Tajlandia 🇹🇭 i 🇰🇭 Kambodża 2019 – Dzień 9 – Powrót do Tajlandii ☀️✈️☀️
Ostatni dzień w Kambodży. Jeszcze rano idziemy na targ po przyprawy. Poranny targ różni się od późniejszego tym, że jest bardzo dużo lokalnego, świeżego jedzenia i zwykłych ludzi, którzy przychodzą tu aby kupić produkty do gotowania. Jest trochę hardcorowo 🙂 Zapachy ryb mieszają się z wonią mięsiwa. Sprzedający na bieżąco sprawiają ryby czy kurczaki. Dzielą je na porcje, tną na kawałki. Co tu dużo mówić – śmierdzi, ale jest za to kolorowo 🙂
W drodze powrotnej spotykamy małego mnicha, który chodzi od ulicznego sklepu do sklepu i staje przed każdym z nich. Po otrzymaniu ofiary, modli się i błogosławi chyba 🙂 Zaraz wsiada do tuk-tuka i jedzie gdzieś dalej. Pytamy kierowcy ile on ma lat – dwanaście odpowiada bo zna go 🙂
Idziemy dalej do hotelu. Wklejam kilka zdjęć z porannego życia ulicy w Siem Reap.
Przy hotelu mamy pralnie. Korzystaliśmy z jej usług 2 dni temu. Cena prania z prasowaniem to 1$ za kilogram. Asia mówi, że taki punkt blisko domu rozwiązałby wiele jej problemów, hahah 🙂
O 13:30 bierzemy dwa tuk-tuki po 5$ każdy i jedziemy na lotnisko. Szybka odprawa na stanowiskach Air Asia, kontrola paszportowa i bezpieczeństwa. Nasz samolot przylatuje o 16:00. Standardowy dla tej linii lotniczej A320, zabiera nas do Bangkoku pół godziny później.
[sphere 10198]
Lot jest krótki. Ledwo zdążam wypełnić deklaracje celne dla nas wszystkich, kiedy kapitan oznajmia, że zaczynamy procedurę lądowania na lotnisku w Bangkoku. Lot trwa 50 minut. Lądujemy na lotnisku Don Mueang na północy miasta. To stare lotnisko, które było tym głównym gdy jeszcze Suvarnabhumi nie było. Jest bazą dla Air Asia.
Idziemy po taksówkę. Obsługa mówi, że do jednej się nie zmieścimy i że trzeba dwie wsiąść. Chcemy jedną większą – to jest problem nie do przeskoczenia. Mamy czekać aż się jakaś większa pojawi – może przyjedzie mówią. Czekamy 10 minut i w końcu zamawiam vana w aplikacji Grab. Przyjeżdża za 7 minut i zabiera nas do hotelu, który tym razem mamy w innej lokalizacji – blisko Victory Monument.
Jest już 19:30 i idziemy tylko do pobliskiej restauracji na szybka zupkę. Nareszcie tom yum jaką lubimy. Będzie piekło dwa razy na pewno 🙂 🙂