🇻🇳 Wietnam 2022 – Dzień 2 – Gooooooood Morning Vietnam !!! 😎🚶💒🏤🍜

Wstajemy o 8mej i skoro to nasz pierwszy poranek w Wietnamie to wykrzykuję :

He,he – pewnie wielu rozpoznało głos Robiego Williamsa, który odgrywając role buntownika radiowca, niejakiego Adriana Cronauera w filmie „Good Morning Vietnam” z 1987 roku tak wita się ze słuchaczami swojej audycji. Akcja filmu rozgrywa się w Sajgonie w 1965 roku. To samo miasto więc, tylko trochę później 🙂

A jak jesteśmy przy Wietnamie to kilka zdań o tym ciekawym państwie ( to z kronikarskiego obowiązku). Z obszarem i konfiguracją podobną do Norwegii, Wietnam rozciąga się na około 1650 km z północy na południe i ma około 50 km szerokości ze wschodu na zachód w najwęższej części. Graniczy z Chinami na północy, Morzem Południowochińskim na wschodzie i południu, Zatoką Tajlandzką na południowym zachodzie oraz Kambodżą i Laosem na zachodzie. Ostatnie dane podają ludność na poziomie 102 milionów. To tak informacyjnie 😃

Idziemy na hotelowe śniadanko, które okazało się całkiem spoko. Pomieszanie menu europejskiego z azjatyckim czyli od zupy Pho po naleśniki i parówki. Każdy coś dla siebie wybrał.

Zaraz po posiłku, tuż przed 10tą ruszamy na pierwsze zwiedzanie Sajgonu. I chociaż oficjalna nazwa teraz to Ho Chi Minh City to lokalni dalej mówią, że mieszkają w Sajgonie to i ja tak piszę 😃. Ale jak już tu jesteśmy to kilka zdań o tym mieście. Ho Chi Minh City to największe miasto, centrum biznesowe i finansowe Wietnamu. Mieszka to ponad 9 mln ludzi. Jak już wspomniałem, również jako Sajgon. Ma wspaniałą historię sięgającą setek lat. To od tego miasta w połowie 19 wieku zaczęła się kolonizacja farncuska. Był stolicą francuskiego protektoratu Cochinchina (1862-1954) i Wietnamu Południowego (1954-75). Od 1976 roku przemianowany na Ho Chi Minh City, dziś jest popularnym miejscem turystycznym ze względu na fascynującą kulturę, eleganckie drapacze chmur, ozdobne świątynie i chińskie pagody.

My zaczynamy zwiedzanie od wizyty na najsłynniejszym, sajgonskim targu który mamy tuż za hotelem czyli Ben Thanh. Wewnątrz na stoiskach poprzecinanych alejkami, sprzedaje wszystko, od świeżych produktów po stożkowe kapelusze, kawę i herbatę, ryby i mięso po wyroby z laki. Oczywiście jak na każdym z takich targów obowiązkowy jest labirynt straganów z jedzeniem sprzedających skwierczące bánh xèo (naleśniki z papieru ryżowego) i świeżo przyrządzone bánh mì (bagietki z nadzieniem).

Na razie robimy żadnych zakupów – na razie rekonesans 😃. Idziemy dalej w kierunku katedry. Po drodze mijamy wiele straganów z ulicznymi daniami bo tu jak wszędzie w Azji, je się ciagle i wszędzie.

Po drodze do katedry mijamy ładny budynek oraz pomnik Ho Chi Minha. Dowiadujemy sie trochę więcej o nim. Od 1975 roku budynek ten znany jest jako Budynek Komitetu Ludowego Miasta Ho Chi Minh. Wcześniej, podczas francuskiego okresu kolonialnego był to Hôtel de Ville, pózniej do 1975 był tu ratusz gdy istniał Wietnam Południowy. Niestety nie można godz zwiedzać.

Idziemy dalej w stronę Dwuwieżowa Bazylika Katedralna Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia znajduje się na początku ulicy Dong Khoi, spokojnej oazy w ruchliwym centrum miasta. Zbudowana w całości z materiałów sprowadzonych z Francji, budowa katedry trwała prawie dwie dekady, od 1863 do 1880 roku. Wyglada jak taka mniejsza katedra Notre Dame.

Podobno alabastrowy posąg Najświętszej Marii Panny, stojący pośrodku placu, płakał tylko raz w 2005 roku, czego świadkami były wówczas tłumy. Chociaż ten incydent został obalony przez Kościół Katolicki Wietnamu, tysiące odwiedzających wciąż gromadzą się pod tym posągiem w nadziei, że będą świadkami cudu. Ale podczas naszej wizyty nikogo tam nie było a i sama bazylika w remoncie co znacznie obniżyło wrażenia. Nie wpuścili nas także do środka bo masaż dopiero o 16tej i ewentualnie wtedy. No to kilka zdjęć i dalej.

Po prawej stronie od frontu bazyliki mamy słynną pocztę. Budynek Centralnego Urzędu Pocztowego jest wspaniałym przykładem francuskiej architektury kolonialnej. Jest doskonale zachowany w takim samym stylu, jak w momencie pierwszego otwarcia w 1891 roku. Budynek nadal funkcjonuje jako główna poczta miasta. Tu możemy wejść do środka znajduje się ogromne foyer otoczone rzędami drewnianych budek telefonicznych z epoki wiktoriańskiej, historyczne mapy na ścianach i ogromny portret Ho Chi Minha.

Teraz znowu kierujemy sie na południe w stronę budynku opery. Mimo, że na termometrach mamy 32C a odczuwalna temperatura to 39C to tragedii nie ma. Dużo pijemy i do przodu 👍

Budynek opery też z czasów francuskich i też zamknięty 😃.

Dalej na południe w stronę rzeki o nieznanej mi nazwie ale jest to odnoga większej o nazwie Sai Gon, która przepływa przez inne dzielnice tego miasta. Tam chcemy trochę odpocząć po pierwszej części zwiedzania, napić sie kawy oraz podjąć decyzje gdzie i co jemy na lunch. Mijamy wysokie i reprezentacyjne budynki i dochodzimy do jednej z wielu nadbrzeżnych kawiarni. W oddali góruje coś jakby downtown z wieloma wysokościowcami.

Tu podejmujemy decyzje, że jedziemy na lunch do słynnej Lunch Lady, czyli znanego straganu ulicznego słynącego z doskonałych zup, który swego czasu odwiedzał Anthony Bourdain oraz nasz guru od azjatyckiego jedzenia – Mark Wiens. Oboje w swoich przekazach bardzo polecali to miejsce. Zamawiam wiec taksówkę za pomocą aplikacji GRAB ( taki azjatycki UBER ) i już jedziemy te kilka km do następnej dzielnicy. Niestety, nie wiemy co sie stało, czy to COVID czy inne okoliczności, ale zastajemy to miejsce opuszczone i zamknięte – nikogo nie ma. Musimy skorzystać więc z oferty okolicznych restauracji. Nasze pierwsze zupy PHO smakują wyśmienicie.

Sprawdzam na mapie i znajduje jedna z atrakcji w pobliżu jest to Świątynia Nefrytowego Cesarza (Jade Emperor Pagoda). Mamy tam tylko 600m to idziemy na piechotę.

Musimy kilkakrotnie przechodzić przez ruchliwe ulice i na początku trochę sie tego obawialiśmy, gdyż nikt tu sie nie zatrzymuje nawet na pasach. Ale już to opanowaliśmy – trzeba przechodzić w miarę szybko i zdecydowanym krokiem i nie zatrzymywać sie. Kierujący skuterkami i samochodami widza cię i tak dostosowują szybkość i tor jazdy aby cię bezpiecznie minąć. Dlatego nie należy sie zatrzymywać. Dochodzimy wkrótce do tej świątyni.

Świątynia została otwarta w 1909 roku na cześć najwyższego boga taoistycznego Nefrytowego Cesarza lub Króla Niebios Ngoc Hoang ( ma dwie nazwy). Urok świątyni wynika z faktu, że łączy ona wpływy taoizmu, buddyzmu i innych chińskich systemów wiary.

Świątynia jest wypełniona kilkoma posągami bogów i bohaterów, w tym posągiem generała, który pokonał Zielonego Smoka i innego generała, który pokonał Białego Tygrysa. Wiele obrazów i symboli jest wyrzeźbionych w drewnie na drzwiach i kolumnach. Dach pokryty jest szczegółowymi dachówkami, w powietrzu wiszą czerwone latarnie, a atmosferę dodaje zapach.

Dobra to na dzisiaj zwiedzania koniec. Zamawiam Graba i jedziemy do hotelu. Czas relaksu 😂 Do 17tej czilujemy na basenie, który w naszym hotelu jest na dachu.

Nie chce sie nam gdzieś daleko iść na kolację ale spacer się przed nią należy. Idziemy pochodzić tu niedaleko po naszej dzielnicy. Robi sie już jednak zmrok. Ruch na drogach coraz większy. Wracając do restauracji, którą wybraliśmy na kolacje musimy przejść przez ruchliwą ulicę z dziesiątkami skuterów. Jak to wyglądało możecie zobaczyć poniżej. Zaznaczam, że to były pasy a my mieliśmy zielone światło 🙈.

Docieramy. Zamawiamy spring rolsy oraz inne dania – sałatki, zupy i wołowinę z warzywami. Nie były to jakieś wybitne popisy kucharza ale i tak o krocie lepsze niż w Polsce w kuchniach orientalnych. W sumie neutralnie https://nhahangdimai.com. Kończymy o 20tej i idziemy do hotelu na odpoczynek. Jutro wcześniejsza pobudka bo o 8:00 przyjeżdzają po nas – jutro pierwsza z wycieczek 😃👍

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.