USA 2014 – Dzień 2 – Las Vegas

Po bardzo krótkiej nocy w hotelu  i wymoczeniu  się przez Zuzię w pokojowym jacuzzi 🙂

zrobiliśmy mały rekonesans najbliższej okolicy i udaliśmy sie na śniadanie do pobliskiego hotelu Circus Circus, gdzie posiłki podają w formie popularnych tutaj bufetów, czyli płacisz i jesz do woli ( o ile przypadnie ci coś do gustu i smaku a z tym może być rożnie :-).
                                                                            
Po śniadaniu, jako iż jesteśmy w stolicy światowego hazardu, nie omieszkaliśmy zaliczyć jednego z automatów i……..wygraliśmy . Bogatsi o całe 2 dolary ( zainwestowaliśmy 50 centów:)) postanowiliśmy zrobić zakupy aby śniadania i przekąski przygotowywać sobie sami (mamy aneks kuchenny w pokoju. Bo na przykład Zuzia na śniadania je jajka na miękko a tu na bufecie tylko na twardo lub jajecznica z proszku ). Po wydaniu nadmiaru gotówki ( Piotr zakupił wymarzoną kamerę GoPro a Zuzia sukienkę ) resztę tego “ciepłego popołudnia ” 
 – (około 100 st Ferenheita czyli 39 st Celsjusza) spędziliśmy przy hotelowym basenie mocząc nasze ciałka w całkiem niechłodnej wodzie . 
 
Kiedy temperatura spadła do 35 ruszyliśmy a raczej pojechaliśmy taksówką ( które są tu dość tanie  ) na podbój Las Vegas i Stripu . 
 
Zaczęliśmy od hotelu Bellagio z pięknym holem z oryginalną lampą i wewnętrznym ogrodem ( conservatory garden ). Potem był pokaz tańczących fontann (ale nocą robi większe wrażenie) i zdjęcia z “lokalnymi atrakcjami ”  jak Myszka Miki i Minionki itp. 
Aga była niepocieszona bo w tym natłoku Elvisów, Spidermanów brakowało 1D:)). Kolejnym naszym celem był hotel Planet Hollywood z restauracją Gordona Ramsey’a . Kolejka o tej porze ( 8 wieczór)  była bardzo długa, więc postanowiliśmy przyjść jeszcze raz ale wcześniej.  Jeśli ktoś sie interesuje kuchnią i lubi dobrze zjeść to tu ma raj, bowiem najsłynniejsi kucharze świata mają tu swoje restauracje: Ramsey, Emmeril Lagasse, czy Hubert Keller. Dla rownowagi, różnego rodzaju fast foodów jest tu ogrom – kuchnie całego świata. Drogę powrotną do hotelu pokonywaliśmy już na piechotę ( tylko 2,4 mili:)) oglądając hotele i atrakcje przy nich.  Co niektórzy mieli kłopot z dojściem ale sie udało 🙂
Do hotelu dotarliśmy ok. północy i spanko 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.