🇿🇦 RPA 2020 – Dzień 5 – Lions Park 🦁🌞🦁
Dzisiaj trochę więcej snu. Jemy śniadanie o 8:00 aby po godzinie wyjechać do Lions Parku. To atrakcja, która odwiedzamy każdym razem gdy jesteśmy tutaj. Tematyczny park ze zwierzętami, głównie z lwami, który oprócz możliwości zobaczenia kilku gatunków lwów, pozwala na dosłowne „dotknięcie” tych drapieżników. Park jest położony kilkanaście kilometrów na północ Johannesburga. Dojechanie do niego zajmuje nam prawie godzinę.
Aby zobaczyć te kilka gatunków lwów musimy wykupić program, który nazywa się „Predator Tour”. Kosztuje 360 ZAR i zawiera przejazd zabezpieczonym pojazdem przez terytoria parku gdzie mieszkają lwy, lamparty i likaony oraz interaktywne zajęcia z małymi lwami. Samochód jest podobny do tego w Pilanesbergu, lecz bardziej zabezpieczony przed ewentualnym atakiem dzikich zwierząt. Zaczynamy godzinny tour. Widzimy kilka gatunków lwów (głównie różnią się kolorem). Są to całe rodziny składające się z samca, kilku samic oraz ich potomstwa.
Udaje się też zobaczyć odpoczywającego lamparta i kilka likaonów. Po godzinnej przejażdżce wracamy i idziemy do specjalnej części parku gdzie mamy kilkanaście minut na bezpośrednie obcowanie z małymi lwami. Jest ich trzy. Maja po kilka miesięcy.
To była super atrakcja i niewątpliwie duże przeżycie bo choć kotki małe to już maja łapę większa od mojej dłoni. Maja kilka miesięcy i są z turystami codzienni godzinę lub dwie i wracają do matek. Nie jest tam jak w typowym zoo.
W parku jest też miejsce gdzie można zobaczyć inne charakterystyczne dla południowej Afryki zwierzęta, które częściowo widzieliśmy wczoraj na safari.
Spędzilismy tam prawie 3h. Bardzo zadowoleni wracamy do naszego hotelu. Odpoczywamy, idziemy na drobny shoping do przylegającego centrum handlowego Sandton City Mall i czekamy na Olę. O 18:00 zabiera nas na kolacje do jednej bardzo lubianej przez nią restauracji z owocami morza. Jest niedaleko, może 15 minut samochodem. Nazywa się Fishmonger. Na szczęście mamy zarezerwowany stolik bo gdy przyjeżdżamy restauracja jest pełniutka. Ola zamawia ogromne zestawy składające się z kalmarów, ryb, muszli i ogromnych krewetek. Do tego wspaniałe białe, południowoafrykańskie wino. Nic więcej nie trzeba – to prawdziwa uczta 😀😀😀
O Boże ale pojedliśmy 😄😄😄. Wszystko niesamowicie pyszne i świeże. Super smaczne 😀😀😀. Bardzo zadowoleni i z pełnymi brzuszkami wracamy do hotelu i idziemy spać. Jutro pobudka o 5:40. Dlaczego tak wcześnie? Dowiecie się w następnym wpisie 😂😄😂.
Te lwy to wyglądaja na takie całkowicie oswojone, leżą, odpoczywają, micha regularna jest, co może wywołać atak agresji? Ten samochód to chyba tak zabezpieczony żeby robić wrażenie na turystach a nie przed faktycznym zagrożeniem. Te małe tak wygłaskane wracają do matki z co rusz innymi zapachami i nie ma dla matki problemu. To chyba nie do końca dzicz, co oczywiście nie zmienia faktu że zwierzęta piękne i majestatyczne.
Co do michy, cóż… zostało coś? 😉
Ten park, oprócz oczywiście często komercyjnych ma także zadania reprodukcyjne. Nie jest tajemnica, że populacja lwów zmniejsza się za sprawą legalnych czy też nielegalnych polowań. Samochody rzeczywiście dość „opancerzone”, ale nasz przewodnik i zarazem kierowca takiego wehikułu opowiadał o przypadkach, gdy te predatory rzucały się na samochody. To dla bezpieczeństwa. Przykro mi – na stole po kolacji został tylko poplamiony obrus 🙂
Widze ze jedzonk wyborne i towarzystwo eleganckie. Tak sie zyje!
Pychotki i rzeczywiście wspaniałe towarzystwo – można pożyć :))))