Bałkany 2016 – Dzień 4 – …… parostatkiem w długi rejs, statkiem na parę …….
Witamy po dwudniowej przerwie spowodowanej brakiem internetu i przemieszczaniu się do kolejnego miejsca. Teraz już wszystko powinno być na bieżąco.
Tak jak w tytule wpisu śpiewał K.Krawczyk, dzisiaj mamy długi rejs 🙂 Może nie parostatkiem bo łodzią motorową, ale z pewnością będzie długi. Ma trwać 5-6 godzin. Punktualnie o 10:00 przyszedł po nas organizator i zaprowadził nas na niewielki pomościk nieopodal naszego pensjonatu. Płyniemy na południe, na sam koniec jeziora do miejscowości Sv. Naun. To będzie ok 20 km bo jezioro ohridzkie mierzy lekko ponad 30km. W najszerszym miejscu ma 14,8km. Najgłębsze miejsce to blisko 290m ! Pogoda piękna, humory dopisują. O 10:20 wypływamy. Jezioro spokojne, woda przy krystalicznie przejrzysta a widoki przepiękne. Pierwszym naszym postojem jest skansen z 7 wieku p.n.e. – miasteczko na wodzie zbudowane na palach wbitych do dna. Bay of Bones Museum. Trzeba przyznać ze jak na te czasy to mieli bardzo dobrych projektantów wnętrz bo w środku dużo miejsca i wygodne łoże :-). Zuzia zaraz wybrała domek dla siebie 🙂 Ja filmuje to miejsce z powietrza.
Kolejny przystanek to mała zatoczka z cerkwią Matki Bożej Zahumskiej. Częściowo jest to nowy budynek, częściowo oddawany właśnie zabiegom renowacji.
Można tu latać – to latamy !!!
Po 3,5h dopływamy na sam koniec jeziora aż pod samą granicę z Albanią do miejscowości Sv. Naum. Tu w parku narodowym mamy chwilę na kawę a dzieci na frytki w restauracji na wodzie. Restauracja jest na wodzie, ale nie na jeziorze ohridzkim. Znajduje sie ona na niewielkim jeziorku które zasila w wodę to ogromne. A woda wpływa do niego z kilkunastu podwodnych źródeł, każde o wydajności kilkunastu m3/min. Wynajmujemy wiosłowa łódkę z przewodnikiem, który opowiada o faunie i florze tego miejsca jak również pokazuje nam te podwodne rodła. Woda czyściuteńka tylko bardzo zimna bo ma ok. 10 stopni ale nie przeszkodziło to Zuzi w zamoczeniu nóżek :-). Jeszcze tylko krótki spacer do kolejnej cerkwi a jest ich tu kilkanaście.
Wracamy na nasza łódkę i wypływamy w drogę powrotna. Mija właśnie 5 godzin a do domu popłyniemy jeszcze ze dwie 🙂
Uff jest gorąco, ale na łódce czeka na nas mała przekąska w postaci soczystego arbuza i upragniona kąpiel w jeziorze. Po 7 godzinach zmęczeni docieramy do hotelu. Za wynajęcie tej łódki dla nas płacimy 180 EUR co wydaje sie być rozsądna ceną za taki długi rejs.
My pod prysznic a dzieci do basenu. Dziś już ostatnia kolacja w Macedonii, więc koniecznie trzeba popróbować jeszcze lokalnych specjałów – szopska sałatka, grillowana pleskawica, czewape i papryczki. Po wyśmienitej kolacji w pięknym miejscu nie zostało nam nic innego jak tylko spakować sie bo jutro czeka nas przejazd do Czarnogóry.