⛩🇯🇵⛩ Japonia 2019 – Dzień 14 – Tokio Skytree 🗼🗼🗼

Dziś plan jest taki – do południa wycieczka na Tokio Skytree, lekki lunch „gdzieś na mieście”, zakupy i popołudniowa szama w stylu shabu-shabu na Asakusie.

Ruszamy na Tokio Skytree. Ta najwyższa wieża telewizyjna na świecie ma 634m wysokości. Jest tez drugą co do wysokości konstrukcją na świecie po Burj Khalifa w Dubaju (829m). Mamy ja codziennie przed oczami, bo mieszkamy bardzo blisko, jakiś kilometr w lini prostej. Idziemy wiec spacerkiem przez 20 minut. Do kasy biletowej jest nieduża kolejka na jakies 10 minut. Są dwie możliwości wyjazdu na tą wieżę. Taka podstawowa to 350 piętro na taras widokowy zwany Tembo Galeria. Można tez wyjechać wyżej na 450 piętro. Kosztuje to 1000¥ więcej. My decydujemy się na program podstawowy jak i większość odwiedzających. Jak informuje obsługa, jedziemy najszybszą windą na świecie, która pokonuje 600m w minutę. Czyli za chwileczkę jesteśmy na naszym 350 pietrze co odpowiada 350 metrom wieży. Tu standard, robimy zdjęcia, odwiedzamy sklep z pamiątkami. Za pieniądze, które „zaoszczędziliśmy” nie decydując się na wyjazd wyżej, dziewczyny zaraz kupują desery w kawiarnii 😄

Robimy zdjęcia i w dół.

Wracamy na Asakusę bo wieża jest w innej dzielnicy – w Sumidzie. Idziemy na zakupy. Przeróżnych sklepów jest to masa. Wracamy na odpoczynek do hotelu już z nową, pełną zakupów walizką 😂

Po drodze widzimy spora kolejkę do jednego ze straganów na głównym deptaku. Aga zaraz sprawdza o co chodzi w internecie. Aaaaa … to polecany w sieci punkt sprzedaży … kotletów 😄 No takiej okazji nie można przepuścić. Kotlet na zdjęciu wyglądający jak schabowy … po dwóch tygodniach w Japonii … należy nam się 😀 Stoimy w kolejce. Im bliżej okienka, tym zdjęcie tego kotleta nie bardzo licowało się ze schabowym jaki znamy. Koniec, końcem kupuję dwa „mielone” bo to jest ten specjał po który ustawiają się kolejki. Schabu to tam nie ma, kapusta, cebula, trochę mielonego i sporo panierki. Tłuszcz skapuje obficie. Nic specjalnego a warunki pieczenia tego „specjału” skandaliczne. Pani MG, gdyby przeprowadzała to kuchenne rewolucje to by miała pole do popisu 😄

Po popołudniowym odpoczynku idziemy tez niedaleko na shabu-shabu. Co to takiego? Takie japońskie foundie. Gotowanie mięska i warzyw w aromatycznym rosole ale w reauturacji, którą wybraliśmy, jest to opcja – płacisz raz i przez 90 minut jesz ile chcesz 🙂 Takie czasowe menu jest tu bardzo popularne. My bierzemy zestawy z wieprzowina i wołowina. Otwarty bar z warzywami jest w cenie. Wybieramy rodzaje „rosołków” w których będziemy gotować mięsko i start! Po godzinie już nikt nie chce patrzeć na mięso 🙂 jeszcze trochę warzyw malutki deserek i koniec. Jakość mięska była super. Pokrojone w cieniutkie plastry, ścinało się zaraz po włożeniu do gorącej zupki. To była naprawdę uczta! Powolnym krokiem idziemy stronę hotelu. Brzuszki pełniutkie. Koszt takiej uczty to ok. 100PLN na osobę. Wcale nie tak dużo biorąc pod uwagę jakość mięsa, warzyw i wzorowy serwis. Gdy tylko chcieliśmy coś odmówić, klik-klik na tablecie i już kelner biegł z zamówieniem. I co godne podkreślenia – obsługa mówi bardzo komunikatym angielskim, co nie zdarza się często w Japonii. Restauracja nazywa się Wagamama Shabu-Shabu Asakusa Tokio – gorąco polecamy!!!

A tak wyglądał „krajobraz po bitwie” 😂😄😂

Gdy wracamy jest już ciemno. Jutro ostatni dzień w Tokio – nie mamy jeszcze planów co będziemy robić. Póki co jedziemy jeszcze na 10 piętro naszego hotelu aby zobaczyć Tokio Sumidę by night.