🇮🇹 Italia 2020 – Dzień 10 – Z Triestu do Cortina d’Ampezzo 🌊⛱⛰🌩
Jesteśmy w Cortina d’Ampezzo we włoskich Dolomitach. Jeszcze przedwczoraj myśleliśmy, że z Triestu pojedziemy gdzieś na jeden dzień do Słowenii nad morze ale Słowenia się „zepsuła” jako destynacja bo nie da się już z niej wrócić do Włoch. Decydujemy się na przejechanie przez Dolomity drogą i przez miejsca w których nigdy wcześniej nie byliśmy.
Rano po hotelowym śniadaniu zebraliśmy się sprawnie i pojechaliśmy kilkanaście kilometrów na południe od Triestu do urokliwej miejscowości Muggia. Można by nawet rzec, ze to taki przysiółek Triestu – tak jest blisko. Jak opisują przewodniki, to bardzo senne miasteczko w którym zatrzymał się czas lub jeśli płynie to bardzo, bardzo wolno. Muggia, położona bezpośrednio nad wodą żyje z turystyki i rybołówstwa. Odwiedzamy swego rodzaju plaże z której do wody prowadzą specjalne wejścia. To skalista plaża i plażowanie odbywa się leżakując bezpośrednio na specjalnym nabrzeżu.
Potem zachodzimy do centralnego punktu miasteczka na płac z kościołem i przyległymi do niego wąskimi uliczkami z wieloma sklepami. Tu pijemy słynną kawę Illy, którą tez można spotkać w Polsce, a która to stąd pochodzi. Kawa i aperol to duet od którego miejscowi rozpoczynają dzień. My również. Zuzia zamiast tego zamawia oryginalny mono deser ale stwierdza po spróbowaniu, że do Deseo to mu jeszcze brakuje.
Ruszamy w 250 kilometrowa trasę do Cortiny. Już po ujechaliby ok. 60km, dziewczyny zauważają, że mamy po drodze i to zaraz po prawej stronie, spory outlet ciuchowy i warto, ……… naprawdę warto tam zajechać. Cóż pozostało, zjeżdżam na outlet o nazwie Palmanova. Obiekt w stylu znanym nam z USA, czyli w formie zamkniętego miasteczka z wydzielonymi sklepami kuszącymi niby niskimi cenami i promocjami. Po 70 minutach wracamy do samochodu bogatsi o kilka reklamówek i z uszczerbkiem na limicie na karcie kredytowej.
Wpierw niskie góry i jedziemy dolinami ale potem to już dwupasmówka się kończy i naszym oczom ukazują się wysokie szczyty. Tak już powoli, wąskimi drogami, ze średnią 40km/h dojeżdżamy do Cortiny.
To bardzo popularna miejscowość górska we Włoszech w której w latach 50tych ubiegłego wieku odbywała się olimpiada zimowa. Wjeżdżamy nawet do miasta mijając po lewej olimpijską skocznię narciarską. Dojeżdżamy do centrum, gdzie znajduje się nasz hotel Montana.
Jak zwykle w IT problem z zaparkowaniem bo jest to ścisłe centrum Cortiny. I jeśli porównać Cortinę do Zakopanego to nasz hotel jest przy ichniejszych Krupówkach. Jest 18:00. Zostawiamy walizki w pokojach i idziemy na szybki obchód okolicy. Szybki bo pogoda zmienia się gwałtownie – nadchodzą chmury i zaczyna grzmieć. Zdążamy zjeść jeszcze po kawałku pizzy w niedalekiej pizzerni i biegiem uciekamy przed deszczem do hotelu.
W ostatniej chwili, bo ulewa straszna. Robi się szybko ciemno a my w swoich pokojach już wypoczywamy i myślimy co będziemy robić jutro. Jeśli jesteście ciekawi to zapraszamy do lektury wkrótce.