🇮🇹 Italia 2020 – Dzień 6 – Jeśli dziś jest czwartek, to jsteśmy w Wenecji 🎭🛥🛳🚍🛶🎭
Tak jak wspominałem we wczorajszym wpisie, dziś mamy wycieczkę do Wenecji. Możemy się tam dostać na kilka sposobów – własnym lub wynajętym samochodem, odległość 57km, czas ok.80 minut. Można autobusami ale to trwa kilka godzin. Można też stateczkiem, autobusem, promem i tramwajem wodnym i to nas interesuje 😀😂😀. Ogólnie wyglada na skomplikowany proces transportowy i mając na uwadze, że jesteśmy we Włoszech, taki powinien być, ale ku naszemu zdziwieniu to najprostszy i najszybszy sposób aby dostać się z Chioggi do Wenecji. Ekonomicznie całkowicie nieuzasadniony bo koszt dojazdu własnym samochodem wraz z parkingiem to jakieś tylko 25-30€ na nasza grupę ale podróż tak wieloma środkami lokomocji nas zaciekawiła i postanowiliśmy sprawdzić jak to wyglada w rzeczywistości mimo, że koszt to już 80€.
A plan jest taki. Z Chioggi stateczkiem na sąsiednia wyspę Pellestrinę. Tam przesiadamy się do autobusu i jedziemy na północ wyspy gdzie cały autobus wjeżdża na prom i przepływamy na sąsiednia wyspę Lido. Tam kontynuujemy autobusem aż do miasta Lido, które już znajduje się na wysokości Wenecji i tramwajem wodnym dojeżdżamy praktycznie w każde miejsce w które chcemy. Wyglada skomplikowanie ale robi się to na jednym bilecie lokalnego operatora miejskiego z Wenecji firma ACTV. Dzień wcześniej ustalamy, że najlepszą godziną na rozpoczęcie tej skomplikowanej na pierwszy rzut oka podróży będzie rejs z Chioggi na Pellestrine o godz 8:45. Wyjeżdżamy więc z naszego ośrodka o 8:00 żeby mieć jakieś po przyjeździe do Chioggi jakieś 30 minut na zaparkowanie i przejście ok. 800m z parkingu do portu. Spoko, jeszcze poranne cappuccino wypijemy przed portem myślimy. Byliśmy w błędzie bo na naszej drodze na parking w pewnej chwil zobaczyliśmy znak zakaz ruchu i policjanta, który stanowczym gestem wskazał, że dalszego przejazdu nie ma. Co jest grane? Wczoraj droga sprawdzona i przejezdna – dziś zamknięta? Oczywiście jest inna droga aby dotrzeć do parkingu ale to zabiera więcej czasu i rezerwa minut jaką mieliśmy na początku zmniejsza się do kilku a biletów tez jeszcze nie mamy. Dobra, odjeżdżamy na około, cudem znajdujemy miejsce parkingowe (czemu pełno o tak wczesnej porze?) i z wywieszonym językami biegniemy do portu. Docieramy na 4 minuty przed odpłynięciem stateczku. Ale znowu zdziwko, dlaczego tłumy przed wejściem – dosłownie dziesiątki ludzi jak nie setki a wczoraj gdy sprawdzaliśmy koszt biletów to do popołudniowego rejsu wsiadło kilka osób. Sprawa się wyjaśnia natychmiast, gdy tylko odwracamy głowy w stronę głównej ulicy która biegnie przez całą Chioggie – dziś jest dzień targowy i cała ta główna właśnie ulica jest zastawiona kramami i zamknięta dla ruchu (dlatego nie mogliśmy przejechać do parkingu). Pasażerów tez jest sporo więcej bo już mieszkańcy Pellestriny wracają z zakupami do siebie. Szybko kupuje bilety – najtańsza opcja dla nas to 24-do godzinne ważne na wszystkie środki transportu (po 20€). Wchodzimy na stateczek i ruszamy w 25 minutowy rejs na sąsiednią wyspę Pellegrinę. Numer linii statku to 11.
Po drodze mamy jeden przystanek na Pellestrinie, zanim dopływamy do niewielkiego portu gdzie statek kończy trasę. Nazwa portu – Pellestrine. Tu za kilka minut podjeżdża autobus linii też 11 i jedziemy nim na północ wyspy aż do jej końca. Pellestrine jest bardzo wąska. Przypomina chyba trochę mierzeje helską, choć miejscami ma tylko kilka metrów szerokości. Wyspa znana jest z pięknej plaży na która przyjeżdzają mieszkańcy Chioggi i nie tylko. Jedyną na wyspie droga jedziemy jakieś 35 minut aż dojeżdżamy na jej koniec. Tu autobus wjeżdża na cumujący już prom i w 10 minut przepływamy na podobnej budowy wyspę Lido. To kawałeczek, ale musimy przepuścić nadpływający z prawej burty tankowiec co spowalnia nas trochę. Po przybiciu promu do portu promowego w Lido, kontynuujemy dalszą podróż na północ wyspy.
Po 30 minutach dojeżdżamy do głównego portu o nazwie LIDO SME (Santa Maria Elisabetta). Tu kończymy cześć autobusową i wskakujemy w jeden z wielu vaporetto (tramwaj wodny), który wiezie nas kilka przystanków w okolice placu św. Marka. Wszystko na jednym bilecie. Po wyjściu z tego wodnego tramwaju do placu mamy może z 200m. Dochodzimy szybko i wow … jak tu pusto. Byliśmy wcześniej w Wenecja kilka razy i taki widok to nowość. Naprawdę, nie ma w ogóle porównania w ilości turystów z przed pandemii a teraz. Pustki, a większa połowa stolików w restauracjach na placu swieci pustkami. Mamy tu trochę pecha bo jedyne miejsce do którego chcieliśmy wejść czyli katedra jest zamknięta dla zwiedzających z powodu remontów. Robimy kilka zdjęć i idziemy w stronę mostu Rialto.
Tu jakby więcej turystów. Także wykonujemy pamiątkowe zdjęcia i wynajmujemy przejażdżkę gondolą. Od jakiegoś czasu maja stałe ceny – 80€ za 1/2h. Płyniemy trochę Canale Grande, później dalej wąskimi kanałami aby na koniec znów wrócić na najszerszy kanał Wenecji.
Idziemy na północ wyspy aby popłynąć na wyspę Murano. Tu z przystanku Fondamente Nove przepływamy obok wyspy św. Michała na której jest umiejscowiony cmentarz dla całej Wenecji, dopływamy do Murano. Ta wyspa słynna jest z produkcji szkła użytkowego oraz artystycznego. Też sa kanały i nad jednym z nich odpoczywamy w lokalnej tawernie. Zuzia nie może darować sobie porcji makaronu – my pozostajemy tylko przy napojach bo gorąc jest niesamowity.
Zaraz po tym krótkim odpoczynku idziemy do lokalnej huty szkła, gdzie mamy pokaz produkcji szkła artystycznego połączony oczywiście z wizytą w sklepie firmowym. Pokaz kosztuje po 10€ od dorosłego a te 30€ które zapłaciliśmy możemy odjąć sobie za zakupy jeśli kupimy coś powyżej tej kwoty. Ale wpierw pokaz kunsztu mistrza hutnika szkła. Wpierw pokazuje nam jak wydmuchuje wazon. Potem już bez dmuchania w mig z gorącej masy kształtuje konia – dosłownie kilka ruchów specjalnymi szczypcami – robi wrażenie. Na koniec kupujemy w firmowym sklepie drobne, szklane pamiątki z oryginalnego szkła z Murano.
Wracamy do Wenecji. Idziemy wąskimi uliczkami na południe ok. 1 km aż do placu św. Marka. Tu Agnieszka musi wykonać kilka specjalnych ujęć filmowych na ćwiczenia na studiach. Zajmuje jej to 15 minut i zaraz po 15:00 wracamy tramwajem wodnym do miejscowości Lido na wyspie LIdo.
Potem to już wcześniej opisywana droga ale w odwrotnej kolejności . O 17:10 dopływamy do Chioggi. Idziemy do samochodu i wracamy na ośrodek. Jesteśmy tak zmęczeni, że nawet nie planujemy wyjścia na kolacje ale zjadamy coś na szybko i kładziemy się do łóżek. Może jeszcze nie zasypiamy wszyscy ale już ok. 21:00, gdy masie sąsiedzi szykują się do posiłku my już śpimy ( w większości bo ja jeszcze piszę ten tekst 😀)
O tej porze roku na placu Św Marka powinny być tłumy… No igołębie, gdzie są gołębie?
Tłumów nie było. Pusto było i czego nigdy nie widziałem – wolne stoliki w restauracjach na placu. A gołębie były ale tez jakby mniej