🇰🇷 🇹🇭 Korea i Tajlandia 2025 – Dzień 4 – Seul z góry 😀⛰️🚠🛍️🛒🍗☀️
Pierwsza przespana w pełni noc w Korei. Chyba jet leg opanowany. Wstajemy o 9tej i zaraz po hotelowym śniadanku jedziemy do pierwszego, zaplanowanego na dziś punktu do odwiedzenia. To tylko kilka kilometrów, ale musimy jechać dwoma liniami metra. Trochę metro przećwiczyliśmy organizacje metra, ale dziś będziemy go sporo używać i musimy to ogarnąć. Metro w Seulu to jeden z największych i najnowocześniejszych systemów metra na świecie – liczy ponad 20 linii, ponad 700 stacji i w sumie jego długość to ponad 1100 km. Jest czyste, punktualne i dostępne w językach obcych (angielski), co czyni je bardzo przyjaznym dla turystów. Można płacić za przejazdy przedpłaconymi kartami T-MONEY, lub płacić jednorazowo za każdą przejechaną trasę. My wybraliśmy ten drugi sposób. Za trasę liczącą jakieś 6km płacimy po 1500 wonów co daje ok. 4 zł. i szybciutko dojeżdżamy na stację Myeongdong. To jedno z centrów zakupowych tego ogromnego miasta, ale my nie na zakupy tutaj (przynajmniej nie teraz) i zaraz kierujemy się wąskimi uliczkami, spacerkiem, lekko pod górę w kierunku dolnej stacji kolejki linowej na górę Namsan. To jedno z bardziej charakterystycznych miejsc Seulu. Na liczącym 262 metry wzniesieniu wzniesiono wieżę N-Tower. My właśnie tam się przed południem wybieramy.
Wagonik zabiera 40 osób a bilet powrotny to koszt 15 000 wonów (40 zł).
Główna budowlą na tej górze jest ta wieża, która oferuje jedne z najlepszych panoramicznych widoków na miasto – zwłaszcza o zachodzie słońca i nocą. Wieża i park wokoło niej, jest popularnym miejscem randek i wycieczek, szczególnie dzięki słynnym „kłódkom miłości”, które zakochani zostawiają przy tarasach. Na miejscu znajdują się restauracje, kawiarnie, punkty widokowe, wystawy multimedialne oraz obrotowa restauracja na szczycie.
My zaczynamy nasz pobyt tutaj od tych właśnie kłódek. Nasi narzeczeni zostawiają jedną.
Spędzamy tu ponad godzinę, spacerując, podziwiając panoramiczne widoki na różne części Seulu, robiąc zdjęcia i odpoczywając. Pomimo, że dzisiaj mamy ponad 30C to na górze lekko powiewa wiaterek, który chłodzi.
Zjeżdżamy na dół i idziemy w kierunku tej zakupowej dzielnicy Myeongdong. Chwila moment i wychodzimy z kilku sklepów z siatkami zakupów. Głównie to koreańskie kosmetyki, które słyną z skuteczności, innowacyjnych i nowoczesnych formuł oraz przystępnych cen.
Jest 14:00 i mamy jeszcze sporo czasu. Kolejnym punktem na dzisiejszej liście „to do” jest dzielnica Gangnam. Jest położona na drugim brzegu rzeki Han. Ruszamy w jej kierunku oczywiście metrem, ale …… pomyliliśmy kierunki i musieliśmy wysiąść na kolejnej stacji, która okazała się całkowicie pusta.
W sumie, jak się po niej okazało to jechaliśmy prawidłowo, ale aplikacja Naver, która jest tutaj w zastępstwie Google maps, splatała nam figla i źle pokierowała. Tak czy siak, z lekkim opóźnieniem spowodowanym tą przygodą, docieramy do centrum handlowego Coex. To największe, podziemne centrum handlowe w Azji. Oprócz niewielkich zakupów, chcieliśmy tutaj odwiedzić księgarnio-bibliotekę i pewien pomnik.
Najpierw to miejsce z książkami. Biblioteka Starfield (Byeolmadang) to przestronna, dwupoziomowa strefa o powierzchni ok. 2 800 m² z gigantyczną 13‑metrową ścianą książek, mieszczącą około 50 000 tomów i 600 magazynów. Oprócz zachwycającego wyglądu, to miejsce oferuje super warunki do czytania i wypożyczania tych wszystkich, wielojęzycznych książek.
Teraz o tym pomniku. On jest bardzo nietypowy, bo poświęcony piosence. Dla tych którzy kojarzą nazwę dzielnicy jest już wiadomo, że chodzi o pomnik piosenki „Ganganm Style” piosenkarza Psy.
Ten utwór był hitem 13 lat temu a wyświetleni na YT tego teledysku na dziś to 5,6 miliarda razy. Dla tych co chcą sobie przypomnieć ten hit to poniżej :
My robimy sobie zdjęcia pod tymi charakterystycznymi, skrzyżowanymi rękami. Nawet trochę tańczymy. Zabawa była przednia 🙂
https://youtube.com/shorts/1WpcHxFIDz4?si=gvPnpg5GwTYij4iL
Zbliża się już wieczór a do hotelu metrem ponad godzinę mamy. Wracamy i zaraz wychodzimy do jednego z barów w naszej dzielnicy na kolację. Dzisiaj wybór padł na miejsce słynne ze smażonych kurczaków w koreańskim stylu. Smażone w bardzo chrupiącej panierce oraz potoczone w mniej lub bardziej pikantnej panierce. Historia receptury kurczaków w tej restauracji sięga 1973 roku. Sa naprawdę pyszne. Zajadały się tymi pysznymi kaskami oraz wznosimy toast za zdrowie wszystkich ojców, wszak dziś Dzień Ojca.
Wracamy do hotelu i planujemy jutrzejszy dzień. Będzie równie zajmująco jak dzisiaj. Kto ciekawy to zapraszam do lektory jutro.
No no no? Paragon taki długi 57 pozycji, a reklamówka taka cienka. To co wyście tam kupili, bo Zuzia przynajmniej miała kilka reklamówek z jednych zakupów.
Ha,ha. No może to wyglądać na cieką reklamówkę ale w rzeczywistości jest torba o kwadratowym dnie, czyli pojemność ma. 57 pozycji ale jakich!
Ciekawa architektura, nie taka toporna jak chińszczyzna, dużo szczegółów. Na grilla bym się tam przeleciał, ale trochę daleko (w Katowicach też jest dobry) i czasami się tam ląduje na murkach i się mogą kredki z tornistra wysypać…. Pozdro
Te grillowe restauracje są tu na ulicach w takiej liczbie jak u nas kebaby. Koreańczycy w tym sa podobni do Polaków że też lubią mięsko i grila