🇮🇳 Indie 2025 – Dzień 14 – Mumbaj, spacer po Colabie 🚶♀️🏰🚗
Trochę pospaliśmy to czas ruszyć w miasto. Do tych najciekawszych miejsc nie mamy daleko więc nie ma pośpiechu. Wpierw kawa. W kawiarni którą mam do której wstępujemy, mało kto zamawia kawę – o tej porze to wszyscy raczej piją masala czaj. Po drodze do kawiarni mijamy kilka ulicznych sprzedawców tego napoju. Przed naszym lokalem, gdzie pijemy kawkę jest rozłożony sprzedawca, który ma duże wzięcie. Kolejka do niego i spore zainteresowanie. No muszę sprawdzić co sprzedaje. Hmmm, to chyba rodzaj jakiejś przekąski śniadaniowej. Jakieś kawałki pieczywa czy roti polewą sosami o konsystencji i kolorze farb malarskich. Może i to dobre ale raczej nie spróbuję 😄🙅🏼
My pijemy kawkę a Zuzia tam swoje rzeczy – matcha i tościk z awokado.
Żeby skrócić trochę drogę przechodzimy przez stację kolejową Churchgate. Dziś nie ma o tej porze wielkiego ruchu. To pierwsze zdjęcie wczoraj późnym popołudniem zrobiłem.
Jak widzicie, usługi JDG mają się tu dobrze. Zaraz obok tego dworca znajduje sie pierwszy punkt na naszej liście do zobaczenia dzisiaj. Jest to siedziba kolei zachodnich (Western Railway Headquarters).
Budynek został wybudowany w XIX wieku w czasach brytyjskich, gdy rozwój kolei był kluczowy dla transportu i handlu w Indiach. Architektonicznie reprezentuje styl Indo-Ghotic, który jest charakterystyczny dla wielu budynków publicznych i rządowych zbudowanych w drugiej połowie XIX wieku w południowym Mumbaju. Bardzo trudno jednak uchwycić ten obiekt w obiektywie, gdyż jest otoczony wysokimi drzewami i bujną roślinnością. Pięknie wygląda wieczorne podświetlenie jakie widzicie na pierwszym zdjęciu, które także zrobiłem wczoraj wieczorem.
Dalsze kroki kierujemy w okolice Uniwersytetu Mumbajskiego, gdzie jednym z najbardziej charakterystycznych budynków jest Rajabai Clock Tower
Rajabai Clock Tower to zabytkowa wieża zegarowa. Wieża została zbudowana w latach 1869–1878 według projektu sir George’a Gilberta Scotta, znanego brytyjskiego architekta wiktoriańskiego. Styl architektoniczny to neogotyk wiktoriański, z elementami inspirowanymi indyjskim rzemiosłem. Wieża ma 85 metrów wysokości i była przez pewien czas najwyższym budynkiem w Indiach.
Idziemy dalej w kierunku India Gate. Mijamy Royal Alfred Sailors’ Home, który był zbudowany w latach 1872–1876 jako schronisko dla brytyjskich marynarzy odwiedzających Mumbaj (wówczas Bombaj). Obecnie pełni funkcję siedziby Maharashtra Police Headquarters.
Dochodzimy do słynnej Bramy Indii, czyli „Gateway of India”. Jest to symbol miasta i popularna atrakcja turystyczna, często nazywana „Wrotami do Indii”. Została zbudowana w 1911 roku na cześć wizyty króla Jerzego V i królowej Marii w Indiach. Oficjalnie ukończona dopiero w 1924 roku, stała się głównym punktem wjazdu dla brytyjskich oficjeli do Indii. W 1948 roku, po uzyskaniu niepodległości przez Indie, to właśnie przez Gateway of India ostatnie brytyjskie oddziały opuściły kraj, co nadało miejscu symboliczne znaczenie.
Brama ma 26 metrów wysokości i została zaprojektowana przez George’a Witteta w stylu indo-saraceńskim, łączącym elementy architektury hinduistycznej, islamskiej i gotyckiej. Zbudowana z żółtego bazaltu, ma duże centralne przejście oraz łukowe kolumny inspirowane muzułmańskimi i hinduskimi świątyniami. Jak widzicie na zdjęciach, częściowo w remoncie. Na placu przed bramą także prace rozbiórkowe jakiejś sceny pewnie po imprezie.
Po lewej stronie bramy widzimy słynny Taj Mahal Palace Hotel. Hotel ten to jeden z najbardziej luksusowych i historycznych hoteli w Mumbaju. Jest symbolem elegancji, kolonialnego dziedzictwa i indyjskiej gościnności. Został otwarty w 1903 roku przez Jamsetji Tata, założyciela Tata Group. Legenda głosi, że zdecydował się go zbudować po tym, jak odmówiono mu wstępu do jednego z brytyjskich hoteli w Mumbaju. W 2008 roku był miejscem tragicznych zamachów terrorystycznych, w których terroryści przez kilka dni przetrzymywali zakładników. Po atakach został odrestaurowany i ponownie otwarty w pełnej świetności. Hotel łączy w sobie style indo-saraceński, islamski, renesansowy i gotycki, co nadaje mu unikalny wygląd. Ma imponującą czerwoną kopułę, charakterystyczną fasadę i bogate wnętrza wykończone marmurem, kryształami i drewnem.
Następnie nasze kroki kierujemy na południe. Idąc ruchliwą ulicą napotykamy słynną Leopold Café. A czemu ta kawiarnia niby słynna?
Ponieważ Leopold Café to jedna z najbardziej znanych i kultowych kawiarni w Mumbaju. Założona w 1871 roku, jest popularnym miejscem zarówno wśród turystów, jak i mieszkańców miasta. Popularność wśród podróżników zyskała dzięki książce “Shantaram” Gregory’ego Davida Robertsa, w której pojawia się jako jedno z kluczowych miejsc akcji (ja nie czytałem, u Asi jest na short liście). Tu podobnie jak w hotelu Taj Mahal Palace w 2008 roku podczas zamachów terrorystycznych, kawiarnia została ostrzelana przez terrorystów. Cóż, siadamy, zamawiamy kawkę i delektujemy się miejscem kultowym. Oprócz cen nic nas nie zaskoczyło 😂🤷😂
Później idziemy jeszcze na południe. Tu już nie jest tak „turystycznie”, zaczyna się normalne życie uliczne w Indiach. Jak obiecałem wczoraj, wklejam fotki z ulicznego jedzenia (i nie tylko) w Mumbaju.
Jesteśmy już ładnych kilka kilometrów od hotelu. Zamawiamy UBERa i wracamy odpocząć. Prysznic i godzinka relaksu w pozycji horyzontalnej dodała energii. Zamawiamy ponownie UBERa i jedziemy na zakupy do jednego z mumbajskich centrów zakupowych – Phoeniks Palladium Mall. To całkiem daleko od naszej lokalizacji. Kilkanaście km na północ. Te kilkanaście w tym mieście to odległość na conajmniej godzinę jazdy. Mijamy nowe i stare dzielnice. Nowo powstające budynki i te co chyba pamiętają jeszcze brytyjski zarząd.
Przy centrum handlowym korki nasilają sie. Dojeżdżamy i zaczynamy eksplorować. Budynek główny przepiękny. 70-80% marek, które znamy w Europie. Ceny sporo wyższe nawet za te same kolekcje w sieciówkach odzieżowych (Zara, Bershka, itp) niż u nas. Dziewczyny jednak wypatrują okazje i nie wracamy na pusto 😁.
To powyższe zdjęcie przedstawia symbol Indii – jak doczytałem na tabliczce😄 Niby człowiek się domyślał, ale potwierdzenie umocniło mnie w tym przekonaniu, że krowa tu to „święta rzecz” 🤪😁🤪
Wracamy do hotelu. Trzeba zrobić check-in na (niestety) powrotny lot do domu. Wieczorem mamy jeszcze nieplanowane wyjście, ale o tym to już w jutrzejszym wpisie.
Nikt już nie jeździ na dachach pociągów?
Pozdro
W aglomeracjach już nie jeżdżą bo elektryczne, przynajmniej nie widziałem.