🇻🇳 Wietnam 2022 – Dzień 19 i 20 – Zakupy i na lotnisko 🛍🎁✈️
To taki łączony będzie wpis z dwóch dni. Na tej wtorkowej szkole gotowania i tym popołudniowym zwiedzaniu, zakończyliśmy nasz „program”. Te dwa ostanie dni to odpoczynek i zakupy. Wczoraj spaliśmy do 9tej, zeszliśmy na śniadanie, które tu serwują do 9:30. Nie za wiele już zostało 😃. Byliśmy chyba ostatnimi gośćmi to już sie za bardzo nie przejmowali, aby coś dokładać. Tylko kawa i jakieś owoce. Dziewczyny w ogóle nie zeszły bo spały dalej 😀. O 11tej zbieramy sie, aby pojechać do centrum handlowego (takiego cywilizowanego) i rozejrzeć się ile co kosztuje, co kupić do domu. Jak wiecie, dziewczyny są po szkole gotowania to pewnie spożywka będzie przeglądana. Jedziemy kilkanaście kilometrów na drugą stronę rzeki Czerwonej do galerii o nazwie Aeon w dzielnicy Long Bien. Jedziemy przez most, który podobno ZSRR zbudowało dla bratniego kraju kiedyś.
To spora galeria z mnóstwem sklepów z markowymi rzeczami, całym piętrem restauracji oraz ogromnym sklepem spożywczym. Chodzimy i chodzimy od sklepiku do sklepiku – torebek i reklamówek przybywa. Zmęczenie takim przymierzaniem piętra za piętrem dopada nas wkrótce (i nie tylko nas 😂😂😂).
Przerwa na lunch, który jemy właśnie na 3 piętrze pełnym restauracji. Wybieramy pełne miski udonu (tak, dawno makaronu nie jedliśmy🙈). Na koniec zakupów, wyjeżdżamy pełnym wózkiem przeróżnej spożywki z supermarketu. Zakupy zmieściły sie do dwóch takich dużych toreb jak w IKEI te niebieskie. Ledwo weszło to do GRABa, bo podjechał malutki. Wracamy i odpoczynek, basen i wstępne pakowanie. Aga przyleciała z ogromną, prawie pustą walizką do Hanoi to miejsca jest sporo. Po wstępnej przymiarce jeszcze jest dużo miejsca więc jutro poprawka. Wieczorny spacer wokół jeziora i odpoczynek.
Dziś scenariusz podobny z tym, że dziewczyny jednak wstają o 9tej na śniadanie. Potem leniuchujemy do 11tej i jedziemy też na druga stronę rzeki do innego centrum handlowego o nazwie Savico Megamall. To raczej mniej prestiżowe miejsce w porównaniu do wczorajszego. Mniejsze, marki nieznane nam ale jest jeden sklep dla którego tu właśnie przyjechaliśmy. To BigC w którym zawsze robiliśmy zakupy będąc w Bangkoku. To takie może TESCO, jeśli miałbym porównać do czegoś co znamy. Ale tutaj to taki ubogi krewny tego z Tajlandii jest jak się okazuje na miejscu. Coś tam dokupujemy ale tak w sumie rozczarowani jesteśmy, bo gdzieś z tylu głowy oczekiwaliśmy takiego samego jak w Bangkoku. Nic to. Lunch też jemy tam na miejscu. Wielkiego wyboru nie ma, ale Zuzia dostrzega KFC. Oj, po 3 tygodniach makaronu i ryżu nie pogardzimy kurczaczkiem w smacznej panierce 😂. Bierzemy zestawy i zjadamy ze smakiem. Wracamy, dopakowujemy i ……… brakło miejsca 🙈😂🙈. Tradycji usiało sie stać zadość – idę kupić dodatkową walizkę 😂. Szybki zakup na równoległej ulicy, przepakowanie i odpoczywamy już do wieczora. Jeszcze krótkie wyjście na miasto w obrębie dwóch ulic, aby wydać ostatnie dingdongi, bo po co brać je do Polski. Po finalnym spakowaniu wszystkiego – ważenie. Razem mamy 105kg czyli dużo poniżej limitu jaki mamy w Emirates. Przed 22:00 zamawiam GRABa, ale już takiego większego, 7-osobowego, aby było gdzie walizki dać. Jeżeli zamówi sie takiego zwykłego to przyjedzie auto wielkości Matiza i może jedna torba wejdzie. Do lotniska mamy 25km. Koszt taksówki to 400tysi czyli jakieś 80PLN. Podjeżdża takie wielkie Mitsubishi to nie ma obaw o miejsca na walizki. Jedziemy szeroka autostradą do lotniska ponad 40 minut.
Potem to już zwykle procedury lotniskowe. Jedno jest niezwykle – wszędzie ostrzeżenia o zakazie robienia zdjęć.
Siedzimy sobie teraz i czekamy na nasz samolot do Dubaju. Planowo ma wystartować o 1:30 już jutro czyli w piątek.
Mogliście jeszcze zrobić Ha Giang Loop na północy. Znana i bardzo mocna organizowana wycieczka na motorkach. Pozdro
Myśleliśmy o Sapa na 2 dni ale już zmęczeni byliśmy i odpuściliśmy. Ha Giang tematu nie było bo my nie „motorkowi” jesteśmy