🇮🇹 Italia 2020 – Dzień 4 – Byk i koń, czyli historia pewnej rywalizacji 🚗🥇🥈🚜🏎
Dziś wczesna pobudka. Wstajemy o 7:00 bo na 8-mą planujemy już start naszej dzisiejszej wycieczki. Niebo zachmurzone to i dobrze się będzie jechało, pomyślałem. A mamy kawałek bo jedziemy do oddalonej o ponad 150km Modeny. Dlaczego tam? Nie byliśmy jeszcze nigdy w tym mieście a i okolica ciekawa o czym później trochę bo Asia ma zaplanowane kilka punktów w okolicy tego miasta do odwiedzenia.
Wybieramy, trochę z przypadku bo źle skręciłem na początku, (i nie chciało mi się zawracać) drogę jezdniami regionalnymi. Nie ma tu choć byśmy chcieli, bezpośredniej autostrady do Modeny. Najszybsza droga to 50km lokalnymi a potem pozostała droga autostradami. W sumie po tej pomyłce na początku stwierdziliśmy, że mamy czas i może warto jechać przez wioski aby zobaczyć lokalne krajobrazy. I tak, pojechaliśmy lekko na południe by potem skręcić na zachód i przez Ferrarę jechać w kierunku Modeny. Po Ferrarze, do której nie wyjeżdżaliśmy specjalnie, kierujemy się na Bolonię aby zaraz przed nią odbić na Modenę. Droga idzie raczej wolno bo radarów setki, ograniczeń jeszcze więcej. Ja trochę uważam gdy widzę ostrzeżenia o odcinkowym pomiarze czy stacjonarnym radarze – lokalni gnają na 50tce nawet 90 i więcej. Tak dojeżdżamy do pierwszego, zaplanowanego na dziś, przystanku. Jesteśmy w miejscowości Sant’Agata Bolognese pomiędzy Bolonią i Modeną. Co znajduje się tu spytacie. Odpowiem – nie lada gratka dla facetów – fabryka Lamborghini. Zajeżdżamy pod recepcje, gdzie znajduje się także Visitors Center oraz muzeum. Ochroniarz grzecznie prosi abyśmy zostawili naszego 200 konnego rumaka ( pewnie z politowaniem w myślach o mocy naszego BMW) na parkingu dla gości i zaprasza na zwiedzanie. Nie rezerwowaliśmy nic wcześniej i mamy szczęście bo są wolne miejsca i możemy wejść z marszu. Na dwóch piętrach oglądamy wszystkie te historyczne oraz aktualne modele. Niestety ze względu na COVID nie można do nich wsiadać. Cała wystawa i historia firmy robi na nas duże wrażenie. A musicie wiedzieć że na początku pan Ferrucci Lamborghini produkował ….. traktory. Na początku lat 60tych ubiegłego wieku kupił on Ferrari dla siebie ale nie był zadowolony z pracy silnika i zareklamował samochód u producenta. Właściciel Ferrari (Enzo Ferrari) nie zgodził się z uwagami „producenta traktorów” i oddalił reklamację. Pan Lamborghini postanowił coś udowodnić panu Ferrariemu i rok, dwa lata później wyprodukował pierwszy model samochodu sportowego. Obie marki do dziś rywalizują o klientów kochających prestiż i prędkość.
Ta wizyta trwała godzinkę. Jedziemy dalej w kierunku Modeny. Kilka kilometrów dalej następny stop. Co teraz? Otóż winiarnia. Dojechaliśmy do miejscowości Nonantola, gdzie ma siedzibę jeden z głównych we Włoszech producentów Lambrusco – firma Gavioli. Firma produkuje wino od ponad 220 lat i słynie właśnie z tej musującej lekko odmiany. Mamy tu oczywiście możliwość degustacji, zakupu a także zwiedzenia historycznych miejsc w których znajdują się teraz zabytkowe maszyny związane z produkcja wina. Bardzo fajne miejsce. Na koniec wizyty zakupujemy kilka butelek do domu.
Jedziemy do Modeny. Oprócz tego, że jesteśmy głodni to chcemy zajrzeć do hali targowej gdzie pewnie te rzeczone słynne octy „balsamico di modena” kupimy. Miasto jest kompletnie puste. Puste do tego stopnia, że na placu centralnym w restauracji w porze lunchowej są wolne stoliki. Nie ma żadnych turystów a restauracja w podzięce, że jacyś turyści się zjawili (my) na lunch nie pobiera opłaty servisco, coperto oraz nie dolicza kosztu wody mineralnej której wypiliśmy 3 butelki. Naprawdę odczuwają brak ruchu turystycznego.
Na placu jest tez katedra która odwiedzam na chwilkę – też pusta.👍🇮🇹👍
Trafiamy także na ten targ spożywczy gdzie kupujemy lokalne sery, szynki oraz oczywiście kilkunastoletnie octy balsamiczne.
A tu paletą kolorów lakierów w Ferrari 😂😄😂
Trochę żartuję 😀 sa też inne kolory do wyboru ale moim zdaniem czerwony do tej marki pasuje najlepiej. Jak mówi Aga – … czerwony to szybki kolor 🚗🚗🚗
Wracamy do naszego miejsca zakwaterowania. Teraz najszybszą drogą, czyli autostradą i dalej 50km lokalnymi. Dojeżdżamy na 19:00. Już nigdzie dziś nie idziemy. Zuzia i Aga przygotowują szybka kolacje i idziemy spać. Ja jeszcze piszę ten tekst ale zmęczenie już spore bo droga długa, atrakcji wiele a temperatura dziś dochodziła do 33C. Jutro do lunchu leżymy na basenach a potem atakujemy Chioggie.
Trzeba było czerwonego w leasing brać i do domu wracać na biało-czerwono ;-D. No bo jak nie teraz, to kiedy?
Leasing? Płatność kartą? Panie, tu tylko gotóweczka rządzi