Bali i Hong Kong 2018 – Dzień 5 – Na wodospady Sekumpul 🇮🇩👍💦🚕😄🎂

Spokojnie przespana noc. Nie było odczuwalnych żadnych wstrząsów. Po wczesnym śniadanku nasz kierowca – Made, zabiera nas na wycieczkę na północ wyspy. Pierwszym celem są słynne wodospady Sekumpul. Odległość jaką mamy do pokonania wynosi 65km czyli w warunkach balijskich pojedziemy jakieś 2h :). Ruch jest zawsze spory, drogi wąskie a na północ to znaczy pod górę. Na poniższej mapie wodospady będą gdzieś jak ta żółta kropeczka 🙂

Jedziemy rzeczywiście lekko ponad 2h. Made odprowadza nas jakiś 1km od parkingu i mówi, że to już blisko jeszcze tylko kilka schodków. Po drodze zaliczamy jakieś stoisko z takimi ręcznie robionymi ciasteczkami ryżowymi z kokosem i słodkim sosem. To chyba było na „osłodzenie” przed tymi „kilkoma schodami”. Schodów są dziesiątki jak nie setki. Strome, nierówne, wyboiste, wysokie i wąskie. Zmęczyliśmy się idąc w dół. Kto potem wyjdzie na te stromiznę w drodze powrotnej – nie wiem 🙂 Już idąc po tych schodach widzimy wodospady w calej okazałości. Wyglądają majestatycznie !

Na miejscu – już na dole, widać jakie są wysokie. Przewodniki piszą, że są to najpiękniejsze wodospady na Bali i coś w tym stwierdzeniu jest 🙂

Bardzo trudno jednak jest się dostać pod sam wodospad, gdzie spada woda. Sporo kamieni i głazów zastawia drogę. Nie próbujemy przechodzić, żeby się nie okaleczyć o ostre skały. Miało być kąpanie pod wodospadem ale i tak już jesteśmy 100% mokrzy od rozbryzgującej się wody i delikatnej mgiełki wodnej, która jest wszechobecna tutaj.

Jakieś 300m obok (chociaż na tablicy jest napisane 100m) są następne wodospady, takie potrójne i nazywają się chyba Fiji Waterfall. Idziemy tam, może pod nimi wskoczymy do wody:) . Po drodze kolejna opłata za wstęp 15K IDR ( wcześniej już zapłaciliśmy po 20K IDR na górze ). Płacimy i idziemy. Rzeczywiście dostęp pod same wodospady jest łatwiejszy i zaraz cześć z nas (ta młodsza cześć 🙂 ) ląduje w wodzie. Super sprawa takie ochłodzenie w gorący dzień.

Czas ucieka a tu jeszcze przecież atrakcje w drodze powrotnej nas czekają. Pora wracać tymi nieszczęsnymi schodami w górę. Jest ciężko, schody pokonane w zaciętym boju lecz to nie koniec wspinaczki w górę w stronę parkingu. Jeszcze 1km wybetonowaną ścieżką pod górę. Na szczęście młodzi balijczycy są przedsiębiorczy 🙂 i za drobną opłatą 25K IDR wywożą skuterami na górę. Zbawcy moi !!!! i Agi i Zuzi i Kuby :). Małgorzata i Asia nie poddają się tak łatwo 🙂 idą pieszo … brawo !!! Na gorze witamy je mrożoną kawą z pobliskiej cafeterii ( znaczy się taka buda z ekspresem i innymi napojami 🙂 ).

Wracamy i kierujemy się w stronę miejscowości Bedugul (zielona kropka na mapie), gdzie mamy do zwiedzenia świątynie Ulun Danu Beratan. Po drodze widzimy jak coś się suszy na poboczach we wsiach. Pytamy Madego, co to? …. goździki odpowiada 🙂

Oczywiście zatrzymujemy się na zakupy. Dziewczyny wracają z workiem (!) goździków do samochodu 🙂

Jesteśmy głodni bo już po 14tej i prosimy Madego aby zawiózł nas do jakiegoś warungu, który zna i gdzie będzie szybka obsługa. Mówi, że zna taki i zaraz zajeżdża. Knajpa okazuje się typu „pay and eat you can”, czyli płacimy jedna kwotę i jemy ile chcemy. To był strzał w dziesiątkę. Mimo, że może nie najtaniej (150tyś za osobę) to smacznie, syto i co ważne dziś – szybko.

Zaraz po posiłku zajeżdżany pod świątynie. Płacimy po 50 tysi za wejście. Sama świątynia nie jest dostępna do zwiedzania, gdyż znajduje się na malutkiej wyspie na jeziorze. Wyspa jest blisko brzegu i dobrze ją widać, ale nie da się na tę wysepkę wejść. Samo jezioro Bratan jest najwyżej położonym jeziorem typu alpejskiego na Bali. Znajduje się w kalderze wulkanu o tej samej nazwie. Ma 8 km długości. I to wszystko co można powiedzieć o tym miejscu – w sumie nic ciekawego. Jedna, ciekawa architektoniczna budowla na wodzie i nic więcej godnego uwagi. Gdybyśmy jechali tyle kilometrów tylko żeby obejrzeć to miejsce to byłoby żal czasu.

Wracamy do Ubud. Na park z małpami już nie ma czasu dziś (chociaż spotkaliśmy kilkanaście ich po drodze) i decydujemy, że jutro rano jedziemy do Ubud Monkey Forest a potem jeszcze w dwa miejsca ze świątyniami. Jutrzejszy dzień chcemy zakończyć na nocnym targu.

Oczywiście jeszcze wieczorne masarze w sąsiednim do Saka Village spa. Zmęczenie jest spore co objawia się zaśnięciem Zuzi podczas masowania , hahhhahha 🙂

Jeszcze wyjście na kolacje i lampka wina (piwa) na cześć dzisiejszej solenizantki – Joanny !!!

2 komentarze

  • Tomash

    Super te wodospady. A mozna bylo dronem polatac nad wodospadami?

    • Piotr

      Nad tak, w okolicy już spadającej wody to słabo bo mgiełka wodna taka, że to już deszcz prawie 🙂 Zalany cały sprzęt. W większej odległości od spadającej wody tez bez problemu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.