ZEA i RPA 2015 – Dzień 8 – kierunek Durban

Wczesna pobudka. O 8mej musimy wyjechać z domu na lotnisko. Jedziemy samochodem bo Ola wie, że o tej porze korki to w przeciwna stronę będą się tworzyć. Dojeżdżamy w 45 minut, check-in, security i już siedzimy w A320 linii South Africa Airlines. Durban nie jest jakoś strasznie daleko, lot potrwa 45 minut. Po starcie stewardesy uwijają się z obsługą bo w trakcie tak krótkiego lotu muszą podać napoje ( włącznie z alko ) i kanapki.

Lądujemy na lotnisku położonym trochę na północ od Durbanu, bierzemy samochód z Europecaru. Samochód typu mikrobusik ponieważ popołudniu dolatuje do nas Łukasz z Nazeerem ( Łukasz nie mógł opuścić dzisiejszego dnia w szkole ) i w sumie do jutrzejszego poruszania się tym samochodem po mieście będzie nas 7 osób.

Ruszamy do hotelu w dzielnicy Umhlanga na przedmieściach Durbanu. Ola zarezerwowała pokoje w bardzo eleganckim hotelu Beverly Hills nad samym brzegiem oceanu indyjskiego. Powitanie szampanem w holu, krótka wizyta na zmianę garderoby w pokojach i już siedzimy w patio restauracji zamawiając lunch.

 

Popołudnie spędzamy odpoczywając na przed-hotelowym trawniczku gdzie równo w rzędzie poukładane są komfortowe leżaki. Ola zrobiła nam niespodziankę i oznajmiła, że o 14tej mamy zarezerwowany godzinny masaż.

Na początku pani grzecznie zapytała czy chce light, medium czy hard. Zerknąłem na rączęta tej czarnoskórej chudzinki i zgodziłem się na medium. Po 2 minutach już klepałem ręką w materac na znak, że się poddaję 🙂 poprosiłem o medium – light 🙂 skąd tyle siły w tych drobnych dłoniach? Masaż był super profesjonalny i zakończył się masowaniem rozgrzanymi kamieniami. Po godzinie wstałem i omalże nie przewróciłem się bo mięśnie były super rozmasowane i rozluźnione. Hop do basenu i doznania ……. bezcenne ( za wszystko inne zapłacisz MasterCard 🙂 )
 
Po słodkim lenistwie przyszedł czas na zmierzenie się z wieczorną kolacją. Spotykamy się w hotelowej restauracji Elements gdzie w akompaniamencie solowej muzyki live spożywamy wyśmienite ryby i owoce morza. Aga, Zuzia i Łukasz dla odmiany biorą odpowiednio burgera, pizzę i steka. Całości dopełnia doskonale białe winko. Na deser lody, creme brulee, kawa a ja dla odmiany – ” (whiskey, amaretto, limetka, soda) 🙂
 

One comment

Skomentuj Mirka Dziechciarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.