h to ma stolik który jest zarezerwowany od 21:00. Dwie godziny to aż za dużo dla nas. Zamawiamy różne owoce morza a dla Zuzi zamówienie specjalne – spaghetti pomodoro na specjalne życzenie bo to restauracja rybna i raczej wszystko bazuje na tym co z morza.
Wracamy do domu. Dziewczyny jeszcze na basen a ja i Asia obmyślany wycieczkę na jutro. Wybór pada na Sycylię – jutro jedziemy na Etnę !!!