Bałkany 2016 – Dzień 5 – bunkier tu, bunkier tam czyli przejazd przez Albanię

Zbieramy sie po śniadaniu i opuszczamy Ohrid (właściwie to był taki przysilek tego miasta o nazwie Lagadin) i kierujemy sie do Ulcinj w Czarnogórze.
Mamy do przejechania jakieś 270km głównie przez Albanię. Na pierwszej granicy krótko, może 25 minut i wjeżdżamy do tego kraju o którym jakże niewiele wiemy. Na dzień dobry witają nas graniczne bunkry których tu jest sporo. Potem przebijamy sie w kierunku Tirany przez góry. Mijamy wioski i osady – to raczej biedna cześć Albanii.

Jedziemy wąskimi drogami choć czym bliżej stolicy stają sie one szersze, czasami trafi sie kilka kilometrów autostrady. Przejechanie Tirany to prawdziwy koszmar – niekończące sie korki i wolna amerykanka na drogach wymagała od nas wielkiego skupienia bo o kolizje nie trudno. Staraliśmy się nie zatrzymywać tylko ostrożnie jechać w kierunku granicy z Czarnogórą. Po drodze mijamy dziesiątki stacji benzynowych w których przyjmują tylko gotówkę jak również wiele hoteli, które zostały wybudowane tylko chyba aby prać brudne pieniądze bo są puściutkie.

Dojeżdżamy na granice. Albania żegna nas oczywiście bunkrem i sporą kolejką do odprawy celno-paszportowej. Kolejka prawie sie nie rusza chyba z pół godziny. Potem w żółwim tempie. Sytuacje pogarszają też “uprzywilejowani” obywatele, którzy co raz podjeżdżają bez kolejki i wręczają paszporty wraz z załącznikami do znajomego pogranicznika. Po ponad godzinie dosuwamy sie do okienka – nasza kontrola trwała 2 minuty! Po ponad 8 godzinach dojeżdżamy do naszego hotelu Le Domaine niedaleko Ulcinj. Średnia prędkość przez Albanię wyniosła wiec jakieś 35km/h !!!!

Szybki check-in i jedziemy do miasta na kolacje. Wracamy przed 21-szą to jeszcze dziewczynki wskakują do basenu a my oglądamy mecz Portugalia – Walia. To był bardzo długi i męczący dzień i na koniec jeszcze zwycięstwo Portugalii – normalnie skandal 🙂