Londyn 2014 – Dzień 4 – Harrods, Muzeum Historii Naturalnej, Primark, Wagamama, Tesco i wieczorny pint piwa

No dziś to trochę pospaliśmy 🙂 Gdzieś koło 8.30 zeszliśmy na śniadanie ale poszło nam raczej szybko (po dwóch dniach już wiedzieliśmy gdzie, co i że nic innego nie będzie 🙂 ) . Było także znacznie mniej gości – wielu wyjechało wieczorem po obchodach lub wcześnie rano. Takim sposobem już godzinę później siedzimy w metrze i jedziemy w okolice Harrodsa. Asia obiecała sobie, że musi tam podejść mimo, że nie planujemy tam żadnych zakupów (raczej wygórowane ceny). Czekamy jeszcze kilka minut na otwarcie i zainteresowani wchodzą by po 20 minutach ogłosić , że Harrods „zaliczony”.



Naszym głównym celem na poniedziałek jest Muzeum Historii Naturalnej , które jest całkiem blisko i udajemy się tam piechotą. Sam budynek muzeum jest przepiękny. Wybudowany w latach 70tych dziewiętnastego wieku. Bardzo ładnie zachowany. Kolekcja muzeum liczy ponad 70 milionów eksponatów. Całość dzieli się na 5 działów; botanika, etymologia, mineralogia, paleontologia i zoologia. Dużą popularnością cieszy się symulowane trzęsienie ziemi (w skrzydle poświęconym naszej planecie) oraz poruszające się i ryczące dinozaury. W głównym holu zaraz za wejściem (bezpłatnym) znajduje się szkielet diplodoka.




Muzeum jest bardzo interaktywne – można dotykać wielu eksponatów, spróbować, wykonać różne symulacje i eksperymenty. Całość przeznaczona jest raczej dla młodszych choć starsi także coś nowego się dowiedzą na pewno. W muzeum znajduje się bardzo duża kolekcja ryb, płazów, gadów i ssaków w różnych etapach ewolucji.


Po wizycie w muzeum nadszedł czas na zakupy tekstylne. Dziewczyny trafiły na Primark, więc zabawiły kilkadziesiąt minut.


Objuczeni reklamówkami z zakupami pojechaliśmy w okolicę naszego hotelu (stacja metra London Bridge) gdzie mieliśmy upatrzoną i poleconą do spróbowania restaurację japońską Wagamama. Nie jest to taka typowa restauracja japońska jaką znamy ponieważ są tam też „domieszki” kuchni azjatyckiej. Zjedliśmy wielkie miski zup i wielkie talerze makaronów z różnymi dodatkami. Smacznie i przystępnie.



Powrót do hotelu i pakowanie się bo już jutro rano wracamy do Polski. Po spakowaniu się idziemy jeszcze na spożywcze zakupy do lokalnego Tesco, gdzie nabywamy Sherry, piwko, herbaty, ciastka, itp.

W drodze powrotnej jeszcze wstępujemy do pubu napić się lokalnego piwa w okolicach Borough Market. Na szczęście miejsca jest dużo bo to poniedziałek. 

Wracamy do hotelu i kładziemy się spać bo jutro musimy zejść na śniadanie już o 7.00 i szybciutko je zjeść aby zdążyć na czas na autobus na lotnisko. Na dobranoc BBC 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.