🇲🇦 Maroko 2025 – Dzień 5 – Casablanka zakupowo 💰🛒🛍️
Dziś już nie mamy żadnej zorganizowanej wycieczki i przeznaczamy go na zakupy oraz eksploracje Casablanki na własną rękę. Zaczynamy od posaniadaniowego spaceru do pobliskiego centrum handlowego. Nosi nazwę Californie Mall i jest położone tylko 15 minut spacerkiem od naszego hotelu.


Centrum handlowe składa się z kilkudziesięciu pomniejszych sklepików i jednego dużego – Marjane. Marka u nas nieznana, gdyż jest to największa sieć hipermarketów w Maroku tylko, oferująca szeroki wybór produktów spożywczych, odzieży, elektroniki i artykułów domowych. Kupujemy jakieś lokalne słodycze, daktyle, oliwy i tam inne ale głównie spożywcze specjały. Zanosimy zakupy do hotelu.
Jest południe. Decyzja, że jedziemy do miejsca w którym już byliśmy przedwczoraj – do starej dzielnicy Habous. To tam gdzie odwiedzaliśmy z przewodnikiem targ oliwny. To spokojne miejsce zwane także „nowa medyna” pełne małych sklepików, księgarni i rzemieślniczych warsztatów. A właśnie na tym lokalnym targu oliwnym można spróbować i kupić rozmaite rodzaje oliwek, przyprawy oraz tradycyjne marokańskie produkty spożywcze. Tam właśnie jedziemy.
Łapiemy na ulicy lokalne taksówki zwane petit taxi. Są najczęściej czerwone samochody, które służą do poruszania się po terenie miasta. Każdy z nich może zabrać maksymalnie trzech pasażerów i kursuje wyłącznie w granicach Casablanki. Taksówki te są tanie i szybkie, ale bardzo stare i rozgruchotane. Musimy wziąć aż 4 taksówki ale jest ich w mieście ponad 10 tysięcy więc nie czekamy długo. Przejażdżka taka taksówką to atrakcja sama w sobie. Po pierwsze – stan techniczny tych samochodów odbiega wiele od standardów taksówek w Europie więc nie wiesz czy np. zaraz koło się nie urwie. Po drugie – styl jazdy kierowców to istne szaleństwo. Wcisną się w każdą wolną przestrzeń w korku aby tylko być szybciej, łamią przepisy, jadą pod prąd, i tym podobne. Wszystkie samochody sa poobijane co świadczy o stylu jazdy. Na szczęście w powolnym ruch spowodowanym sporymi korkami, nie rozwijają nadmiernych prędkości.

Na targu oliwnym kupujemy oliwki na wagę i pakowane już i spacerkiem udajemy się w kierunku targu centralnego, gdzie chcemy zjeść „rybny” obiad. Najpierw wąskimi uliczkami Habous, później szerszymi poprzez inne dzielnice idziemy tak jakieś 40 minut. Praktycznie non stop poprzez uliczne straganiki, gdzie lokalni sprzedają wszystko co potrzeba. Od biżuterii, art. spożywczych po przemysłowe.








Po dojściu już do central marketu, znajdujemy jedną z wielu tutejszych restauracyjek, która przyrządza ryby i owoce morza. Zamawiamy i delektujemy się świeżo przyrządzonymi z porannych połowów rybkami, krewetkami, kalmarami i małżami.


Zaraz obok budynku targu mamy przystanek tramwajowy i akurat linia która operuje z tego miejsca jedzie pod nasz hotel. Decydujemy się na powrót do hotelu takie środkiem transportu. Tramwaje są w Casablance najszybszym chyba środkiem transportu publicznego. W niecałe 1/2 godzinki docieramy do hotelu bardzo komfortowymi wagonikami wyprodukowanymi przez francuski Alstom.

Odpoczywamy już do wieczora w hotelu bo kilkanaście kilometrów w nogach dziś mamy.