Dzień rozpoczął sie dość wcześniej bo 6.30 lub 7.30 , he, he – tak nie byliśmy pewni która jest godzina bo po jednej stronie tamy w Page w stanie Utah jest różnica czasowa do Arizony. Upewniwszy sie ze jednak jest 6.30 ( zegar w recepcji ), udaliśmy sie na hotelowa śniadanie. Ponieważ nocowaliśmy w motelu, nie spodziewaliśmy sie wiele. Zresztą czytając relacje innych odwiedzających USA wiedzieliśmy, ze będzie kicha. Nie zawiedliśmy sie – jajecznica z proszku, kiełbaski niewiadomego składu, płatki z milimetrową warstwą cukru, kawa luretka, dżem słodszy od samego cukru. Pozostało zjeść po jogurcie i w drogę.
Nasz pierwszy dzisiejszy punkt programu to wizyta w Antelope Canion. Wybraliśmy ( za radami państwa Dziechciarzy ) ten bliższy drogi czyli – lower. Byliśmy tam o 7.30 – brama była zamknięta. Za nami dojechali jacyś Austryjacy – tez mieli informacje ze otworzą go o 8.00. Rzeczywiście za chwile podjechały samochody z Amerykanami indiańskiego pochodzenia ( kanion znajduje sie na terenie rezerwatu Indian Nawaho ) i otworzyli biznes. To tego kanionu zachodzi sie po żelaznych drabinach po 15 osób. Tour trwa ok 1h. Kanion wyrzeźbiony przez tysiące lat spływającą wodą. Piaskowiec o czerwonym odcieniu był podatny na wypłukiwania, a do czego doprowadził ten proces możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach, które i tak nie oddają piękna rzeczywistego.
Z Antelope Kanion przez Glen Canion Dam ( zapora na rzece Kolorado tworząca Jezioro Powel’a) pojechaliśmy w stronę Zion National Park , który jest jednym z najpiękniejszych i najczęściej odwiedzanych parków narodowych USA.
Zion Park to skupisko monumentalnych formacji skalnych i kanion rzeki Virgin. My swoją obecność tutaj ze względu na temperaturę ograniczyliśmy do przejazdu przez niego i zrobieniu kilku ujęć .
Po opuszczeniu tego parku udaliśmy sie do Las Vegas aby na jedna noc zameldować sie w hotelu/kasynie „Golden Nugget” na downtownie. Hotel bezpośrednio położony przy Fremont street ( częściowo zadaszonej z multimedialnym dachem ).,Posiada jeden z ciekawszych basenów w LV zwanym „The Tank”. Wyjątkowość tego basenu to zjeżdżalnia wodna która jest w połowie przeszklona i przechodzi przez ogromne akwarium z rekinami. Po krótkiej wizycie na basenie i Fremont Street udaliśmy sie do łóżek, gdyż podaliśmy z nóg.
Fremont Street
Jutro przejazd do Los Angeles a dokładnie do Long Beach 🙂
Oh people you know how to enjoy Vegas!!!!!!
Mirka
No staramy sie 🙂
Pingback: USA 2016 - Dzień 6 - Monumenty plemienia Navajo - Żurki w podróży
Superowo.
No helikopterek, GC, Antelope i Zion.
To sa juz 4 powody poleciec do Hameryki.
Och, te cztery powody to tylko promil tego co oferuje Ameryka 🙂 Warto rozważyć wyprawę w tamte stronę i trzeba się spieszyć 🙂
A dlaczego trzeba sie spieszyc?
Zakraja sie tam na cos?
Wiesz, ichniejszy prezydent ma sporo pomysłów na blokowanie napływu emigrantów – może się odbić rykoszetem na turystach też 🙂