🇰🇷 🇹🇭 Korea i Tajlandia 2025 – Dzień 5 – Changgyeonggung Palace i hop na plażę 🏰☀️✈️🏖️⛱️

Wtorek, nasz czwarty dzień w Seulu. Po porannym śniadanku idziemy do głównej atrakcji jaką mamy na dzisiaj zaplanowaną. Słońca nie widać, ale jest bardzo wilgotno i duszno. No leje się z nas zaraz po wyjściu z hotelu. Na szczęście do Changgyeonggung nie mamy daleko, tylko jakieś 15 minut piechotką.

Dochodzimy i kierujemy się do kasy. Niestety, mimo że dopiero jest 10ta rano, to już nie ma biletów do jednej z części tego kompleksu pałacowego, zwanej Secret Garden. Cóż, tam tylko wpuszczają ograniczona ilość zwiedzających i cały limit do 16:00 został już wykupiony.

Kupujemy więc tylko bilet na pozostałą część ( koszt to 15 000 wonów , jakieś 40 zł) i zaczynamy zwiedzanie. No ale cóż to za miejsce jest zapytacie. Otóż, Changgyeonggung to jeden z pięciu głównych pałaców królewskich w Seulu, zbudowany w XV wieku przez króla Sejonga dla jego ojca, króla Taejonga. Początkowo znany jako Suganggung, został rozbudowany i przemianowany na Changgyeonggung za panowania króla Seongjonga. W czasach dynastii Joseon służył głównie jako rezydencja królewskich kobiet – królowych, matek królów i konkubin.

Pałac ucierpiał wielokrotnie: podczas inwazji japońskiej w XVI wieku oraz w okresie okupacji japońskiej, gdy został przekształcony w ogród zoologiczny i park rozrywki. Obecnie przywrócono mu bardziej historyczny charakter. Wśród najważniejszych budynków znajdują się: Honghwamun (brama główna), Okcheongyo (kamienny most), Myeongjeongjeon (główna sala tronowa) i Munjeongjeon (sala narad). Pałac wyróżnia się skromniejszą, ale elegancką architekturą i spokojną atmosferą, mniej tłoczną niż w bardziej znanych kompleksach. I rzeczywiście, zwiedzających jest sporo mniej, co widać na poniższych zdjęciach.

I tyle by było z ukulturalniania w dniu dzisiejszym. Po dwóch godzinach, opuszczamy ten piękny kompleks pałacowy i idziemy na lunch. To będzie raczej nasz ostatni lunch w Korei, gdyż dziś wieczorem przelatujemy do Tajlandii, więc dalej wybieramy restaurację z typowymi dla tego kraju potrawami – bibimbab, gimbab, teobokki i inne których nazw nie zapamiętaliśmy. Moje zupa z pierożkami i Zuzi teobokki sa bardzo pikantne i odpuszczamy bo jednak podróż przed nami.

Po drodze do hotelu kupujemy jeszcze ostatnie pamiątki.

W hotelu oporządzamy się i pakujemy. O 17:00 robimy check-out i zaraz podjeżdża po nas umówiony driver (ten sam co wiózł nas z lotniska tutaj). Pakujemy się i jazda na lotnisko – nawigacja pokazuje, że pojedziemy 90 minut. Tak, jesteśmy w szczycie komunikacyjnym w Seulu to korki na każdym kroku.

Im bliżej lotniska tym było luźniej ale i tak niespełna 60km podróż trwała 110 minut. Zabieramy się za odprawy bo z 3 godzin zapasu zostały tylko dwie. Ale tu wszystko sprawnie i po pół godzinie już jesteśmy w okolicach bramki nr 250, skąd polecimy do Bangkoku.

Boarding zaczął się punktualnie o 20:45. Lecimy narodowymi liniami Korei czyli Air Korea. Samolot to Airbus A321.

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Dziku pisze:

    No ładnie, ładnie i jedzonko było ciekawe, na pewno piecze dwa razy.
    Wiedzieliście, że rzad Południowej Korei płaci facetom, którzy się tam przeniosą i założą rodzinę z rodowitą Koreanką 50k US$ ? Domek na wsi albo mieszkanie w mieście też dostaną? Pozdrowienia.

    • Piotr pisze:

      Za 50k USD to chyba bym się nie skusił. Uroda jako mi nie pasi , ale pewnie w domu by czysto było

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.