Malezja 2015 – Dzień 14 – Batu Caves czyli dzień hinduski :-)
by
Piotr
·
2015-07-20
Kolejny dzień w Kaula Lumpur. Jak pewnie odczytaliście w ostatnim wpisie – dziś wyprawa do Batu Caves. Może wyprawa to zbyt dużo powiedziane, ale dłuższa wycieczka to już jest w sam raz.
Batu Caves to wzgórza leżące ok 20 kilometrów od dworca KL Sentral. Można dojechać autobusem, pociągiem lub taksówką. My wybraliśmy pociąg. Wzgórza mają liczne jaskinie, które zostały odkryte w XIX w. Jedna z jaskiń, największa, wkrótce potem stała się miejscem kultu Hindusów a największy na świecie pomnik hinduskiego bóstwa – Lord Murugai został wykonany i umiejscowiony przy wejściu.
Na górę, do jaskini, wiedzie 272 schodów. Pielgrzymom i turystom po drodze towarzyszą małpy. Na górze jedna wielka jaskinia z kilkoma hinduskimi ołtarzykami i jednym głównym przy którym modlą się pielgrzymi, palą lampki oliwne i zostawiają swoje dary: kwiaty i banany. Banany często porywają małpy 🙂 Pokonanie tych 272 schodów to nie lada wyczyn bo dziś strasznie wilgotno i parno. Na górze koszulkę można wyżymać 🙂 turystów wielu lecz przeważają wierni wyznania hinduistycznego dla których jest to święte miejsce.
Wracamy do Kuala Lumpur pociągiem ale nie wysiadamy w centrum ale jedziemy dalej na południe jakieś 4 przystanki za KL Sentral do stacji Bandar Tasik Selatan, gdzie znajduje się południowy dworzec autobusowy. Musimy kupić bilety na pojutrze bo opuszczamy KL i jedziemy do Johor Bahru. Można to zrobić on-line ale trzeba wydrukować potwierdzenie a ja nie mam takiej możliwości. Po odstaniu 20 minut w kolejce kupujemy bilety i wracamy na KL Sentrum.
Jest 13:20 wiec czas na lunch. Dziś jest on zaplanowany jest wg rekomendacji Marka Weinsa. Idziemy przez dzielnicę hinduską – Little India do restauracji, która serwuje dania kuchni indyjskiej. VISALATCHIS, bo tak się nazywa to miejsce, serwuje dania kuchni południowoindyjskiej. Po drodze mijamy inne bary/restauracje, punkty handlowe i usługowe oraz świątynie hinduskie.
Tutaj film Marka z tej restauracji – właściwie po wizycie w niej trudno mi pisać, że to restauracja bo to raczej miejsce gdzie lokalni przychodzą jeść, turystów tu raczej nie ma. ( film http://youtu.be/AZY1bYzN0lM )
Zamiast talerzy – liście bananowca. Menu żadnego nie ma. Na początku przychodzi ktoś z obsługi i z małych, blaszanych wiadereczek serwuje sałatki mówiąc przy tym nazwy które nic nam nie mówią. Asia analizuje skład i znajduje ogórek z czymś tam, okra z czymś tam, marchewka z cynamonem i imbirem, chatney z mango z kiełkami i z czymś tam. Dostaliśmy w sumie po cztery takie sałatki. Potem przyszedł ryż – każdy dostał po konkretnej porcji. Zaraz za ryżem stał gościu z sosami – głownie curry z kurczaka i z ryby plus dwa sosy których nazw nie pamiętam. Za sosami zaraz przyszły mięska czyli kurczak i baranina – bierzemy po dwie porcje w rożnych wariantach. Na koniec jeszcze po zimnym dodatku – jakieś kulki rybne i napoje – ice tea i mango-lassie. Przy czym lokalna ice tea to nie żaden tam wyrób Liptona lecz normalna, czarna herbata z mlekiem i lodem 🙂 No i już bierzemy się do jedzenia w stylu jak na sąsiednich stolikach, czyli ręką prawą bezpośrednio do otworu gębowego, ale nie wychodzi. Obsługa lituje się i przynosi widelce 🙂
Po posiłku “talerze” skalda się jak na poniższym zdjęciu 🙂
Super miejsce, super jedzenie. Wszystko bardzo smaczne lecz zdrowo pikantne. Za całość która była bardzo syta płacimy ok. 50 PLN.
Jedziemy do hotelu aby odpocząć co nieco. Wieczorem jeszcze podjeżdżamy pod Petronas Towers bo dziewczyny czegoś tam nie kupiły wcześniej w sąsiednim centrum handlowym. Łapiemy się na codzienny pokaz fontann, ale to to samo co było dwa dni wcześniej to lody na koniec i wracamy do hotelu. Jest 21:00.
Jutro dzień malezyjski – zapraszamy do lektury jak zawsze, wieczorem czasu polskiego !
3.236516101.6816512
Tags: batu caveskuala lumpur KLLittle IndiaMalajowiemalezjaMark Wiensstreet foodVishalatchi Banana Leaf Meal
You may also like...
Talerze z lisci zaliczylismy na Filipinach ale ……what the hell is Ghandi' s Dessert Desire? A te jadalne rurki do nurkowania? Żurki, idziecie po bandzie!!!!