Tajlandia 🇹🇭 i 🇰🇭 Kambodża 2019 – Dzień 11 – Wodny targ w Damnoen Saduak 🛶🍜🥟🛶
Dzisiaj wyjazdowo trochę. Nigdy jeszcze nie byliśmy na wodnym targu, trzeba to nadrobić. Wczoraj zamówiliśmy taksówkę w hotelu i o 8:00 wyjeżdżamy na tzw. Floating Market w Damnoen Saduak. Nie jest to w Bangkoku lecz w miejscu oddalonym o ponad 100km. To jednak kawałek jest i docieramy na miejsce po 2h.
Kierowca zawozi nas pod małą przystań z której wypływają łódki na ten market. Myśleliśmy, że podwiezie nas tam bezpośrednio ale chyba nie zrozumiał naszych sugestii. OK. Zaraz podbiegają firmowe hostessy i przedstawiają nam różne trasy zwiedzania tego marketu tzn. z jakąś świątynią lub bez, z jakąś fabryką cukierków lub bez, ze słoniami lub bez. Liczą sobie słono bo najtańsza wersja czyli tylko wodny market to 4000 batów. Wybieramy te wersje – dostajemy niby w gratisie fabrykę cukierków z kokosów, która wcześniej była wyceniona na 1000 batów. Mamy za to cała łódkę dla siebie. Zaczynamy rejs.
Najpierw płyniemy takimi „dojazdowymi” kanałami gdzie powystawiali się lokalni sprzedawcy na brzegach i próbują coś zarobić. Popularne artykuły i pamiątki, które w Bangkoku kosztują 3 razy mniej. Prosimy naszego kapitana 🙂 aby się nie zatrzymywał i płynął prosto na market. Cóż to jest ten pływający market zapytacie – ano nic innego jak zwykły targ tylko na wodzie, oto jego specyfika i atrakcja. Sprzedający i kupujący przemieszczają się tu na łódkach po kanałach wodnych. Kiedyś to była normalność w rejonach gdzie dużo wody jest, teraz to atrakcja turystyczna już tylko chyba. Dopływamy. Łódek z turystami kilkadziesiąt. Kanał wąski. Ścisk i won spalin. Słabo to wygląda choć przepływający obok chińscy turyści są zachwyceni.
No my spodziewaliśmy się jednak mniejszej komercji. Powoli przepływamy mijając kolejne łódki – stragany sprzedających potrawy, owoce, art. przemysłowe. W pewnych momentach jest taki traffic, że stoimy przez kilka minut w miejscu.
[sphere 10273]
[sphere 10274]
[sphere 10275]
Dopływamy do tej fabryki cukierków z mleka kokosowego. Porażka – jakiś jeden kocioł w którym gotuje się coś i stragan sprzedający niby słodycze zrobione przed chwilą 🙂
Nie chcemy uczestniczyć w tej parodii i prosimy kapitana łódki aby zawiózł nas prosto do przystani gdzie czeka na nas taksówka.
Wracamy do Bangkoku również 2h. Trochę inaczej wyobrażaliśmy sobie taki pływający targ.
Jemy lunch w pobliskiej restauracji i jedziemy BTSem do BigC – supermarketu w którym robimy zawsze zakupy spożywcze do Polski. Tradycji stało się za dość – kupiłem także dodatkową torbę aby to wszystko spakować 🙂
Wracamy i krótki odpoczynek. Idziemy na kolacje także do pobliskiej, japońskiej restauracji. Tego brakuje w Polsce – smacznej japońskiej kuchni w przystępnych cenach. U nas w zdecydowanej większości kuchnia japońska kojarzy się z sushi. A tutaj w restauracji japońskiej w ogóle tego nie ma. Zamawiamy zestawy z owocami morza w tempurze, sałatkami i zupami miso. Oczywiście zielona herbata do popicia 🙂
Wracając do hotelu mijamy kilkanaście stoisk z street foodem, który jest bardzo popularny w godzinach wieczornych. Dlaczego? Otóż, Tajowie wracają z pracy do domów i muszą coś szybko zjeść. Przeważnie nie gotują bo w małych mieszkaniach nie maja kuchni. Biorą coś na wynos do woreczków lub konsumują przy naprędce rozłożonych przy straganach stolikach. Smacznego !!!
Wspolczuje wrazen z Floating Marketu. Bylem na nim jakies 15 lat temu i juz bylo zbyt turystycznie ale mimo wszystko bardzo fotogenicznie. Na waszych zdjeciach zedydowanie bardziej komercyjnie.
My też zawiedzeni bo właściwie to pół dnia stracone. Ale nic to słyszałem, że w Laosie sa jeszcze autentyczne pływające targi. Może kiedyś? Ale trzeba się spieszyć bo Chińczyków wszędzie coraz więcej. I nawet nie chodzi mi o fakt, że płacą przeważnie cenę cennikową za towary czy usługi nawet się nie targując ani trochę co psuje podejście lokalnych do innych turystów ale, że jest ich naprawdę sporo i stwierdzenie, że zadeptują wszystko nie jest żadną przesadą.
Fajnie. Tak to tam wygladalo wszedzie 40 lat temu.
To teraz jeszcze do Siam Paragon, Icon Siam, 4DX Kino i IMAX – tak bedzie w Europie dopiero za 20 lat wygladac ….. moze.
I masazyku z olejem kokosowym nie przegap….