Tajlandia 🇹🇭 i 🇰🇭 Kambodża 2019 – Dzień 4 – Rajskie Similany ☀️🚤🏖🌊☀️
Myśle, że gdy dziś wstawaliśmy, większość z Was jeszcze się nie położyła do swoich łóżeczek w niedzielny wieczór. Oprócz tego, że różnica czasowa między Tajlandią a Polską to +6 godzin to jeszcze wstawaliśmy dziś o 4:20. W kraju była jeszcze niedziela 🙂
Powód tak wczesnej pobudki – całodniowa wycieczka na archipelag Symilany. Są one trochę oddalone od miejsca w którym teraz mieszkamy i z tego powodu wyjazd był już o 5:00. Jeszcze ciemność na dworze.
Kierowca, który zbierał naszych towarzyszy podróży z okolicy przyjechał punktualnie i zabrał nas na samą północ Phuket, gdzie wyspa się kończy i z kontynentem jest połączona dość długim mostem. Jedziemy ponad godzinę, w międzyczasie wstaje słońce. Zbiera się całkiem spora grupa ludzi i pewne jest, że popłynie więcej niż jedna łódka. Nic bardziej mylnego – Tajowie, jako mistrzowie logistyki upychają 45 osób w speedboacie (zresztą zgodnie z ilością na którą ta łódka jest zarejestrowana, co potwierdza tabliczka w jej środku ).
Ta druga cześć dowozu na Symiliany potrwa około 1:40. Mamy do pokonania ponad 80km tą łodzią.
Kapitan wartko bierze się do roboty – grunt to punktualność 🙂 Nie za bardzo zważa na chwilami wysokie fale co powoduje, że ci którzy siedzą w przedniej części łodzi podskakują na ławkach, jakby ujeżdżalni dzikiego rumaka. Wreszcie dopływamy do jednej z wysp archipelagu. Wszystkich wysp jest tutaj 11 i oprócz swoich nazw mają swoje numery – informują nas nasze przewodniczki, rosyjskojęzyczna Lena i mówiąca po angielsku, Tajka – Lyyn (tak na marginesie – 80% uczestników to Rosjanie 🇷🇺). Wyspy 1,2,3 są w ogóle zamknięte dla ruchu turystycznego – na ich plażach jaja składają żółwie.
Lądujemy na wyspie nr 8. To jedna z ładniejszych i taka bardzo charakterystyczna bo posiada piękną plażę i wspaniały punkt widokowy. Większość zdjęć reklamujących Similany pochodzi z tego punktu widokowego. Tak wczesna godzina wyjazdu ma tutaj swą największą przewagę, jeszcze niewiele łódek przypłynęło i nie ma wielkiego ścisku. Wspinamy się na najwyższy punkt tej wyspy i robimy zdjęcia z wysoka. Niestety, mamy tu park narodowy i z latania dronem nici. Okolica jest jednak przepiękna z góry i bez niego 🙂
[sphere 9953]
Gdy kilkanaście łodzi z obywatelami państwa środka przybija do plaży, my właśnie odbijamy. Płyniemy na pierwszy w programie snurkeling. Nie odpływamy za daleko tzn. na drugi koniec wyspy i tam wskakujemy do wody. Rafa nawet ładna, kilka ciekawych i kolorowych rybek ale Malediwy to to nie są 🙂 Woda za to cieplusieńka.
Po 40 minutach przepływamy na snurkeling pod wyspę na 7 ale tam zbyt wysoka fala jest i kapitan zarządza podglądanie rybek przy wyspie nr 9. Tam znowu mamy kilkadziesiąt minut. Sytuacja się jednak powtarza – dno ładne, rybek jak na lekarstwo 🙂
[sphere 9962]
Zbliża się południe. Podpływamy do wyspy nr 4. Tu mamy dłuższą chwilę odpoczynku i lunch. Na wyspie nie ma restauracji tylko zaaranżowane miejsce spożywania posiłków, posiłków które przywożone są z lądu na specjalnych tackach (takich więziennych z wyglądu 🙂 ). Jedzenie proste – ryż, kurczak, sałatka, owoce. Smaczne, zresztą byliśmy już bardzo głodni i pewnie zjedlibyśmy wszystko 🙂
Po lunchu idziemy na drugi kraniec wyspy gdzie jest mała, urokliwa plaża i odpoczywamy do 14:30.
Wracamy. Fale niestety są już ciut większe niż rano i podskakujemy jeszcze wyżej. Ale to wcale śmieszne tak nie było, bo kręgosłup boli mnie jeszcze gdy pisze tego bloga. Docieramy do naszego niby portu na Phuket o 16:30. Ten sam kierowca nas zabiera i rozwozi do hoteli w odwrotnej kolejności.
W sumie wycieczka bardzo fajna i bardzo chcieliśmy jechać na te wyspy. Warta swojej ceny (2200BTH) i polecamy ją dla innych. Siadajcie tylko z tylu speedboata gdzie najmniej odczuwa się podskoki na falach 🙂
Pięknie!
O…. witamy!
Ale super pogode mieliscie, i malo ludzi.
U nas pod skala bylo jeszcze slonecznie i jak na dworcu w Pekinie, przepychanka z ludziskami z kraju srodka.
Srodkowe snurkowanie bylo w burzy deszczowej, tyz piknie.
Jedzenia ala malo dostaliscie.
Na naszej wycieczce wszyscy dostali po dwie porcje bo lalo jak z cebra w czasie objadu i by glodne Ruskije zrobily bunt na pokladzie.
W sumie super bylo bo jeszcze w takiej burzy speedboatem nie latalismy.
Ale u was bez chmurki.
Haha , to niezłego tripa mieliście 🙂 snurkowanie w burzy, ciekawe. Chińczyków wszędzie pełno. Dobrym rozwiązaniem było wiec wypłynięcie wcześniej 🙂 Moge sobie wyobrazić jak podskakiwaliście na falach w speedboacie podczas burzy. Tego nie zazdroszczę 🙁