🇲🇦 Maroko 2025 – Dzień 2 – Madryt i lot do Casablanki 🏰💦✈️

To nie była zbytnio długa noc. Skończyliśmy kolację trochę późno, potem jeszcze pisałem te kilka słów do Was co się działo w trakcie dnia. No ale, mamy już kolejny dzionek. Zaczynamy tradycyjnie hotelowym śniadankiem, które jest przyzwoite. Jest coś na słodko i wytrawnie. Wszyscy raczej znaleźli coś dla siebie.

O 9:30 opuszczamy pokoje, robimy check-out i zostawiamy nasze bagaże w hotelu. Uzbrojeni tylko w podręczne torebki i plecaki zaczynamy zwiedzanie Madrytu. Pogoda jest do zwiedzania jest dobra. Jakieś 12C, lekko zachmurzone ale nie pada.

Asia jest nasza przewodniczką dzisiaj, gdyż przygotowała trasę wokół najbliższych atrakcji. Pierwsze kroki kierujemy na zachód – idziemy w kierunku muzeum Prado. To najsłynniejsze, hiszpańskie muzeum sztuki i także jedno z największych na świecie. Nie planujemy zwiedzania ekspozycji, gdyż mamy za mało czasu. Podziwiamy okazały budynek i pomnik Velázqueza przed nim.

Potem nasze kroki kierujemy do przepięknego parku El Buen Retiro. To spora przestrzeń pocięta alejkami i pomnikami. Naszym celem jest Crystal Palace. Piękny przeszklony pałac położony w centrum tego parku. Po drodze mijamy pomnik upadłego anioła i docieramy do pałacu, który jest w remoncie. O tym nie wiedzieliśmy. Robimy więc zdjęcia przy jeziorku z fontanną przy którym wybudowany jest ten pałac.

Dalej, już w drodze powrotnej mijamy kolejne, większe już jeziorko z górującym za nim pomnikiem króla Alfonsa XII , kolejne fontanny i atrakcje parku.

Opuszczając już park dochodzimy do bramy Puerta de Alcalá, która kiedyś była jedna z bram wjazdowych do miasta a teraz jest znana z tego, że piłkarze i kibice Realu świętują tutaj zdobyte tytuły.

Dalej jest historyczny budynek poczty. Piękny.

Idziemy w kierunku placu Sol. Mijamy kolejne przepiękne i historyczne budynki, których obecnego przeznaczenia nie znamy.

Dochodzimy do placu Sol, gdzie już przygotowania do świąt idą pełną parą. Jest tu także pomnik niedźwiedzia zjadającego poziomki z poziomkowego drzewa. Ja o takim nie słyszałem, ale ten niedźwiedź to symbol Madrytu.

Zaczyna kropić. Przemieszczamy się w kierunku słynnego targu Mercado de San Miguel, gdzie chcemy sobie trochę podjeść lokalnych specjałów. Po drodze przechodzimy przez plac Mayor.

Budynek tego targu nie jest jakiś wielki i w sumie to nie jest targ w znaczeniu jakie znamy. Nie kupisz tu płodów rolnych czy innych rzeczy jakie u nas na targach dostaniesz. Tutaj to miejsce w którym dużo i pysznie zjesz. Jest to miejsce znane i lubiane przez miejscowych i turystów to i ciasno jest. Chodzimy tak sobie od sklepiku do sklepiku, które w tym wydaniu są punktami gastronomicznymi i kosztujemy lokalnych specjałów – tarasów, oliwek, szynek, owoców morza i churrosów. Wszystko super pyszne, ale czas lunchowy i padający deszcz sprawił, że tłok był spoty co utrudniało konsumpcję.

Wracamy do hotelu. Zabieramy nasze walizki z przechowalni i czekamy do 14:00 na nasz transfer na lotnisko. Dziś mikrobusy przyjechały super planowo i po 30 minutach drogi bezpiecznie dotarliśmy na lotnisko.

Tu zwykle i obowiązkowe procedury i na pół godziny przed planowanym odlotem do Casablanki zaczyna się boarding na pokład samolotu AirArabia.

Nigdy nie lecieliśmy tymi liniami. Boarding sprawny w dwóch grupach. Najpierw wchodzą pasażerowie z rzędów 16-32, później 1-15. Wnętrze wygląda dużo lepiej niż wczorajszy Ryanair. Siedzenia sa szersze i materiałowe jednak miejsca na nogi jest chyba tyle samo czyli mało. Samolot pełniutki ale nie startuje o czasie. Kapitan informuje, że mamy opóźnione tankowanie co spowoduje 20 minutowe opóźnienie. Potem dodaje, że pogoda (ciagle pada deszcz i opadła mgła) spowodowała większą kolejkę do startu i to pogłębi nasze opóźnienie. W sumie startujemy 40 minut później niż plan był.

Lot był spokojny i trwał 80 minut. Co ciekawe, mieliśmy w samolocie podwieszone ekraniki i podczas lotu leciały kreskówki typu „Struś Pędziwiatr” – zabawne. Bezpiecznie i komfortowo lądujemy na lotnisku w Casablance.

Jest cieplej niż w Madrycie. Pytanie, czy dziś nasz transfer do hotelu będzie na nas czekał czy się spóźni jak wczoraj?

Bez obaw. Tu nie było skuchy. Dwa mercedesy już czekały na nas i sprawnie zawiozły nas szybko do naszego hotelu. Przez następne 4 dni będziemy gośćmi w Kenzi Sidi Maarouf Hotel. Po zameldowaniu wyjeżdżamy na dach hotelu, gdzie mamy basen oraz bar. Zamawiamy lekkie potrawy, gdyż jest już 21:00.

Potem jeszcze mamy krótkie spotkanie w pokoju 415 i kończymy ten długi dzień, jutro już zabieramy się za eksploracje miasta. Będzie o czym pisać – zapraszamy więc do lektury jutrzejszego wpisu.

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Dziku pisze:

    No w Madrycie to trzeba pójść do Museo Del Prado, na Corridę i na mecz Realu. Museo Del Pradoto to cudo, trzeba było wejść, ale na to potrzeba jednak całego dnia…. Tyle mi zajęło. Ale za to widzieliście park jesienią. Pozdro.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.