🇮🇳 Indie 2025 – Dzień 4 – Opuszczamy Delhi, kierunek Agra 🚗 🛣️ 🛕🏰
Nasz plan zobaczenia najważniejszych rzeczy w Delhi prawie zakończony. Można przejść do realizacji kolejnego punktu rozpiski pobytu w Indiach. Przenosimy się do Agry. Ale za nim tam dojedziemy to mamy jeszcze po drodze ostatni punkt na naszej liście „must see” w Delhi – miejsce pamięci poświęcone Mahatmy Gandhiego, które nazywa się Raj Ghat.
Kilka słowo o tym ważnym dla Indii człowieku. Mahatma Gandhi, który żył w latach 1869–1948 był indyjskim przywódcą ruchu niepodległościowego, który stosował filozofię biernego oporu i pokojowego nieposłuszeństwa wobec brytyjskich rządów. Jego działania, takie jak Marsz Solny w 1930 roku i kampanie bojkotu brytyjskich towarów, przyczyniły się do odzyskania przez Indie niepodległości w 1947 roku.
Zginął 30 stycznia 1948 roku w Nowym Delhi, zamordowany przez Nathurama Godse, hinduistycznego nacjonalistę, który oskarżał Gandhiego o nadmierne ustępstwa wobec muzułmanów.
Raj Ghat to prosta, czarna marmurowa platforma oznaczająca miejsce, w którym spopielono ciało Gandhiego. Na środku płyty pali się wieczny płomień, symbolizujący pamięć o nim. Cały teren otoczony jest zielonymi ogrodami, co nadaje temu miejscu atmosferę spokoju i refleksji.
Na kamiennej płycie wyryte są ostatnie słowa Gandhiego – “Hey Ram” (O Boże), które według świadków wypowiedział w momencie zamachu.
Raj Ghat jest ważnym miejscem dla mieszkańców Indii i turystów. Każdego roku 30 stycznia, w rocznicę śmierci Gandhiego, odbywają się tu uroczystości upamiętniające jego życie i dziedzictwo. Wiele znanych osobistości, w tym polityków i światowych przywódców, składa tu kwiaty i oddaje hołd Gandhiemu.
Jest to także obowiązkowe miejsce edukacyjne dla indyjskich dzieci i młodzieży. Od rana podjeżdżają autokary z wycieczkami szkolnymi. Jak ważny był to człowiek dla tego kraju, niech świadczy fakt, że na każdym banknocie jest jego wizerunek.
Opuszczamy Delhi i kierujemy się na południe. Mamy do przejechania jakieś 200km a podróż, jak mówi Sani, zajmie 4 godziny. Potwierdza także, że będziemy jechać szeroką autostradą. Dlaczego tak długo pojedziemy? Ano dla tego że samo wyjechanie z Delhi trwało godzinę. Potem trasa wiodła przez inne miasta aglomeracji, których ruch także spowalniał przejazd mimo, że droga trzy a czasami czteropasmowa. Musimy pamiętać że w aglomeracji Delhi mieszka ok. 32 miliony ludzi. Mijamy kolejne miasta z dzielnicami biurowców i zakładów produkcyjnych. Po 2 godzinach robi się trochę luźniej ale my i tak mamy do przejechania ciągle 140 kilometrów.
Kilometry mijają powoli bo i Soni nie pogania i jedzie max. 80km/h. Zatrzymujemy się na kawkę i szybki lunchyk bo już południe. Trochę odmiany od masali, curry i byriani. Zaciekawiła nas pozycja w menu Burger King. Burger z baraniną. Ciekawe jak smakuje? Musicie pamiętać, że w Indiach nie zjecie wołowiny a wieprzowina nie jest popularna i jak mówi Soni, jedzą ją tylko biedni i niższe kasty. Tu większość je wege a z mięsa – kurczaki.
W sumie nie powiem Wam jak smakuje kotlet z baraniny bo cały Burger był zalany ostrym sosem, który skutecznie zatkał kubki smakowe 😀 Nie ma lekko. Znaleść coś mniej lub nie pikantnego do jedzenia to wyzwanie tutaj 🍔🌶️
Oczywiście był także obowiązkowy dla Zuzi Starbucks. Po pół godzinnej przerwie jedziemy dalej na południe 🚗 i już po 5ciu godzinach od wyjazdu docieramy do Agry. Tu sytuacja na drogach lokalnych wraca do „normy” i 3km do hotelu jedziemy 45 minut.
Meldujemy się w hotelu. Plan na dzisiejsze popołudnie w Agrze jest taki, że zaraz jedziemy zwiedzać Agra Fort, później bliżej zachodu słońca pojedziemy na punk widokowy na Taj Mahal ale po drugiej stronie rzeki. Wizytę i zwiedzanie samego kompleksu grobowca Taj Mahal planujemy jutro wcześnie rano wraz ze wschodem słońca. W hotelu tylko szybka toaleta i jedziemy do fortu.
Agra Fort to potężna twierdza z czerwonego piaskowca w Agrze, wpisana na listę UNESCO. Została zbudowana w XVI wieku przez cesarza Akbara i służyła jako główna rezydencja władców Mogołów. Twierdza otoczona jest wysokimi murami (nawet wysokimi na 35 metrów) o długości około 2,5 km, a w jej wnętrzu znajdują się liczne pałace, meczety i ogrody. Na czas pobytu w Agrze mamy tutejszego przewodnika o imieniu Mani. To kolega Soniego, który ma licencję na usługi turystyczne w tym mieście.
Mani oprowadza nas i opowiada historię tej ogromnej budowli. Z ciekawych faktów zapamiętałem, że W 1803 roku fort przejęli Brytyjczycy, którzy używali go jako garnizonu wojskowego. To czego się spodziewałem to że z fortu widać Taj Mahal a czego się nie spodziewałem to to, że część fortu ma wiele marmurowych i białych budowli, choć fort jest nazywany „Czerwonym Fortem”
Tak chodząc i podziwiając kunszt budowniczych oraz chłonąc informacje od Maniego mijają 2 godziny. Kończymy zwiedzanie i jedziemy na zachód słońca do punku widokowego na Taj Mahal. Dziś widzimy go z tej perspektywy, jutro o świcie będziemy zwiedzać ten pałac-grobowiec.
Zapada już zmrok. Jedziemy do centrum na kolację. Dziś tak pół na pół. Trochę indyjskiego jedzenia, trochę chińskiego. Znowu wszystko super smaczne i „pod korek”. Wracamy do hotelu i tak kończymy dzisiejszy, pełen wrażeń dzień. Jutro zaczynamy bardzo wczas bo o 6:30.
Widać że macie przewodnika – nigdy nie było tyle zdjęć z tatą przez wszystkie wpisy z podróży co teraz w jednym poście 🙂
Tak, przewodnicy są a Many to zdjęciowy profesionalista. Tylko dlatego daje sie mu fotografować
No pięknie pokazujecie Indie. U was na tych zdjęciach tak czysto tam jakoś jest albo inni chyba przesadzają.
Przewodnik dobrze planuje. Gdzie go można znaleźć? Na jakiej witrynie?
Pozdro
Podziękowania dla stałego komentatora tego bloga Jesteśmy na razie pozytywnie zaskoczeni czystością w Indiach. Oczywiście, byliśmy w miejscach turystycznych w stolicy i w innych miastach więc może trochę dbają tu więcej. Dziś po podróży z Agry do Jaipur moge powiedzieć, że tak jest. Prowincja jest dalej brudna ale nie śmierdzi. Zauważyłem, że młodzi nie śmiecą, jest wiele publicznych odezw aby nie stosować plastików (reklamówki, opakowania). Chyba zmienia się na lepsze ale porównania nie mamy. Soni czy jego kolega w Agrze – Many, są profesjonalistami. Podam namiary na nich wkrótce.