🇿🇦 RPA 2020 – Dzień 4 – Pilanesberg National Park i Sun City 🐆🦏🦓🐘🦒
No dziś nie posypaliśmy wiele. Pobudka o 5:00 i po godzinie wyjazd na safari do oddalonego o 180km parku Pilanesberg. Śniadanie w hotelu zaczyna się o 6:00. Trochę to koliduje z godziną naszego wyjazdu i dzień wcześniej zamawiamy „breakfest boxy”. Czekając na nas na recepcji. Odbieramy i w drogę. Nie chcemy tracić ani minuty i przejechać cześć miejska trasy przed porannym szczytem transportowym aby uniknąć korków. Po godzinie opuszczamy miasto kierując cię na północ w stron parku. Krajobraz zmienia się co chwile. To płasko to góry. Cieszymy się, że ominęliśmy szczęśliwie wszystkie korki i planowo o 9:00 przyjeżdżamy do położonego na obrzeżach parku Manyana Resort, skąd rusza nasze safari.
Punktualnie o 9:30 zajmujemy miejsc a półodkrytej ciężarówce i jedziemy na poszukiwanie zwierząt. Mamy przecież zamiar zobaczyć wielka piątkę Afryki czyli lwa, bawoła, nosorożca, lamparta i słonia. Mamy dość fajnego kierowcę i zarazem przewodnika, który objaśnia, że wielka piątka to zwierzęta, które potrafią zabić człowieka w pojedynkę. Jest jeszcze hipopotam, który także poradzi sobie z człowiekiem ale ze względu na fak, że w sumie jest zwierzęciem wodnym, nie został zakwalifikowany do tej grupy. Wjeżdżamy do parku i spędzamy w nim ponad 3h. Jeździmy i szukamy zwierząt. Jak mówi przewodnik, najlepszy czas na oglądanie ich swobodnie żyjących jest wczas rano, kiedy większość się budzi i zaczyna być aktywna. My jesteśmy trochę później i musimy się bardziej natrudzić aby zwierzęta znaleść. Na szczęście, przewodnik ma krótkofalówkę i konsultuje na bieżąco z innymi kolegami w terenie sytuacje. Przez następne 3h udaje nam się zobaczyć słonie, żyrafy, gepardy, zebry, gnu, kudu, guźce, impala, hipopotamy i czarnego nosorożca.
Nie udało się zobaczyć wielkiej piątki, ale było to do przewidzenia. Rzadko się to udaje w ciągu jednej wizyty w parku w ogóle a i ze względów logistycznych, byliśmy trochę za późno.
Niedaleko Pilanesberg National Park znajduje się Sun City. To luksusowy kompleks wypoczynkowy, centrum kongresowe i kasyna zbudowane pod koniec lat 70tych. To tu w jednym z hoteli w roku 1989, Aneta Kreglicka zdobyła tytuł Miss Świata. Wstęp do kompleksu jest płatny a poruszanie się w niej przez nas czyli tzw. „One day visitors” jest ograniczone. Musimy na dolnym parkingu zostawić samochód i korzystając z wewnetznego transportu poruszać się tylko w ogólnie dostępnych miejscach. No ale to by była nuda 😀😀😀 i Ola instruuje nas wcześniej jak te wszystkie ograniczenia ominąć. Nie zostawiamy więc naszego samochodu na dole na parkingu ale dojeżdżamy na samą górę kompleksu, poruszamy się po nim swobodnie naszym samochodem i odwiedzamy wszystkie „niedostępne” wcześniej miejsca np. pałac Lost City 😄😂😄 Jak to możliwe zapytacie? A podpowiedz znajdziecie na końcu tego wpisu 😄😄😄
Dzień zbliża się ku końcowi a my jeszcze mamy prawie 200km do przejechania. Podróż z powrotem do Johannesburga zajmuje prawie 3h i zaraz przed 20tą meldujemy się w naszym hotelu Sandton Sun. Po drodze kupujemy jeszcze arbuza i mango w przydrożnym straganie. Owoce są tu pyszne !!!
W hotelu czeka na nas już Ola. Przy piwku i paru koktajlach opowiadamy jak było i planujemy następny i następny dzień. Zuzia i Gosia zażywają jeszcze wieczornej kompieli w basenie.
Jutro park lwów i wspólna kolacja a plan na środę uległ całkowicie zmianie. Zamiast Lesedi Village, miejsca gdzie można zobaczyć jak mieszkali (i gdzie nie gdzie mieszkają jeszcze okoliczne plemiona murzyńskie), pojedziemy do innej wioski – można by rzec – wioski rozkoszy !!! Co to będzie? Ano zobaczycie w odpowiednim czasie 😄😄😄
Rozwiązanie zagadki. Jaki jest sposób aby w RPA załatwiać wiele spraw i otworzyć prawie każde drzwi? W skrócie – SŁOŃ 😂😀😂😀 , czyli banknot 20 ZAR złożony w odpowiedni sposób i przekazany w chwili podania ręki do osoby decyzyjnej w danym temacie. U mnie (bo to ja byłem tym złym i korumpowałem 😀) zawsze z krótkim komentarzem – „this is a special ticket we have” – zawsze działa !!!
Pozdrawiamy i do zobaczenia jutro !!!
Wlasnie nie lubie takich krajow w ktorych trzeba placic pod stolem i w ktorych bialy to bialy portfel. I dlatego nie mam ochoty na powrot do Afryki.
Tu nie jest tak do końca. Ta nieduża korupcja to był nasz świadomy wybór wynikający z przepisów obowiązujących wszystkich – zarówno białych jak i czarnych. Tu nie było świadomego procederu – chcesz wejść i jak jesteś biały to płać i to jeszcze x5 na przykład. My chcieliśmy wejść do miejsca w którym nie mogliśmy przebywać z racji faktu, że nie byliśmy rezydentami hotelu a ten drobny bilecik po prostu dawał szanse. Takie „zasady” obowiązują to wszystkich bez względu na kolor skóry.
Nieduża korupcja nie ma zatem koloru;-).
Panie Piotrze, bardzo nieładnie, z tym „special ticketem”. Tak się nie robi, tylko dwie dychy? Co ona ma z tym zrobić? ;-D
A tak poważnie Sun City genialne, styl jak z Bliskiego Wschodu, tylko akcentów „słoniowych” więcej. Pięknie.
Jedna delikatna uwaga, nasza słynna Miss miała na imię Aneta, a nie Agnieszka jak Pan napisał 😉
No, te 2 dychy to standard i takich tikecików to oni dostają kilka w godzinę. Nie można zawyżać stawek :))))
Dziękuje za proletariacką czujność – już poprawiam imię.