USA 2018 – Dzień 1 – lot do Miami 🇵🇱✈️🇺🇸

To była bardzo krótka noc, spaliśmy max. 3h. Pobudka o 2:30 i 45 minut pózniej wyjazd na lotnisko do podkrakowskich Balic. Trochę obawiałem się o mgłę i o to, że wieczorny samolot lufthansy z Frankfurtu może nie mieć warunków do bezpiecznego lądowania, ale było OK i A320 czekał na nas na płycie lotniska. Szybka odprawa i już po odlodzeniu maszyny startujemy o 6:30. Samolot pełniutki. Lądujemy planowo i co nam się pierwszy raz zdarza na rejsie z Krakowa czy Katowic do Frankfurtu, dokujemy do rękawa. Fajnie, byliśmy przygotowani na podróż do terminala autobusem. Szybciutko odnajdujemy drogę do naszej bramki Z66 gdzie czeka już zacumowany, ogromny A380, który zabierze nas do Miami.

Czego jeszcze nie wiecie, nie jesteśmy sami. Ta wyprawa była planowana razem z naszymi bardzo dobrymi znajomymi – Kasią, Pawłem i ich synem Karolem. Czyli nasza ekipa liczy 7 osób. Będziemy wspólnie na rejsie i później jeszcze kilka dni. Następnie oni przenoszą się do Nowego Yorku a my będziemy kontynuować nasz program juz sami.

Po drodze do gejtu, zahaczamy o sklep z napojami i nie wiedzieć kiedy, otwierają rękawy i boarding rozpoczęty.

Startujemy z niewielkim opóźnieniem i zaczynamy 10-cio godzinny lot. Miejsca mamy obok siebie. Czas mija dość szybko ale zmęczenie daje się w znaki i każdy na jakiś czas zasypia regenerując siły na dalszą cześć dnia. Podczas lotu mamy dwa posiłki (bardzo przeciętnej jakości), serwowane są napoje.

Około 21:00 czasu polskiego czyli o 16:00 lokalnego, lądujemy w Miami. Pierwszy raz kierują nas na odprawę emigracyjną do automatów. Wcześniej to rozmowa z oficerem była. Teraz maszyna skanuje linie papilarne i robi zdjęcie. Trzeba też zakreślić odpowiedzi na kilka pytań typu – „czy wwozisz jakąś żywność”. Zamawiamy UBERy i jazda do hotelu.

Nasz hotel na tę noc to Atton Brickel w dzielnicy biurowców, dość blisko portu skąd jutro odpływamy. Hotel kilkunastopiętrowych z basenem na dachu.

Z basenu raczej nie skorzystamy bo zmęczenie juz ogromne a w planie jeszcze szybki wypad do pobliskiego centrum handlowego gdzie Apple Store jest. Paweł chce odświeżyć swoją kolekcję iPhonów o nowego „X” oraz kupić drona. Te kilkaset metrów mamy okazje podjechać jednym ze środków komunikacji miejskiej w Miami. Jest to nadziemna kolejka o nazwie Metromover. Wagoniki jadą sobie nad ulicami, są autonomiczne (nie ma obsługi) i są bezpłatne.

Jest 18ta i już jest ciemno. Zakupy w sklepie z symbolem nadgryzionego jabłka idą sprawnie pomimo iż sklep pełny klientów. Dla tych dla których najnowsze technologie nie są bardzo ważne, są inne sklepy. Asia i Aga spędzają czas w Victoria Secret i Sephora 🙂 . Wokół centrum handlowego Brickel City Center górują biurowce, które są pięknie podświetlone.

W drodze powrotnej musimy zjeść jakąś szybką kolację. Mamy niedaleko hotelu restaurację serwującą kuchnie kubańska o nazwie „Hawana 1957”. Pomimo, że pełna gości to udaje sie znaleźć stolik. W lokalu muzyka live. W menu przeważają dania z kurczaków. Zamawiamy w sumie na chybił trafił bo nazwy dań w języku hiszpańskim nie wiele nam mówią.

Zuzia nie doczekała na swoje jedzonko, zasnęła na kanapie. To już 24 godzina właściwie bez snu. Każdy miał jakieś krótkie drzemki w samolocie ale nie dawały one jakiej większej regeneracji sił. Zuzia, więc wzięła „na wynos” 🙂 O 20:30 docieramy do hotelu i w jednej chwili wszyscy zasypiamy. Jutro przenosimy się w południe już na statek 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.