🇮🇹 Italia 2020 – Dzień 3 – Upał, deszcz i burza 🌧⛈🌩

Pierwsza noc minęła spokojnie. Trochę się obawialiśmy, że domek obok może być trochę głośny w nocy bo małe dzieci tam i niemowlę, które wieczorem bardzo płakało ale nic z tego – cisza i spokój. Gdzieś o 6:30 usłyszałem jakieś dźwięki z zewnątrz ale bardzo ciche i spaliśmy prawie do ósmej. Śniadanie zaserwowała nam Aga – włoskie wędlinki, jajecznica oraz pomidory z mozarellą smakowały z rana wyśmienicie.

Słońce już całkiem wysoko i o 9:00 Zuzia idzie na baseny. W chwile później dołączamy do niej. Przed wejściem na ogrodzony teren kąpielowy – obowiązkowe mierzenie temperatury. Leżaki też w przepisowym dystansie socjalnym ułożone. Zasuwamy 4 bliżej aby mieć jeszcze większy odstęp do sąsiadów i zaczynamy plażing / leżing. Po kilku minutach jest już tak gorąco, że wizyta w basenie obowiązkowa. I tak naprzemian przez następne kilka godzin – leżak, basen, leżak basen.

O 11:30 przerwa w tej monotonii – zaczyna grać głośniej muzyka i startuje wodny aerobik. Asia i Zuzia wytrzymują prawie 1/2h tej wodnej gimnastyki.

Po tych wodnych wygibasach idziemy na chwile nad morze. Sporo ludzi plażuje pod wynajętymi parasolami, sporo też w przepisowej odległości na plaży bez infrastruktury leżakowo-parasolowej. Plaża nie jest strzeżona bo jak głosi komunikat nawet w języku PL – „nie jest strzeżona bo nie ma ratownika”. W sumie logiczne 😂🙈😂

O 13:00 zaczyna się trochę chmurzyć. Sprawdziłem na radarze pogodowym – od zachodu nadciągają fronty burzowe. Zarządzamy powrót do domku i lunch. Dziś nigdzie nie idziemy. Zuzia z Aga przynoszą pizzę i makarony z tawerny. Jemy na tarasie przed domkiem.

Potem zarządzony jest aktywny odpoczynek do 15:30. Leżymy na leżakach aktywnie przekładając się z boku na bok. Słodkie lenistwo ale przerwane niewielka burzą i ulewą. My już bezpiecznie w naszym domu – reszta towarzystwa szybciutko uciekała z basenów i z plaży do swoich kwater.

O 16:00 przestało padać i jedziemy do pobliskiej Chioggi. To miejscowość bardzo podobna do niedalekiej Wenecji tzn. też na wyspie i też z wieloma kanałami. Niebo niestety nie rozjaśnia się po burzy a wiatr nawet nasila się i ze zwiedzania nici. Rezygnujemy bo znowu zaczyna padać i wracamy na oddalony o 7km nasz ośrodek.

Miała być kolacja w tej „małej Wenecji” ale jest w tej samej restauracji co wczoraj. Dziś bez pizzy. Makarony, sałatki i lasagne dla Zuzi. Na deser tiramisu.

Wieczór spędzamy na karcianych grach ale tez nie za długo bo jutro rano wyjeżdżamy na pierwszą, dłuższą wycieczkę. Gdzie? Dowiecie się jutro. Jakieś typy czy sugestie? Zostawcie propozycje w komentarzach. My już zapraszamy na jutrzejszy wpis z …….

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.